Na ten koncert czekaliśmy z wielkim zniecierpliwieniem. Gdy artyści wreszcie zawitali w sali kameralnej Narodowego Centrum Polskiej Piosenki, przerosło to nasze najśmielsze oczekiwania.

Wieczór wrażeń rozpoczął lekko zestresowany Papierowy Raper, który swoim drżącym wokalem próbował rozgrzać opolan przed kolejnymi wykonawcami. Sam artysta nie krył się z tym, że publika go onieśmiela, lecz nie przeszkodziło mu to w zaliczeniu niezłego występu, angażującego skromne grono tuż przed sceną. Kolejnymi wykonującymi byli dwaj młodzieńcy, którzy na krótko przed spóźniającym się warszawskim zespołem, zabawiali zniecierpliwioną już publikę. Sam koncert Ekipy Wielkie Joł odbył się z lekkim poślizgiem, co chyba jest standardem dla gwiazd tego formatu.

Zanim jednak rozpoczął się ten pamiętny występ, mieliśmy okazję, wraz z DJ-em, posłuchać singlowych nowości, które – jak odniosłem wrażenie – trafiły w przysłowiową “10-kę”. Madagaskar od Quebo,  Szaman od Palucha, czy BlakaBlakaBlaka od Bialasa z SB Maffji były głośno  recytowane przez oddanych fanów w sali kameralnej Narodowego Centrum Polskiej Piosenki. W powietrzu można było poczuć, że nadchodzi coś wyjątkowego…

 

Najbardziej wyczekiwany występ tego wieczoru należał do Jacka i jego ekipy. Jak można było się spodziewać, rozpoczęcie show odbyło się z wielkim przytupem. Odliczanie od dziesięciu do zera podkręciło atmosferę, a ciekawość gapiów pod sceną zwiększyła się do tego stopnia, że sprawiało to wrażenie, jakbyśmy oczekiwali na wystartowanie kolejnej rakiety Apollo. Wszyscy wpatrzeni w drzwi, w których miał za chwilę pojawić się nasz ,,Mistrz Ceremonii’’. O 21:07 Tede przedstawił siebie i swoją grupę jako pozytywnych wariatów, co wywołało uśmiech na twarzach wielu osób pod sceną.

Na koncercie mogliśmy usłyszeć utwory z najnowszych płyt, tj. Kurt_RolsonKeptn, SKRRRT, VH$, ale też i starszych albumów. Największym przebojem był singiel ze S.P.O.R.T-u – ,,Drin’’, którym raper wzywał Nas do „melanżowego hymnu” i został On wielokrotnie zaśpiewany przez publiczność. Refren tego utworu wybrzmiewał tak intensywnie i rytmicznie do bitu, że aż sam wokalista wpadł na pomysł zarejestrowania Nas dyktafonem i później wykorzystania tego nagrania na swoim nowym albumie jako remix. Ten fakt zmotywował publikę do jeszcze bardziej przepełnionego emocjami śpiewu, który poruszał mury tego budynku. Ten incydent przypomniał mi o koncercie Travi$’a Scott’a, który wraz z publiką wykonał Goosebumps aż 14 razy – przez co pobił światowy rekord Guiness’a.

Może tego wieczora nie pobito żadnego rekordu, ale każdy mógł poczuć się choć przez chwilę jak zwycięzca – zadbał o to sam Tede. Rozrzucanie drogocennych akcesoriów i koszulek sygnowanych logiem firmy PLNY wprawiło publiczność w szał. Piszczące dziewczyny, które napawały go niesamowitą energią, jak sam powiedział – zawstydzały. Artysta, pod wpływem emocji, w pewnym momencie wyrzucił nawet swoją czapkę, którą miał na głowie w stronę oddanej mu publiki.

 

 

Jedynymi chwilami wytchnienia były momenty, w których usłyszeliśmy hity disco-polo w nowym wykonaniu. Były nimi: „Zielone oczy” – Akcent i „Kobiety są gorące” – Norbi. Co spowodowało wprawienie lasu rąk w ruch, które samoczynnie od prawej do lewej wiodły linią falową swój tor po przestrzeni sali.

 

 

Obyło się bez bisu, co chyba też nikogo nie zdziwiło, bo koncert był nad wyraz wyczerpujący. Odniosłem wrażenie, że nie było osoby, która wyszłaby bez choć jednej kropli potu lub piwa, którymi oblewał (ale też częstował) ze sceny Tede wraz z jego hypeman’em – Młodym Grzechem. Czapki z głów dla takiego występu i organizatorów z NCPP. Nie wiem jak Wy, ale Ja czekam na kolejne takie wydarzenia.

 

 

 

PS. Już wkrótce wywiad z artystą, w którym zdradzi po raz pierwszy – ile piosenek pojawi się na nowym albumie!

 

Artur Szuba
fot: ncpp.opole.pl + własny zbiór.