„Śpiewamy głównie o miłości, ale nie jest to miłość różowa, cukierkowa, do jakiej przywykliśmy słuchając chociażby piosenek disco polo.” – takimi słowami Rafał Nosal opisuje twórczość duetu, który wystąpił dla opolan w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki.

 Mowa tutaj o duecie Czarny Nosal, który wczoraj, tj. 17 grudnia, gościły mury Narodowego Centrum Polskiej Piosenki. Koncert rozpoczął się równo o godzinie 19.00 utworem Na błękicie jest polana otwierającym ten niecodzienny, poetycki wieczór.

Formacja Czarny Nosal składa się z dwóch artystów: Dariusza Czarnego oraz Rafała Nosala, którym do całkowitego zaczarowania publiczności wystarczają jedynie gitary oraz śpiew. Sala kameralna wprawdzie nie była pełna, nie wszystkie miejsca siedzące były zajęte, jednak publiczność składała się z ludzi gustujących w dokładnie takim rodzaju muzyki, jaki reprezentowali występujący. Było to widoczne przy wielu piosenkach, zwłaszcza poprzez słyszalne z sali głosy śpiewające razem z artystami. Zespół wykonywał wiele utworów o kompozycji charakterystycznej dla muzyki country, jednakże większą część stanowiła poezja śpiewana. Jako, że Nosal jest głównym wokalistą, to on wykonywał większość piosenek, jednakże Darek Czarny w paru kompozycjach również zdominował mikrofon. Wokal Rafała bardzo przyciągnął moją uwagę ponieważ, jak to określił jego sceniczny kolega „jego głos jest taki aksamitny”. Zgadzam się z tym, jednakże z drugiej strony, nie mogłam odciągnąć wzroku od gitary drugiego członka formacji. Przez cały wieczór, do każdej piosenki artysta grał inne solo oraz każdorazowo wpasowywało się ono perfekcyjnie w klimat utworu. Używał także wielu ubarwiaczy oraz efektów gitarowych tak, że momentami zupełnie nie brzmiały jak gitara.

Duet wykonał piosenkę z 2007 roku, która zaprowadziła ich do debiutów Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu, co wcale mnie nie dziwi, gdyż Niech tak zostanie publika przyjęła z wielkim entuzjazmem. Oprócz autorskich utworów duetu, ze sceny można było usłyszeć kompozycję Kasi Nosowskiej, która całkiem niedawno wraz z zespołem Hey gościła na tej samej scenie. Sobotni artyści mieli nieco inny pomysł na aranżację piosenki, co powodowało, że różniła się dość mocno od oryginału. Coverowana była również Kołysanka dla okruszka Seweryna Krajewskiego, która z kolei była niemalże bliźniaczą wersją klasyka. Już po kilku pierwszych taktach wiadome było, jaki to utwór. Jako że jest okres przedświąteczny, nie zabrakło również pastorałki, gdzie artyści apelowali do publiczności o wspólne śpiewanie, co zostało spełnione.

Koncert zakończyć się miał utworem Właśnie taki jestem, którym formacja tradycyjnie zamyka wszystkie swoje występy, lecz tym razem jednak się to nie udało. Publiczność domagała się kolejnych piosenek tak zawzięcie, że Czarny Nosal dwa razy powracał na scenę. Po raz pierwszy z kompozycją skierowaną dla wszystkich panów, która rozbawiła publikę autentycznością i zabawnym tekstem, natomiast definitywny koniec koncertu nastąpił wraz z utworem Piosenka moja.

Duet zgodził się również porozmawiać ze mną przed koncertem:

 

Po zakończonym koncercie wypytaliśmy również wychodzących z sali kameralnej ludzi o ich odczucia i spostrzeżenia dotyczące koncertu:

 

 

 

Relacja i wywiad: Katarzyna Krysik
Zdjęcia i sonda: Aleksandra Szyszko