Z czym Wam się kojarzy muzyka bluesowa? Wymieniać by można bez liku, chociażby harmonijka, ballady, skoczne melodie, miłość, śmierć, radość czy smutek, genialny wokal oraz plenerowy koncert. Te wszystkie elementy, a nawet więcej miały miejsce w Dworku Artystycznym podczas występu zespołu KSW 4 Blues.

Nie ukrywam, że pogoda od samego rana nie zachęcała do wybrania się na koncert, który miał się odbyć na tarasie Dworku Artystycznego w czwartek tj. 16.09.2021 r. Temperatura powietrza utrzymywała się dzielnie w okolicach maksymalnie 15 stopni Celsjusza, a co więcej mżawka i opady deszczu sprawiały, że wyjście na godzinę 19:30 w celu posłuchania muzyki na żywo wydawało się katorgą. Jednak, gdy dotarłyśmy na miejsce zostałyśmy bardzo ciepło przyjęci przez właścicieli lokalu, natomiast zespół miał próbę dźwięku. Już wtedy czułam, że to będzie dobre show.

Rozbrzmiały pierwsze melodie gitary, harmonijki i perkusji. Rozpoczął się koncert. Nie ukrywam, że najbardziej oczarował mnie wokal Rafała Chirowskiego, który śpiewał jak stary wyjadacz bluesa, z klasą ale jednocześnie z pewnego rodzaju nonszalancją. Lawirował głosem w trakcie piosenek niczym Ryszard Riedel. Zachwycił widownię nie tylko liryczną oprawą utworów, które sam napisał, lecz także słowami mądrości życia, które wygłaszał w trakcie przerw. Nie były to zwykłe tzw. moralne kazania ale doktryny tyczące się wolności słowa oraz tego, w jaki sposób ludzie obecnie starają się przekonać każdego do własnej racji, nie wysłuchując drugiej osoby.

Stwierdziłam także, że Krzysztof Wydra, który głównie odpowiada za grę na harmonijce jest człowiekiem orkiestrą, ponieważ prawie co zmianę piosenki następowała wymiana instrumentu czy to na flet, czy marakasy. Idealnie się wpasował do energii perkusisty Mateusza Mrugacza, który zastąpił Tomasza Srokę. Jak widać, szybko dostosował się do stylu gry zespołu, ponieważ nie odstawał na krok w szybszych rytmach, które kojarzyły się z galopem mustanga oraz rzewniejszych balladach, przy których łza zakręciła się w oku. Nie zabrakło też koleżeńskich kuksańców pomiędzy muzykami odnośnie akordeonisty Cygana, czyli Pawła Jurczyka, którego tak nazwano żartobliwie.

Kompozycje, które były przedstawione podczas występu znalazły się na płytach KSW 4 Blues tj. Kundel i ŻYĆ ALBO RZYĆ. Muzycy zdradzili, że audytorium miało okazję również wysłuchać nowych kawałków, które znajdą się na nadchodzącym albumie. Wiele utworów, według mnie, związanych było z prawami natury, jednak Rafał wyprowadził mnie z błędu ale nie ukrywał, że mam trochę racji, ponieważ teksty piosenek tyczyły się zwierząt. Jednak by nikogo nie zmylić stworzenia były metaforą tak jak np. mustang, który kojarzy się z prędkością i wolnością, której pragną ludzie. Wokalista formacji powiedział mi, że są dwa tematy, którymi warto się zajmować przy procesie tworzenia czyli miłość i śmierć. Udzielono mi też wywiadu, w którym to Rafał i Krzysztof odpowiedzieli na kilka nurtujących mnie pytań.

Kiedyś usłyszałam, że bluesa chociaż raz w życiu należy posłuchać na żywo ponieważ muzyka rozpęta burzy śpiew. Atmosfera oraz oprawa melodyczna czy kontakt z widownią sprawił, że to był jeden z przyjemniejszych wieczorów, który spędziłam podczas tych wakacji. Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych na koncert KSW 4 Blues chociażby ze względu na przeżycie rewelacyjnych emocji, które przewieją najgorsze burze w umysłach ludzkich, ale też by poczuć ciarki płynące wzdłuż kręgosłupa podczas ballad zespołu; by poczuć rwanie nóg w rytmie galopu, które wydobyli z instrumentów muzycy i przede wszystkim – by zachwycić się harmonijkowym solo Krzysztofa Wydry i hipnotyzującym wokalem Rafała Chirowskiego.

Sara Rostkowska

fot.: Kinga Turek