Jest taki moment, gdy masz przed sobą trzy płyty nieznanych ci zespołów i wiesz, że musisz wybrać tą jedną. Zachwianym ruchem dłoni dokonujesz wyboru i zastanawiasz się, czego możesz się po niej spodziewać.

Nigdy nie zgadzałam się ze sformułowaniem „nie oceniaj książki po okładce”. Wygląd zewnętrzny zawsze ma znaczenie, coś musi przyciągnąć wzrok i sprawić, że wyróżnisz daną (w tym wypadku) płytę od innych. Potem pozostaje tylko jej zawartość. Odsłuch pierwszych dźwięków traktuję jako punkt kulminacyjny. Jaką puentę zafundowali Panowie z zespołu RAJD?

Kiedy dźwięki rozległy się po moim niewielkim mieszkaniu,  pierwszą myślą było: „O, intro, dobre!” Dla mnie Hepi nju jea jest czymś w rodzaju prologu, wprowadzającego do egzotycznej podróży. Za sterem helikoptera siedzą Piotr Jasiński, Mateusz Spustek oraz Tomek Kubik. Ich muzyka jest stonowana. Na płycie znajdziemy piosenki żywe i mocno rockowe, ale również takie, przy których można się na chwile zatrzymać. Widać tutaj, że chłopaki starali się, żeby każdy znalazł coś dla siebie.

Co wyróżnia ten krążek? A to, że po śpiewanym i melodyjnym intro, utwory są bardziej mówione niż śpiewane. Dla mnie to było duże zaskoczenie. Od razu zaczęłam porównywać. Nie lubię tego, ma to swoje wady, ale też zalety. Obecnie jest bardzo niewielu wokalistów, którzy decydują się na recytacje swoich tekstów przy akompaniamencie muzyki. Nie oznacza to od razu, że RAJD jest kunsztem literackim. To dobry przykład płyty, gdzie możemy usłyszeć pracę perkusisty (a wierzcie, bębny są naprawdę zacne!) Cały projekt jest bardzo ciekawy, muzycy włożyli serce w swoją pracę i to naprawdę słychać.

Moimi niezaprzeczalnymi faworytami są Kiwaczki, oraz singiel pt. Mamy siebie. Co do pierwszego z wymienionych, musiałam się z nim trochę bliżej poznać, żeby wyjąć z niego wszystko, co najlepsze. Urzekł mnie tekst, narastające tempo piosenki oraz okrzyk w punkcie kulminacyjnym. Dobrze jest czasem usłyszeć mocne, asertywne NIE! Akurat te brzmi bardzo urzekająco. Bardzo dziwi mnie, że outro krążka skradło moje serce w tak szybkim czasie. Mamy siebie to propozycja dla tych, którzy wolą „lżejsze” klimaty. Nazwałabym ją balladą. Osobiście bardzo polecam.

Wyróżniłam niewiele singli z płyty. Bardzo spodobało mi się intro  i outro, które zwykle odbiegają od całości. Helikopter jest piosenką nieco nużącą, nie wciąga, nie zapada w pamięć. Podobnie jak pozostałe piosenki, takie jak np. Piękna dziewczyna. Chłopaki zostawiają bardzo dużo „przestrzeni muzycznej”. Chodzi mi o to, że głównie słyszymy samą muzykę. Pokazuje to ich technikę, która jest bardzo nienaganna. Ogólnie jestem bardzo ciekawa tego, co będzie dalej i trzymam kciuki!

Marcelina Chrobot
fot.: RAJD – Facebook