Jeśli jesteś fanem dość nietypowych połączeń gatunków muzycznych, w których skład wchodzi jazz, fusion, folk, pop czy nawet alternatywna odmiana rocka, to z pewnością najnowszy album zespołu Kraina Przyjemności znajdzie się w Twojej kolekcji płyt muzycznych. 

Formacja Kraina Przyjemności pochodzi z Rzeszowa i powstał w 2013 roku. Cztery lata później wydali swój pierwszy debiutancki krążek Fosa. Jak twierdzą muzycy, był on zamknięciem pewnego okresu działalności. Po chwilowym zawieszeniu swojej pracy, zespół powraca do nas z albumem II. 

Pierwsze, co uderza słuchacza to bez wątpienia saksofon i trąbka Konrada Pashy, z którą przekrzykuje się gitara Mateusza Bobera. Uzupełnia się z tym perkusja Bartłomieja Smagi i bas Piotra Bobera, a wokal Damiana Zbrożka idealnie podkreśla całość psychodelicznego klimatu. Zespół jest często porównywany przez koneserów do grupy King Crimson czy Gong i moim zdaniem jest to trafne zestawienie. Gitary zapewniają rockowe brzmienie, instrumenty klawiszowe i dęte odpowiadają za część bluesa i jazzu, a sekcja rytmiczna łączy wszystko, w tym elementy reggae oraz dodaje chillout. Album otwiera utwór Atom’ek, który jest nacechowany pewnym szaleństwem. Z kolei w piosence Han Solo można odczuć wpływ funku, a w kawałku Szary Owoc pojawiają się elementy reggae. Zaskoczeniem może być utwór 13 Niedźwiedzi, na którym usłyszymy wokal występującej gościnnie Barbary Babsi Mikulskiej. Stanowi on pewną inność do całej zawartości płyty. Teksty piosenek charakteryzują się minimalną treścią, co jeszcze mocniej wzmacnia nastrój groteski. Trudno stwierdzić czy posiadają one interpretację czy jakieś znaczenie czy mają jedynie charakter czysto prowizoryczny.

Bez wątpienia muzyka znajdująca się na najnowszym albumie zespołu Kraina Przyjemności jest czymś ekscentrycznym. Cechą, która wyróżnia ten krążek jest zlepienie kilku gatunków muzycznych, pozorny harmider i inwencja twórcza, która chwilami daje się odczuć jako improwizacja. Jednak zbyt dużo elementów tworzy nie do końca czytelną formę i sprawia, że płyta jest nużąca. Jednocześnie, jest to coś zaskakującego. To po prostu muzyka, którą trzeba poczuć.

Ola Anczyk