W momencie kiedy wybrałam kolejną płytę do zrecenzowania ogarnęło mnie potężne zdziwienie. Okazało się, że Bastille jakie znałam kiedyś z czasów Things we lost in Fire i Pompeii różni się całkowicie od obecnego. Teraz myślę, że bliżej ich muzyce do synthpopu, (o którym wiem niewiele), niż do czasów bardziej podobnych do szeroko pojętej muzyki alternatywnej. Moja ocena będzie czysto subiektywna,gdzie pokrótce opowiem czy według mnie melodia wpada w ucho i może zostać przeze mnie zapamiętana czy też nie.

Bastille to brytyjski zespół znany z eksperymentów muzycznych między takimi gatunkami jak synthpop i rock alternatywny. Nazwa formacji została stworzona poprzez związek daty urodzin wokalisty ze Świętem Narodowym Francji (Bastylii). Niedawno stworzyli swój piąty krążek pt. Give Me The Future.

Distorted Light Beam jest piosenką, która jednocześnie mogłaby być czymś stworzonym na konkurs Eurowizji, jako radiowy hit czy nawet przebój dyskotek. Mnóstwo w niej syntezowanych dźwięków, mocno elektronicznych typowych np. dla duetu tworzącego Daft Punk Wygląda na to, że w albumie Give me The Future, Bastille w widoczny sposób wyciąga ręce do tytułowej przyszłości.

Thelma + Louise nie uważam za odkrycie muzyczne, brzmi jak wszystko co w popie było śpiewane, w ciągu ostatniego dziesięciolecia. Słucha się tego dostatecznie, bez rewelacji. Natomiast No bad days ma w sobie dużo syntezowanych dźwięków. Chociaż twórczość nawiązuje do kawałków z poprzednich płyt, to i tak jest to  bardzo ciekawa i przyjemna nuta.

Brave New World (Interlude) nawiązuje do klasycznego, instrumentalnego interludium i prawdziwie zachwyca. Piękna wstawka muzyczna, którą warto docenić. Wiele bym dała by była choć odrobinę dłuższa. Back to The Future posiada tytuł przywodzący na myśl klasyczny hit filmowy lat 80 – tych. Właśnie dlatego można stwierdzić, iż utwór podąża muzycznym nurtem zainspirowanym właśnie filmowym gatunkiem – science fiction. Ma również w sobie sporo interesujących barw opartych o orkiestrowe dźwięki instrumentów smyczkowych, czy dętych. Plug In to mocne syntezatory i piękne smyczki. Tło niesamowicie udanie podkreśla walory muzyczne kompozycji. Jak na razie najlepszy kawałek.

Promises to nic innego jak monolog artysty na temat przyszłości, podbity zelektronizowanymi tonami. Został nagrany we współpracy z Rizem Ahmedem. Według mnie jest to ciekawy motyw, wnoszący sporo świeżości, rzadko spotykany na popowych krążkach. Shut Off The Lights rytmicznie przypomina melodie, na których poznawałam dawne Bastille. Oprócz tego kojarzy mi się z utworem zespołu Walk The Moon i ich piosenką Shut Up And Dance oraz stylistyką Sofi Tucker.

 

Bastille

Bastille

 

Stay Awake mogę podsumować bardzo krótko. Po kilkukrotnym przesłuchaniu, nadal nie jestem w stanie zanucić przewodniego motywu. Niestety nie jest to tak inspirujące oraz odkrywcze jak dawniej Bastille.

Całkowicie inne zdanie mam natomiast o tytułowym utworze – Give Me The Future, które już po pierwszych nutach przynosi mi na myśl perkusję typową dla Phila Collinsa. Przyjemnie wpada w ucho, zapada w pamięć i nie nudzi się, nawet po kilkukrotnym wysłuchaniu. Club 57 to nic innego jak letnie klimaty, idealne do słuchania w radiu, w trakcie podróży samochodem. Lekka melodia nie zobowiązuje do rozmyślania o trudnych sprawach czy doszukiwania się sensu w utworze, który jest dobrym rozluźnieniem.

Total Dissociation (Interlude) to kolejne interludium, dzięki któremu w pełni można zrozumieć pojawienie się poprzedniego. Pierwsze z nich sięgało do przeszłości, klasyki – było niczym muzyczny pasaż. Drugie jest natomiast zmodernizowane, odwołujące się do przyszłości. Przypomina mi intro netflixowskiego serialu Stranger Things. Kończy się nawiązując do Brave New World, jednak kończy się nowoczesnym podsumowaniem. Future Holds, to piosenka która zwieńcza album. Tym co szczególnie zwraca uwagę jest fakt wykorzystania w niej gospelowych elementów. Takiego zakończenia się nie spodziewałam. Duży plus!

Give me The Future to technologiczny hołd. To również na pewno Bastille jakiego dotąd nie znałam. Przyjemne zaskoczenie wykreowane zostało przede wszystkim przez pojawiające się nieustannie elementy muzyki orkiestrowej, do której mam słabość. Jest to niespodzianka, która otwiera się powoli, zdumiewając w nieprzewidzianych momentach. Jest też wiele czynników, które mnie rozczarowują, jednak jest tak zapewne dlatego, że jestem kompletnym laikiem w tym rodzaju muzyki, jednakże może jest to nowość, na którą warto się otworzyć. Interesująca pozycja do swobodnego słuchania w luźny dzień.

Aleksandra Snopkowska

Fot.: facebook.com/bastilleuk