Fundacja BluesOpole zorganizowała ostatnie w tym roku, XVIII Jam Session. Zgromadzeni ludzie bawili się wraz z artystami do późna w nocy.


Kolejne Jam Session zagrane w Dworku Artystycznym w Opolu nie obyło się bez miłych niespodzianek. Minionego czwartkowego wieczora odnieśliśmy wrażenie, że mamy do czynienia z „czymś więcej niż muzyką” – mówi Michał Skrzypecki – jeden z gitarzystów występujących na dworkowej scenie, który zgodził się powiedzieć nam parę słów o jamach ze swojej perspektywy:


Jednym z ciekawszych wykonawców uczestniczących w imprezie był Michał ‘Malina’ Maliński. Jest on znany chociażby z koncertowych występów u boku znanego rapera Grubsona. Doświadczenie tego perkusisty nie przeszkodziło innym, by bez presji chwycić za instrumenty i zagrać razem. Podobnie widzi to także trębacz Karol Tchórz, dla którego główną cechą jamów w Dworku jest świetna atmosfera:


Jako pierwszy usłyszeliśmy cover English Man In New York Stinga w interpretacji Basi Beuth. Liczne solówki Karola Tchórza oraz saksofonistów dostarczyły nam nowych wrażeń muzycznych, których prędko nie zapomnimy. Moją uwagę natomiast przykuły dwie urocze dziewczyny śpiewające we własnym stylu przebój Testosteron z repertuaru Kayah. Można było także liczyć na publiczność – muzykoholicy zgromadzili się licznie i entuzjastycznie oklaskiwali poszczególne występy.

Równe tempo to nie tylko podbicia perkusji, ale również afrykańskie bębny, które systematycznie zyskują na popularności. Jednym ze stałych bywalców grających na djembe jest hawańczyk Juan Carlos Oliva mieszkający w Brzegu, którego mieliśmy okazję usłyszeć w minionych edycjach Jam Session. Tym razem wystąpił w towarzystwie 2 innych bębniarzy, tworząc tym niebywały, plemienny klimat zaczerpnięty wprost z afrykańskiej wioski. Rytmicznymi falami przechodził on przez słuchaczy znajdujących się na sali. Na swoją kolej występu doczekał się również wokalista Dawid Bielas, który mocnym głosem podrywał publiczność do tańca i wprowadzał radosny nastrój na przekór słowom piosenki Ain’t No Sunshine Billa Withersa.

Na koniec Dawid Bugajski w pięknych słowach podsumował idee organizowania jamów:


Artyści po raz kolejny ocieplili swoimi występami chłodną w tym roku, złotą polską jesień. Czwartkowy wieczór urozmaicony niezwykłymi, różnogatunkowymi występami już za nami, a kolejny Jam Session będzie dopiero po Nowym Roku.

 

Artur Szuba