Książki są nieodłączną częścią Twojej duszy, lecz masz problem ze znalezieniem konkretnego tytułu? Chciałbyś zaoszczędzić, ale pokusa kupna kolejnej pozycji jest zbyt wielka? Nie musisz się już martwić, ponieważ Literacki Lumpex prawdopodobnie ma to czego potrzebujesz.

Zapewne większość z nas w swoim życiu miała kontakt z dziełami literackimi – jedni w mniejszym stopniu, drudzy w większym. Mają w sobie wiele wartości i mądrości, które często przydają się w codziennej egzystencji. Prawdą jest, iż studenci są łowcami promocji. Wiąże się to m.in. z oszczędzaniem i odkładaniem kapitału na kolejne lata, dlatego sklepy tego typu są idealnym rozwiązaniem dla młodych ludzi i nie tylko! Wywiad przeprowadzony z właścicielem tytułowej firmy przybliża większość kwestii związanych z jej funkcjonowaniem.

Na czym polega Twoja działalność?

Na dobrą sprawę moja działalność dopiero się rozpoczyna. Do tej pory sprzedawałem książki na OLX’ie. Urosło to jednak do takiej rangi, że zaczęło robić mi się za ciasno na tak ograniczonym polu manewru. Zacząłem interesować się rynkiem eCommerce, marketingiem internetowym oraz zauważać jaką szansę rozwoju może mi przynieść zalegalizowanie mojego micro. Obecnie robię więc to wszystko, co kiedyś mnie fascynowało. Tworzę własną stronę internetową. Dobrze czuję się w kwestiach social media marketingu, content marketingu itp. Na razie jest to eksperymentowanie, dokładnie słucham wypowiedzi autorytetów tej dziedziny, ale zawsze obieram alternatywną ścieżkę i dokładam swoje “widzi mi się”, które niekoniecznie jest spójne i sam sobie z tego zdaję sprawę. Mam zamiar szerzej omówić to w podcaście, który dziś nagram, więc kiedy to czytacie jest on już dostępny. A o tym, gdzie go słuchać można znaleźć na social mediach Literackiego Lumpexu.

Bartku, jak i kiedy wpadłeś na pomysł założenia biznesu tego typu?

Tak naprawdę to nazywają mnie Literackitruptrapdoe, ot taki mam pseudonim. Podobnie jak w przypadku R. Kroca i Ronalda McDonalda. Odziedziczyłem po wujku sporą bibliotekę. Zawsze kupowałem książki, lubiłem je mieć, swoje, papierowe… z tym, że raczej ze śp. wujkiem mieliśmy inne zainteresowania, także dosłownie parę tytułów zostawiłem sobie, a resztę zacząłem sprzedawać lub proponować zamiany za takie które mnie interesują. Tak krok po kroczku się to rozwijało, aż stało się taką „antykwariatową Żabką” i snem o byciu Walmartem, czy już nawet Biedronką. Niech stracę. Oczywiście porównując do pojedynczego sklepu, nie całej sieci.

 Literacki Lumpex prowadzony jest wyłącznie przez Ciebie?

Tak, ale w razie czego chętnie przyjmę kilku oddanych wolontariuszy.

 W jaki sposób można dokonać zakupu?

Póki co zapraszam na http://olx.pl/ofert/user/EiCx4/. Zachęcam jednak do śledzenia FB i IG. Niedługo wystartuję z własną stroną internetową, na której będzie można dokonywać zakupów. Po więcej informacji z tym związanych zapraszam na moje media społecznościowe. Nie będzie trzeba przekopywać się przez setki tytułów, by znaleźć coś dla siebie, tylko wejść w dział, którym jest się zainteresowanym. Poza tym będą programy lojalnościowe itd. Raczej wszyscy wiemy, jak funkcjonuje sklep internetowy, a jak sprzedaż na OLXie.

 Chciałbyś kiedyś otworzyć sklep stacjonarny?

Jasne, choć póki co dla swojego drugiego biznesu bardziej. Antykwariat stacjonarny powinien mieć duszę. Taką duszę można kupić w postaci antycznych mebli i melancholijnego wystroju, ale to już są inwestycje, naprawdę ciężkie pieniądze, a moje pomysły zmieniają się prędkością światła tak jak ostatnio sytuacja na świecie.

 Czy Twoim zdaniem przez rozwój technologiczny ludzie sięgają rzadziej po papierowe wydania książek?

Jeśli chodzi o e-booki i ich czytniki to ogromny procent korzystający z takowych i tak kupuje wydania papierowe, żeby stały na półce. To już taka przywara czytelnika, że lubi mieć fizyczną książkę. Audiobooki na pewno przejęły po części literaturę fachową, kierowaną od i do ludzi z danej branży. Człowiek, który musi się cały czas szkolić ma szansę w ten sposób “przeczytać” dwadzieścia książek miesięcznie, a nie trzy. Nie widzę jednak możliwości wyparcia z rynku papierowej wersji. Nie wykluczam natomiast, że za kilka lat stanie się ona rzadsza i bardziej elitarna, jeśli tak to można ująć. Taką sytuację obserwujemy np. w przypadku płyt winylowych.

 Jak zachęciłbyś innych do częstszego sięgania po książki?

Nie jestem człowiekiem, który zachęca lub namawia kogoś do czegoś, jeśli ten nie wykazuje zainteresowania danym tematem. Niech każdy robi to co lubi. Nie żyjemy w średniowieczu i czytanie książek nie stanowi o wyższości intelektualnej. Niczym dla mnie się nie różni czytanie Kinga, od oglądania serialu na Netflixie, pod względem rozwoju. Ja np. nie lubię grać w gry komputerowe i nie chciałbym, żeby ktoś mnie namawiał do tego. Literatura jest tematem na tyle obszernym, że pewnie każdy znalazłby coś dla siebie, tak jak dla mojego braku zainteresowania grami są wyjątki w postaci Fify i UFC. Jednak to czy ktoś wyjawia chęci takimi poszukiwaniami czy zupełnie dobrze żyje mu się nie czytając… niech pozostanie wolnym wyborem.

Podsumowując, nie oceniajmy książki po okładce. Jej zewnętrzna część może ulec zniszczeniu, lecz to co zawiera w środku jest cenniejsze niż bogata i nienaruszona oprawa. Kupujmy również używane egzemplarze, gdyż ich wartość merytoryczna jest niezmienna mimo upływu czasu.

Oskar Michalik                                                                                                                                                                                          Fot.: glaciersir.com