Legendarna grupa ze Seattle powraca z kolejną energiczną płytą! Bez wątpienia ten krążek pełen klasycznego grunge’a i emocji, przeniesie każdego słuchacza w czasie do schyłku ubiegłego wieku. 

Mogłoby się wydawać, że czasy świetności muzyki grunge już minęły, jednak Pearl Jam kolejny raz udowadnia, że ten gatunek jest wciąż żywy. Zespół ten, obok Nirvany, Alice in Chains oraz Soundgarden należy do Wielkiej Czwórki ze Seattle i nie można zaprzeczyć, że nadal utrzymuje swój charakter. Ponadto Eddie Vedder, Jeff Ament, Stone Gossard, Mike McCready i Matt Cameron robią wszystko, by słuchacz wrócił myślą do lat dziewięćdziesiątych. W końcu po siedmiu latach od ostatniej płyty Pearl Jam wraca z nowym krążkiem o mocnej nazwie – Giganton. Muzyka nie osadza słuchacza w czasach obecnych, a raczej przywodzi na myśl schyłek dwudziestego wieku, gdy zespół debiutował. Aranżacje zachowują swój specyficzny styl, który jest znakiem rozpoznawczym grupy ze Seattle, a charakterystyczny wokal Eddiego pozostaje taki jak przed laty, chociaż zespół nie stoi w miejscu i eksperymentuje, wprowadzając w swoje szeregi muzykę elektroniczną.  

Płytę otwiera utwór Who Ever Said, który z wyciszonych tonów szybko przechodzi w klasyczny grunge o chwytliwej melodii i niezwykłej rytmiczności, przy której nie sposób nie podrygiwać. Podobny charakter mają Never Destination, czy Superblood Wolfmoon o fantastycznym rytmie i dynamice. Mimo wszystko, na płycie więcej jest spokojnych melodii. Utwory wyrażają tęsknotę, a wyśpiewywane słowa pełne są niepewności oraz niepokoju. Dzieje się tak w przypadku ballady River Cross, gdzie brzmienie różni się znacznie od całości ze względu na elementy orkiestrowe, czy piosenka Alright, w której wokalista koi swoim głosem. Płyta w swoich tekstach nie napawa optymizmem, jest swego rodzaju subtelną krytyką rządzących oraz zachętą do działania. Aranżacje wydają się proste w dobrym tego słowa znaczeniu. Bez wątpienia nieprzekombinowane i takie, jakich oddany słuchacz mógłby oczekiwać. Pearl Jam daje z siebie wszystko, by pozostać wiernym swojemu stylowi i jednocześnie aby nie odczuwać znużenia, co idealnie udaje im się w utworze Take the Long Way, który z jednej strony jest tworzony w starym, punkowym stylu, lecz jednocześnie gitarowe riffy mają w sobie coś wyszukanego i eksperymentalnego. Podobnie jest z Quick Escape, która mimo klasycznych brzmień gitar, niesie ze sobą sporo zabawy syntezatorami i klawiszami oraz wyżej wspomniany już utwór Alright, gdzie usłyszeć można marimbę, która wprowadza trochę funkowy, surrealistyczny element, łącząc się z dobrze nam znanym stylem Pearl Jam’u. Można więc powiedzieć, że zespół nie porzuca charakteru i indywidualizmu, ale jednocześnie stara się iść naprzód, szukać nowych rozwiązań. Pearl Jam chce zaskakiwać, a nie nudzić, co jest ogromnym plusem, gdyż muzycy nie powielają schematów z poprzednich płyt i nie kopiują stylu z przeszłości.  

Nowa płyta niewątpliwie udowadnia, że grunge nie skończył się wraz z ubiegłym wiekiem, a Pearl Jam wciąż potrafi stworzyć coś w klimacie, przywodząc na myśl czasy świetności garażowych zespołów. Tuzin utworów zebranych na Gigantonie to dla starszych słuchaczy wycieczka w przeszłość, pełna nostalgii i fantastycznych wspomnień, a dzięki nowym motywom muzycznym  Pearl Jam na pewno zyska nowych słuchaczy. 

Julia Borkowska