,,Moralność Pani Dulskiej” to przedstawienie, które swoją premierę w Teatrze im. Jana Kochanowskiego miało w 2017 roku. Od tamtego czasu regularnie odbywa się na małej scenie teatru. Rodzina Dulskich przedstawia zachowania i wartości polskich familii sprzed stu lat. Ponadczasowa sztuka pozwala odbiorcom odnieść się do swojej codzienności, a także skłonić do refleksji nad własnym postępowaniem.


Czy tak było w naszym przypadku? Jak najbardziej. Spektakl już od początku zaciekawił nas swoją formą, Aniela Dulska grana przez Joanne Król wywarła na nas rewelacyjne wrażenie. Ekspresja aktorki dała się zauważyć i oboje skupialiśmy się głównie na niej. Krzyki, mimika twarzy, mowa ciała, wszystko idealnie odwzorowywało postać jaką ona grała. Do samego końca utrzymywała nas w napięciu.
Następnie na scenie pojawiły się jej córki, Hesia odegrana przez Joannę Osydę oraz Mela, za której rolę odpowiedzialna była Magdalena Maścianica. Obie aktorki rzeczywiście wyglądały na młodsze niż w rzeczywistości, wizualna charakterystyka postaci odwzorowana została bardzo dobrze. W późniejszych aktach obie artystki odwzorowały charaktery swoich postaci i mimo prawie identycznej charakteryzacji nie pozostawiały wątpliwości co do tego, którą panienkę grały.
W rodzinnym gronie pojawił się również Zbyszko, wracający z nocnej eskapady syn tytułowej bohaterki od razu rozbawił publiczność. Kacper Sasin wcielający się w jego rolę nie pozostawiał wątpliwości co do tego, że zeszła noc zakrapiana była alkoholem. Żartobliwy nastrój postaci i jego niedojrzałość można było dostrzec od początku do końca. Aktor mową ciała, dykcją i dynamiką skradł serca naszej dwójki. W wielu scenach pojawia się on w również w towarzystwie Moniki Stanek, odgrywającej role Hanki. Dochodzi między nimi do romansu, który w efekcie skutkuje brzemiennością dziewczyny. Między postaciami można było wyczuć napiętą atmosferę i naiwność dziewczyny co do zamiarów panicza. Motyw został odegrany i odebrany w punkt.
W dalszej kolejności zaobserwowaliśmy postać Felicjana Dulskiego, w całej scenizacji Michał Świtała nie miał prawie żadnej kwestii do powiedzenia poza wymownym ,,A niech was wszystkich diabli” podczas jednej z poważniejszych kłótni. Mimo tego postać Pana Dulskiego również rozbawiła publiczność, a brak tekstu nie zaszkodził charakterowi. Gesty, jęknięcia i mimika wystarczyły do odzwierciedlenia dominacji jego żony w strukturze rodziny.
Kamienice Dulskich zamieszkiwali również inni lokatorzy. Z ich grona mieliśmy przyjemność poznać postać Beaty Wnęk-Malec. Jej bohaterka pojawiła się tylko raz podczas rozmowy z naczelną kamienicy, więc nie mieliśmy okazji lepiej jej poznać. Postać nieszczęśliwej mężatki odegrana była prawidłowo, zanotowaliśmy jej bezsilność, wobec tego co się stało w jej życiu i smutek jaki ze sobą niosła.
Do grona lokatorów chciała dołączyć Juljasiewiczowa, jednak Dulska nie chciała wyrazić na to zgody. Judyta Paradzińska od razu nadała charakteru postaci przez gestykulacje, dykcję, a nawet sposób poruszania się. W późniejszych scenach jej postać wywoływała uśmiechy na twarzy i nam również przypadła do gustu.
Przedstawiona sztuka bardzo nam się spodobała, zespół aktorów wykazał się profesjonalizmem i doświadczeniem zawodowym. Historia tytułowej rodziny skłoniła nas do refleksji, można by wyciągnąć jej przykład i porównać do współczesnych polskich rodzin. Mimo tego, że spektakl został napisany na podstawie książki wydanej lata temu, nadal utrzymuje swoją ponadczasowość.
Posłuchajcie, o tym co sądzą inni widzowie spektaklu:

Adrian Lada, Martyna Nieszporek
Fot. Teatr im. J. Kochanowskiego