Anglik, którego nie trzeba przedstawiać – rudowłosy i z gitarą w ręku. Ed Sheeran powrócił po długiej ciszy z trzecim albumem studyjnym. Premiera Divide miała miejsce trzeciego marca bieżącego roku i żaden fan nie mógł jej przegapić.

Nim przejdę do samych kompozycji, chcę zwrócić uwagę na ciszę wokół artysty, która trwała ponad rok. 13.12.2015 roku artysta zapowiedział swoje wycofanie się z życia publicznego, na rzecz pracy nad nowym wydawnictwem. Po tym ogłoszeniu sama zmiana zdjęć profilowych na jego portalach społecznościowych wywołała zamieszanie w sieci: była to jedynie niebieska płachta. Jak się okazało, było to nawiązanie do okładki najnowszej płyty, którą zaprojektował sam piosenkarz.

Początkiem roku Ed Sheeran pokazał światu, że rzeczywiście nie trwonił swojego czasu i opublikował dwa single w tym samym dniu. Castle on the Hill i Shape of You zawładnęły siecią oraz rozgłośniami radiowymi w róźnych krajach. Oba utwory biły rekordy odtworzeń w serwisie YouTube oraz Spotify. Fani z całego świata mogli po raz kolejny wsłuchać się w dźwięki gitary w rękach wokalisty oraz przyjemną barwę jego głosu. Osobiście zakochałam się w pierwszym z wymienionych singli. Jak okazało się, to nie koniec niespodzianek: siedemnastego lutego pojawiła się  trzecia, promująca album piosenka – How Would You Feel.

Płyta pozwala nam wrócić do przyjemnego dla ucha głosu, za którym nie jeden fan zdążył zatęsknić. Nie mogę jednak pominąć powiewu świeżości w twórczości Eda Sheerana. Oprócz dobrze nam znanych i sprawdzonych ballad, które zdecydowaną większość słuchaczy najzwyczajniej w świecie łapią za serce, czy też popowych energicznych piosenek, przy których nie chcemy schodzić z parkietu, możemy usłyszeć hip-hopowe wstawki. Jedną z piosenek jest Galway Girl, jednak według mnie było to nietrafione rozwiązanie, które mi osobiście przeszkadza przy przesłuchiwaniu całej płyty.

W większości kompozycji króluje oczywiście akustyczna gitara, będąca nieodzownym atrybut Eda. Przykładem sprawdzonego już wcześniej stylu może być Hearts Don’t Break Around Here. Piosenka, mimo że lekko melancholijna, pozwala nam zaczerpnąć świeży oddech i naładować się pozytywną energią. W dzisiejszych trendach nie jest to oczywiste, a jak widać posiada swoje grono zwolenników.

Najnowsza płyta wyszła w czterech wydaniach: deluxe vinyl boxset, vinyl, deluxe i standard. W wersji standard jest dostępne dwanaście piosenek, a w każdej wersji rozszerzonej szesnaście. Kompozycje, których nie usłyszycie w wersji podstawowej to Barcelona, Bibia Be Ye Ye, Nancy Mulligan, Save Myself.

Barcelona i Bibia Be Ye Ye, nie tylko tytułem przenoszą nas na słoneczne ulice włoskiego miasta. Wystarczy, że przy pierwszych nutach zamkniemy oczy i możemy odnaleźć się na genialnych, choć trwających jedynie trzy minuty wakacjach. Przy Nancy Mulligan, nadal zostajemy na urlopie, jednak tym razem odwiedzamy bliski wschód. Ed z łatwością łączy te stylistyki w muzyce ze swoim stylem znamym z albumów + i X. Ostatnia piosenka to delikatna ballada, przy której wracamy z niezwykłej podróży z Edem i spokojnym krokiem wkraczamy w rzeczywistość.

 

Julia Kędziora