W piątek (2 lutego), nieco ponad kwadrans po 20:00, w odnowionej sali Narodowego Centrum Polskiej Piosenki w Opolu zagościli muzycy z “Fisz Emade Tworzywo“.

Zespół z Warszawy u przewodnictwa braci Waglewskich, wraz z trzema innymi członkami wchodzącymi w skład Tworzywa – basista Marcin Pendowski, klawiszowiec Mariusz Obijalski oraz gitarzysta Michał Sobolewski, odbyli swój pierwszy w tym roku koncert.

Występ odbył się w zaciemnionej sali, w której zmieściło się ponad sto osób, przez co sala była wypełniona po brzegi. Dzięki uniwersalnej muzyce oraz ponadczasowych tekstach wśród zróżnicowanego tłumu mogliśmy znaleźć, zarówno studentów, jak i osoby starsze. W tłumie pojawiło się nawet paru rodziców ze swoimi kilkuletnimi pociechami, które chłonęły muzykę beztrosko wpatrując się w tajemniczych panów w garniturach. Każdy z nich miał jedną, wspólną cechę – swój instrument opanowany niemalże do perfekcji. Umiejętność przechwycenia uwagi publiczności to nie lada gratka i wyczyn dla początkującego muzyka. Ale doświadczonym artystom przykucie wzroku publiczności na nich samych (popisujących się swoimi umiejętnościami), nie stanowiło większego problemu. Wszyscy zgodnie, jak jeden mąż, aktywnie uczestniczyli w tym wydarzeniu. Jedni poprzez śpiew, wspierali Fisza, gdy jemu zabrakło tlenu, a drudzy żwawo tańcząc, sprawiali wrażenie jakby wpadli w trans.

Od początku wraz z tekstem piosenki ,,Skąd przybywasz?” było czuć, że to będzie wyjątkowy koncert. Ludzie jak gdyby zauroczeni tym co wygrywał zespół, dali się ponieść chwili. A o skupieniu i zaciekawieniu świadczył brak nieszczęsnych kamer kieszonkowych, w postaci kilkunasto-centymetrowych prostokątów, które nie raz potrafią zasłonić występ. A propos “Telefonu“, to on poruszył publikę do tańca, a tekst wokalisty w “Zwykłym“, przemycił nutkę melancholii i intymnych emocji pośród publiki podrygiwającej do dźwięków perkusji, za którą zasiadł Emade.

 

Swoistego klimatu nie uchwyciłaby nawet ,,magia telewizji”. A to poniekąd za sprawą Fisza, który swoimi narzędziami (grzechotka, megafon, tamburyn itp.) udoskonalał swój występ o coś więcej, niż samo śpiewanie, oprócz rapu. Choć i podczas wykonywania tych czynności nie zabrakło mu pomysłów, zaskakująco dobrze komponując się ze swoimi intensywnymi wzdechnięciami gdzieś między refrenem, a solówkami gitarzysty w utworze “Słońce Pali Nas“. Nie pozostawiając słuchaczy ani na moment w ciszy. Pod koniec tego utworu, adekwatnie do śpiewanego tekstu o palącym świetle, rozbłysły reflektory, które oślepiając – zapewniły publiczności nowe doznania.

W ten piątkowy wieczór usłyszeliśmy głównie materiały z najnowszego albumu ,,Drony“. Choć i dla starszych utworów znalazło się miejsce. Przykładem były piosenki ,,Polepiony” czy “Heavi Metal“. Ten ostatni utwór w szczególności zdobył sympatię publiczności w postaci gromkich okrzyków i pogwizdywań. To wszystko za sprawą nostalgicznego tekstu, który przeniósł nas w lata 80-te, podczas których znaczna grupa osób z sali wychowywała się. Największą ciekawostką był jeszcze nie wydany utwór ,,Counter-Strike“, który również zagościł na koncertowej set-liście.

 

Na próżno było szukać chwili wytchnienia, wytrwali muzycy nie ustępowali na moment (niemalże przez 2 godziny!). Zapewniając tym wiekopomne show, o którym nie zapomnimy przez dłuższy czas.

 

Artur Szuba