Między rapem, a pop-punkiem istnieje ogromna przepaść, która jak się może wydawać, jest nie do pokonania. Jednak MGK postanowił podjąć się tego wyzwania tworząc najnowszy album Tickets to my downfall. Jest to również zwiastun poważnych zmian w koncepcji muzycznej popularnego wykonawcy.
Machine Gun Kelly, czyli Richard Colson Baker jest jednym z najbardziej znanych raperów młodego pokolenia. Zadebiutował utworem Alice in Wonderland w 2010 roku, za co został wyróżniony nagrodą Best Midwest Artist. Mówi się, że artystę można poznać po jego sztuce, jednak przybliżył nam swoją postać poprzez interludia. Są to fragmenty rozmów z osobami, które zostawiły ważny ślad w jego życiu, m.in. najlepszego przyjaciela Pete’a Davidsona, dziewczyny Megan Fox oraz ojca.
Pierwsza piosenka otwierająca album zabiera nas w 36-minutową podróż muzyczną. Tym utworem jest Title Track, który został ironicznie nazwany tytułowym kawałkiem, ponieważ artysta nie chciał powielać nazwy krążka. Wspomina o tym w refrenie I’m sellin tickets to my downfall. Można doszukać się tam brzmienia garażowych bandów, a konkretnie inspiracji twórczością zespołu Fall Out Boy. Wokalista porusza tam temat narkotyków, destrukcji oraz bólu. To wszystko w towarzystwie wesołej melodii. Podobnie jest w przypadku Drunk Face czy Kiss Kiss. W dodatku znalazło się miejsce na odrobinę uczuć przelanych na papier. Wystarczy przesłuchać Bloody Valentine z udziałem Megan Fox.
Jeśli już mowa o duetach, warto napisać o innych świetnie podjętych współpracach, np. z Halsey w utworze Forget Me Too. Jest utrzymany w nieco mocniejszym i dynamicznym brzmieniu, co idealnie uzupełnia się z delikatnym głosem wokalistki. Obydwoje opisują tam swój ból po rozstaniu. Na płycie znalazł się również Trippie Redd, którego możemy usłyszeć w singlu All I know. W ciekawy sposób łączy w sobie hip – hop z pop – punkiem, odrobinę nawiązując do starego stylu MGK. Numer jest sam w sobie zaprzeczeniem, zaczynając od wersu All I know is I don’t know nothing, a kończąc na I love you, but I don’t love nothing at all. W mojej opinii najsłabszym dziełem na tym krążku jest My Ex’s Best Friend we współpracy z Blackbear. Uważam, że mogłoby się obyć bez niektórych wersów.
Machine Gun Kelly przez większość swojej kariery starał się nagrywać swoje dzieła za pomocą instrumentów muzycznych, a nie elektronicznych bitów, które są tak często wykorzystywane przez młodych raperów. Być może był to właśnie powód, dzięki któremu fanów nie zdziwiła zmiana stylu brzmienia.
Sara Rostkowska