Młody, ambitny, charyzmatyczny, a przede wszystkim utalentowany – to pierwsze przymiotniki, które przychodzą mi to głowy, gdy wspominam artystę goszczącego w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki 10 marca. Mowa o Piotrze Ziole, który w swoim rodzinnym mieście zagrał koncert promujący jego debiutancki krążek „Revolving door”.

Najwięksi wielbiciele zaczęli gromadzić się w NCPP na długo przed rozpoczęciem wydarzenia, aby móc zająć sobie dogodne miejsce jak najbliżej sceny. Około godziny 20:00, na którą zaplanowano początek występu, podekscytowanie wśród zebranych rosło, jednakże z przyczyn technicznych koncert rozpoczął się z 20 minutowym opóźnieniem. Nie zraziło to jednak w żaden sposób zebranej publiczności, a wręcz przeciwnie podsyciło to jedynie jej ekscytację. Zachęcony gromkimi brawami, na scenę pewnym krokiem wkroczył młody artysta wraz z zespołem, serwując na początek jeden ze swoich najbardziej znanych utworów, energiczny „Bilet”,  podczas którego wokalista wykonując niektóre partie wokalne, wspierał się megafonem. Od razu udowodnił on, że warto było czekać na jego występ trochę dłużej. Po przywitaniu się z opolską publicznością, artysta postanowił zwolnić trochę tempo i zagrać magiczną balladę „As I Am Meant To Be”, którą udowodnił,  że jego zdolności wokalne są na bardzo wysokim poziomie. Mimo młodego wieku ma on bardzo rozwiniętą wrażliwość muzyczną, czaruje swoją niespotykaną barwą głosu i obycie sceniczne nie jest mu obce, co udowodnił w kolejnym utworze „Django” napisanego przez Karolinę Kozak.

Mogłoby się wydawać, że młody, przystojny twórca przyciągnie na swój koncert głównie zakochane w nim nastolatki. Występ w Opolu udowodnił, że słuchacze muzyka to nie tylko niepełnoletnie dziewczyny, ale osoby w każdym wieku, kochające autentyczną, niekomercyjną twórczość pochodzącą z głębi serca. Następnie przyszedł czas na trzeci, najnowszy singiel z albumu, a mianowicie „Safari”, którego klimatyczne partie gitarowe zasługują na szczególną uwagę.  Nastrojowy utwór sprawił, że publiczność szczególnie delektowała się jego każdym dźwiękiem i nutą.  Po salwie oklasków, którymi został nagrodzony przez słuchaczy kolejny singiel ,muzycy zaprezentowali rozkołyszonej publice tytułowy utwór z płyty, czyli „Revolving Door”. Na szczególną uwagę zasługiwała scenografia koncertu. Zbędne były w przypadku Zioły liczne rekwizyty sceniczne czy też ekstrawaganckie stroje. Piotrek w zwyczajnym, czarnym garniturze bez zbędnych dodatków na scenie pokazał, że jego wokal broni się sam i nie potrzebuje on dodatkowej otoczki w postaci tancerzy czy inscenizacji scenicznej. Na pewno nie można mu ujmować pewności siebie i swobody na scenie, a także profesjonalizmu. Momentami koncertu ciężko było uwierzyć, że ma się do czynienia z  wokalistą, który jest dopiero na początku ścieżki swojej solowej kariery. Ten 21 letni człowiek może poszczycić się szeroko rozwiniętą dojrzałością muzyczną, której pozazdrościć może mu niejeden weteran sceniczny.

Dużym, aczkolwiek pozytywnym zaskoczeniem dla publiki okazały się covery „Amy” i „Girl Like You.” Jednakże to niepowtarzalna aranżacja utworu „Wicked Game” Chrisa Izaaka sprawiła, że Piotrek oczarował i rozkochał po uszy w sobie opolskich fanów. Na koniec koncertu wokalista przedstawił cały swój zespół, a zebranym w NCPP podziękował gorąco za przybycie. Można powiedzieć, że koncert był taki jak płyta – chwilami energiczny, żywiołowy, a momentami liryczny, pełen melancholii i zmuszający do refleksji. Publiczność łaknąca dalej zatapiać się w dźwiękach muzyki Piotra Zioły, nie pozwoliła mu zejść na długo ze sceny. On sam nie dał się długo prosić i po głośnym skandowaniu imienia artysty i gromkich brawach, po chwili powrócił z zespołem do sali kameralnej. Na prośbę fanów na bis zagrał po raz drugi m.in. swoją najbardziej znaną kompozycję „Podobny”. Podczas głównych partii wokalnych Piotrek zamieniał się rolą z publicznością, która chóralnie odśpiewywała popularne frazy z refrenu. Zakończenie koncertu nie okazało się jednak końcem spotkania artysty z opolską publicznością. W holu NCPP podpisywał swój solowy album, a także robił sobie pamiątkowe zdjęcia z fanami. Mimo zmęczenia i dużej ilości chętnych, nikomu nie odmówił krótkiego, osobistego spotkania. Z wyrazu twarzy fanów opuszczających salę bez dwóch zdań można było wyczytać, że koncert usatysfakcjonował wszystkich słuchaczy, dostarczył im dawki pozytywnej energii, zachęcił do kolejnych koncertów artysty, ale przede wszystkim udowodnił, że Piotrek Zioła to muzyk, który dzięki niesamowitej ekspresji muzycznej i wyjątkowej barwie głosu na długo nie da o sobie zapomnieć.

 

Anna Wojtasik