Występ chłopaków (których talent jest odwrotnie proporcjonalny do świadomości uwielbienia, które posiadają), spowodował wybuch prawdziwej muzycznej petardy na scenie Narodowego Centrum Polskiej Piosenki. 16 marca Bitamina zawładnęła sercami ogromnej ilości opolan.

Zanim na scenę wkroczyła Bitamina, czas umilił nam ich kolega z wytwórni – AWGS. Co ciekawe, artysta jest z Opola, a mimo tego, jak sam stwierdził, był to jego pierwszy występ w tym miejscu. Oskar zabrał nas w cudowną „podróż po bitach”, usłyszeliśmy mnóstwo „czarnych” zsamplowanych dźwięków, ale również piosenki gwiazdy wieczoru zostały poddane pewnej modyfikacji. Jak na swego rodzaju “świeżynkę” powiedziałabym, że ten występ był po prostu smaczny, a jego rap (który nazwałabym bardziej „połamanym”) nadawał jeszcze większego klimatu.

Kiedy rozbrzmiały dźwięki natury, wśród publiki nastała cisza i cała uwaga została skierowana na scenę; coś zaczęło się dziać. Kiedy pojawił się Mateusz (wokalista) i zaczął śpiewać Pobudkę, oklaskom i krzykom nie było końca. Chłopaki przywitali się z publicznością, przedstawili jako „wędrowcy” i płynnie przeszli do kawałka Droga. Po Pornosach, które zaśpiewała prawie cała sala na scenę wyszedł Piotrek – w swoich loczkach i ubraniu, które wyglądało jak piżama, z uśmiechem na twarzy; wyglądał po prostu uroczo. Wykonał on najnowszą piosenkę zespołu – Ani słowa, która swoją drogą ma z jednej strony trochę „fiszowy” klimat, ale jednak jest to zdecydowanie bardziej „bitaminowe”. Przed Kawalerką na sprzedaż Mateusz poprosił o „złapanie” dźwięku przez publikę, nic dziwnego, że wyszło im to naprawdę dobrze – w końcu byliśmy w stolicy polskiej piosenki. Kiedy dwa z bardziej znanych kawałków zespołu, czyli Nie wiem jak oraz Znajoma nieznajoma, zostały praktycznie w całości zaśpiewane przez fanów wypełniających salę po brzegi, na twarzy wokalisty można było dostrzec wzruszenie. Między wykonywanymi przez Mateusza piosenkami, na scenę wchodził Piotrek. Mieliśmy przyjemność usłyszeć różnego rodzaju wiersze – jedne śmieszne, drugie wzruszające, ale na pewno nie nudne; podczas tych chwil wytchnienia, wzrok publiczności nadal skierowany był na scenę, nikt nie patrzył w telefon, nikt nie rozmawiał – fani byli zahipnotyzowani.

 

Nadszedł w końcu czas na zaprezentowanie niesamowitego talentu reszty chłopaków z zespołu, podczas którego wokaliści zeszli pod scenę, by przeżywać to razem z publicznością. Solówki, które wykonali były po prostu imponujące. Słychać w tym wszystkim miłość do muzyki, emocje oraz wspaniały feeling, trudno tutaj wartościować, cały zespół trzyma naprawdę wysoki poziom. Opolska publiczność oczywiście nie dała chłopakom szybko zejść ze sceny – chcieli czy też nie, musieli wrócić na bis. Kiedy powiedzieli, że czują się u nas jak w domu, wszystko było jasne – Dom. Widok miny zespołu, kiedy cała sala zaśpiewała ten hit od początku do końca był bezcenny. Wszyscy byli w ogromnym szoku, patrzyli na siebie nawzajem i nie dowierzali w to co się właśnie dzieje –  ta ich niesamowita skromność urzekła mnie w nich chyba najbardziej. Poza tym Panowie nie tylko ładnie grają i śpiewają, ale także wspaniale mówią. Między piosenkami wiele razy wspominali o wartościach takich jak miłość, rodzina czy przyjaźń – uważam, że to bardzo ważne w naszych czasach. Nie zabrakło oczywiście jedynego singla, do którego powstał teledysk, czyli Pytanie do niej, na który publika zareagowała ogromnym piskiem. Połamana kołysanka była ostatnim utworem, którym zaszczycił nas zespół. Później chłopaki ukłonili się, pożegnali i zeszli ze sceny, by za kilkanaście minut wyjść i porozmawiać z fanami.

Ciężko jest mi napisać podsumowanie tego koncertu, bo jest we mnie jeszcze ogromnie dużo emocji. Przez cały koncert uśmiech nie schodził mi z twarzy, ba! przez całą drogę do domu szczerzyłam się i próbowałam ogarnąć to, co właśnie się wydarzyło. Bitamina to zespół przeraźliwie skromny, jednocześnie robiący niesamowitą robotę. Kontakt z publicznością, feeling, soulowe brzmienie, okropnie zdolni muzycy, wszystko się tutaj zgadza. Do tego chłopaki są tak sympatyczni, że zapominając tekst, myląc się czy cokolwiek innego, publiczność odbiera to jako fajny element koncertu. Niby każdy z nich jest inny, ale razem tworzą cudowny performance, którego długo się nie zapomni.

 

 

Miałam zaszczyt porozmawiać z chłopakami przed koncertem o ich planach na kolejną płytę, sławie, inspiracjach czy zespole PRO8L3M, posłuchajcie sami!

 

Był to jeden z lepszych koncertów, na których byłam i zapewniam, że nie ostatni. Jeśli jakimś cudem nie znacie Bitaminy lub jeszcze nie widzieliście ich występu na żywo – polecam z całego serca i już teraz zapraszam tę grupę na kolejny występ do Opola.

 

Klaudia Nabiałkowska