Na swoim koncie mają już siedem krążków studyjnych i dwa koncertowe. Trzykrotnie ich płyta pokryła się złotem, a oni dalej nie zwalniają tempa. Happysad – bo o nich mowa – odwiedził Opole prezentując swoje najnowsze dzieło – Ciało Obce.

Happysad odwiedził Opole wraz z zaprzyjaźnionym zespołem Tekno, który towarzyszy im podczas wielu koncertów na tej trasie. Koncert miał miejsce 8.04.2017r. w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki. Wchodząc na salę kameralną przed rozpoczęciem supportu, byłem zdziwiony i nieco zawiedziony – pomieszczenie zapełnione ludźmi nawet nie do połowy, pojedyncze osoby nieśmiało się kiwają, większość podpiera ściany. Wprawdzie z czasem co raz więcej przybyłych żywo zaczęło reagować na występ, klaskać, skakać i krzyczeć w rytm, a sala zapełniała się co raz intensywniej z każdą minutą zbliżającą nas do wyjścia na scenę gwiazdy wieczoru, jednak mimo wszystko trochę przykre, że tak dobry support miał tak chłodne przyjęcie i mozolny początek występu.

Od razu po zakończeniu supportu publika zaczęła domagać się głównego występu. Zewsząd dało się usłyszeć pojedyncze krzyki mające zachęcić artystów do szybszego wyjścia na scenę, podśpiewywanie piosenek przez grupki znajomych i słowa zniecierpliwienia oraz emocji przed nadchodzącym występem. Po zgaśnięciu wszystkich świateł rażącym blaskiem rozbłysło kilka kafli zawieszonych na scenie, na których rozpoczęło się odliczanie – od 10 w dół. W połowie liczenia cała sala wykrzykiwała pojedyncze cyfry osiągając euforię, gdy zespół wkroczył na scenę. Utworem otwierającym była oczywiście kompozycja z najnowszego krążka Ciało Obce -1, po której od razu usłyszeliśmy Nie umiem kłamać.

Cała kapela na scenie dosłownie emanowała energią oraz dobrym
humorem, czym zarażali całą publikę. Niesamowity power prezentowali zwłaszcza Maciej Ramisz oraz Michał Bąk stojący nieco w głębi sceny, co nie przeszkadzało im zagarniać sporą część uwag fanów swoimi tańcami, wygłupami oraz niesamowitym wczuciem się w graną muzykę. Gitarzysta Łukasz Cegliński, basista Artur Telka oraz perkusista Jarosław Dubiński nie pozostawali jednak w tyle dając z siebie 100% normy. Większość uwagi fanów (a zwłaszcza fanek) przykuwał oczywiście frontman grupy – Jakub Kawalec, którego imię co jakiś czas krzyczały przedstawicielki płci pięknej.

Pomimo tego, że jestem zdecydowanie większym fanem twórczości sprzed Ciepło/Zimno muszę przyznać, że koncert bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Chłopaki nie skupili się wyłącznie na prezentowaniu nowości, mieliśmy okazję usłyszeć stare, niezapomniane utwory, m. in. Mów mi dobrze, Milowy las pochodzący sprzed 10 lat z krążka „Nieprzygoda”, czy choćby nieśmiertelną Łydkę. Trochę brakowało mi  ich pierwszej płyty – mojej ulubionej “Wszystko jedno” – ale zagrane zostało Zanim pójdę, więc nie mogę narzekać. Narzekać na nudę na pewno nie mogli również przybyli fani, gdyż zmiany nastrojów i prędkości na sali następowały raz po raz: od szybkiej i skocznej Miejsce w piwnicy u dziadka po romantyczne i odprężające dźwięki Listy życzeń, zagranych z dedykacją od wokalisty dla wszystkich kobiet.

Nic dziwnego, że po zakończeniu koncertu publika nieugięcie stała pod sceną i skandowała nazwę zespołu, dopóki artyści ponownie nie wyszli na scenę. Sytuacja ta nie była jednorazowa – na jednym bisie się nie skończyło. Podsumowując koncert był naprawdę udany, a fani happysadu, którzy go odpuścili powinni pluć sobie w brodę, bo przegapili udany występ.

Udało nam się również zapytać  gitarzystę grupy – Pana Latawca – o najnowsze wydawnictwo, instrumenty dęte i vlogi:

 

Patryk Korzec
Julia Kędziora