Surreal to trzeci longplay zespołu Transsexdisco. Album jest pełny ciekawych dźwięków połączonych z  intrygującymi tekstami. Warto się chwilę zatrzymać nad ich utworami i pożytecznie spędzić ten czas.

Transsexdisco powstał w 2007 roku dzięki Damianowi Langowi. Teraz, oprócz założyciela grającego na gitarze oraz odpowiadającego za teksty, kompozycje i wokal, możemy usłyszeć także Krystiana Zemanowicza na basie, Marcina Matyszewskiego na instrumentach klawiszowych oraz Pawła Łacha na bębnach. Powiedziałabym, iż grają szeroko pojętą muzykę około-punkrockową. W tych kręgach już nie raz zostali docenieni na różnych przeglądach – zarówno amatorskich kapel, jak i profesjonalnych zespołów.

Surreal to trzeci, pełny album zespołu. Uwagę już na starcie przyciąga okładka, która jest zaskakująco minimalistyczna, a przy tym bardzo wyrazista. Mocne kolory i wymowny gest obdarowania oszlifowanym diamentem kobiety, od razu na myśl przywodzi przekazywania gotowego albumu publice.

Nie znikam, czyli singiel promujący, to historia o współczesnym świecie. Każdy, nawet jeśli nie chce, znajdzie tam cząstkę siebie. Wszyscy śpieszymy donikąd, a wzrok mamy utkwiony w mały wyświetlacz przedstawiający ten czy inny portal społecznościowy, dzięki czemu mamy złudny obraz otaczającego nas tłumu i świata. Wszyscy są dokładnie tacy sami, ale nie umiemy nikogo opisać.  Mimo, że mamy klikniętą reakcję przy każdym zdjęciu czy wpisie, nie mamy pojęcia kogo oceniamy. Każdy z nas biegnie w swoją stronę, nie mając nawet czasu zadać pytania, po co tak się śpieszy. Właśnie dzięki temu świat jest prostszy, stereotypów jest więcej, a pytań co raz mniej.

Utwór Oczy nawiązuje do starego już powiedzenia, że spojrzenie jest zwierciadłem duszy oraz do utworu Nie znikam. Gdy już się zatrzymamy – choć na te kilka minut – i zdążymy spojrzeć w oczy, możemy zobaczyć zakamuflowane kosmetykami zmęczenie, błysk alkoholu lub po prostu rezygnację. Ludzie co raz łatwiej układają wargi w uśmiech, mając lód w tęczówkach i niepewność jutra w źrenicach. Nawet gdy to zauważymy, nie mamy czasu porozmawiać, pomóc, czy choćby po prostu być przy drugiej osobie, gdy ta naprawdę tego potrzebuje.

Surreal – tytułowa piosenka – zaskakuje nostalgicznymi, można powiedzieć flegmatycznymi i przeciągniętymi wręcz dźwiękami. Pomimo już wcześniej zaakcentowanych, społecznie ważnych tematów jest ona sporą niespodzianką. Tutaj tekst odwołuje się do samego zespołu. Damian śpiewa w pierwszej osobie, mówi wprost, że nie wszystko jest idealne. Mianuje się artystą oraz gwiazdą, ale to nie przeszkadza w upadku ze sceny lub odmowy by na nią wejść. W tym utworze, jak w większości, możemy zauważyć nawiązanie do kobiety: ma ona specyficzną rolę wśród tych tekstów – jest ciepłą postacią, zapewniającą spokój i bezpieczeństwo. Obdarowuje mężczyznę akceptacją, co daje złudzenie dopełnienia okładki, ponieważ żadna relacja nie jest jednostronna.

Kończąc analizę, chciałabym wrócić uwagę również na kompozycję, dzięki której pokochałam ten album – Wyspa. Optymistyczna linia melodyczna i tekst dający nadzieję na wolność. Wskrzesza w nas nadzieję, że możemy zostawić za sobą cywilizację, a cały swój dorobek ograniczyć do kilku banknotów i marzeń. Nie ważne jakiej jesteś płci, ani które urodziny obchodzisz w tym roku. Nieistotne jakie masz wykształcenie czy status społeczny, bo rutyna i oczekiwania otoczenia otaczają Cię i po cichu zabiją. Jednak to co daje prawdziwego kopa do życia to nie sam fakt ucieczki, a możliwość oddechu i powrót do codzienności, ale z innym spojrzeniem na świat. Nasza mentalność często sprowadza odświeżenie spojrzenia na świat do podróży w odległe, niezbadane zakątki świata. Prawda jest taka, że zmiany czekają na nas wszędzie: może to być chwila samotności na przystanku autobusowym, odcięcie się od tłumu na imprezie albo zatracenie się w głośnych dźwiękach domówki sąsiadów. To jest to co czeka każdego z nas, a ten album jest moją kolejną prywatną wyspą. Mam nadzieję, że nie ostatnią.

 

Julia Kędziora