Jak wszyscy dobrze wiemy, zakres temperatury ciała człowieka powinien oscylować w granicach 36,6 stopni Celsjusza. Z pewnością jednak wielu fanów Mięthy odczuła wzrost ciepła, kiedy po wielu miesiącach oczekiwania ich najnowszy album trafił do serwisów streamingowych oraz na sklepowe półki.

Miętha to duet, który tworzą raper Skip oraz producent AWGS. Pomiędzy tymi utalentowanymi ludźmi czuć niezwykłą, muzyczną chemię, która została przełożona na ich dotychczasową twórczość. Muzycy mają na swoim koncie już dwa studyjne albumy. Krążek 36,6 jest ich trzecim, jednocześnie tak długo oczekiwanym, ponieważ ze względu na pandemię, premiera musiała zostać przełożona. Aby jednak zrekompensować słuchaczom dłużący się czas oczekiwania, wydanie płyty zostało poprzedzone koncertem Miętha 36,6 Live Experience.

Album składa się z 15 kawałków, na trzech z nich gościnnie wystąpili tacy artyści jak: Paluch, Natalia Szroeder i Otsochodzi. Do tytułowego singla został wyprodukowany teledysk, którego autorem jest Roger Wanke. Krążek otwiera niespełna dwuminutowy kawałek Welur, który wprowadza słuchacza w klimat całości. Utworem, który zwraca uwagę jest Kumitsu. Jest to żartobliwy, zwiewny numer, który należy traktować z dystansem. Bardzo szybko zapada w ucho, ze względu na swoją rytmiczność. Bez wątpienia wprowadza dużo świeżości do albumu. Największym zaskoczeniem jest połączenie sił Mięthy i Palucha. Utwór stanowi swego rodzaju bunt przeciwko postawie konsumpcjonistycznej. Na pewno ogromnym wyzwaniem było odnalezienie się na nowym bicie, ale chłopaki poradzili sobie tu bez cienia zarzutu. To dowód na to, że duet potrafi być elastyczny oraz uniwersalny. Mimo, że Paluch reprezentuje zupełnie inny nurt, to połączenie jest strzałem w dziesiątkę. Klip to wizualizacja, którego autorem jest Rafał Felaka.

Kolejnym ciekawym połączeniem jest duet z Natalią Szroeder. Artystka słynie z niezwykłej lekkości i świeżości wokalnej, jednak coraz lepiej odnajduje się w hip-hopowych klimatach. Ku zaskoczeniu słuchaczy, Natalia Szroeder nie tylko zaśpiewała, ale również nawinęła swoją zwrotkę. Singiel ma bardzo wakacyjny vibe. Jak wspomina Skip:

Pisząc “Zanim pójdziesz” miałem przed oczami długie jazdy samochodem bez celu, przy zachodzącym słońcu i wszystkie najlepsze imprezy nad Wisłą. I z całą stanowczością udało mu się przenieść swoje wspomnienia na papier, tworząc tym samym niepowtarzalny, świeży klimat.

Ostatnie dwa utwory na płycie mają charakter refleksyjny. Jednak najbardziej osobistym kawałkiem jest Mamo, który bez wątpienia wzbudza ogromne zainteresowanie. Skip prezentuje tutaj przewartościowanie swoich priorytetów oraz zdobywa się na bardzo odważne wyznania. Również singlem, który stanowczo różni się od rozhulanych kawałków jest Statek. Kawałek jest monotonny, okraszony sennym bitem oraz jednym powtarzanym zdaniem: płynę tym płynę tym płynę tym statkiem. Ten zabieg był jednak celowy, ponieważ jak mówi Skip:

Pisząc ten numer miałem przed oczami wielką, parodniową imprezę na statku. Tak samo, jak podróż, tak i ten numer rozwija się stopniowo. Na początku czujemy, że trochę męczy nas ten rejs i te wszystkie substancje. Z czasem, całkiem fajnie jest się zagubić i nie myśleć o niczym, po prostu popłynąć. A pod koniec wjeżdża już depresja, frustracja i złość. 

Nie da się ukryć, że kolaboracja ma ogromny potencjał, jednak ten krążek nie jest szczytem możliwości muzyków, których bez wątpienia stać na wiele więcej. Minusem jest uczucie znużenia, które może towarzyszyć odbiorcy, co jest spowodowane monotematycznością – bardzo często przewijają się te same motywy, mianowicie kobiet i używek. Czuć jednak zamysł projektu, widać, że jest on dokładnie przemyślany oraz realizowany bez pośpiechu. Bardzo często Skip podkreślał, że pisząc utwór, wyobrażał sobie wiele chwil, które były dla niego inspiracją. Udało mu się przenieść jego wspomnienia oraz uczucia na papier. Ten krążek pokazuje również, że muzykom udało się doszlifować wiele niedociągnięć. Cechuje się również sporą dojrzałością.

 

Tymoteusz Drobina

Fot.: Asfalt Records