W sobotni wieczór tajemniczy zespół BOKKA zabrał nas w świat syntetycznych dźwięków i muzyki elektronicznej. Mocne basy, od których trzęsła się podłoga i hipnotyzujące światło to tylko nieliczne z plejady wrażeń. Oprócz wciągającej muzyki, grupa postanowiła odezwać się do fanów i ostro skrytykowała Putina.
W Sali Kameralnej Narodowego Centrum Polskiej Piosenki byliśmy już 30 min przed planowanym rozpoczęciem koncertu i jako pierwsi wchodziliśmy do środka. Minuty mijały, a ludzie przychodzili bardzo powoli. Obawialiśmy się, że koncert odbędzie się przy prawie pustej sali, jednak z czasem gromadziło się coraz więcej osób i finalnie było ich całkiem sporo.
Minęła 20.00 i nic się nie wydarzyło. Zrozumieliśmy, że z pewnością będzie opóźnienie, tak więc koncert zespołu BOKKA zaczął się od wyczekiwania. Muzycy weszli na scenę 20 minut po czasie, jednak od razu i z przytupem zagrali tytułowy kawałek trasy koncertowej, który jest też singlem otwierającym album Blood Moon. Widzowie klaszcząc i wiwatujące przywitali zespół i dali zabrać się w muzyczną podróż przez apokaliptyczne wizje. Oprócz słuchania muzyki fani wpatrzeni byli w niepokojącą scenografię i przenikające czerwone światło. Wszystko to spowodowało, że momentami czułam się jak zahipnotyzowana. Dodatkowo nie mogłam oderwać wzroku od niesamowitej kreacji wokalistki oraz charakterystycznych masek członków zespołu.
Muzyka wciągała widownię, a światła i dźwięki potęgowały wrażenie. Stojąc tuż przy samej scenie niejednokrotnie czułam jak trzęsie się pode mną podłoga za sprawą mocnych basowych uderzeń.
Publiczność żywo reagowała i dawała znać które kawałki najbardziej wzbudziły ich emocje. Nie sposób nie przytoczyć tu zagranych Walk on a wire, Noises from the outside, czy 900. Niektórzy śpiewali, inni tańczyli, ale wszyscy daliśmy się oczarować BOCCE.
Koncert płynął w spójnej narracji, aż nagle, niespodziewanie, wokalistka przemówiła. Fani byli zdziwieni, bo zespół raczej nie odzywa się podczas wystąpień. Zastanawialiśmy się, co za chwilę się wydarzy. Artystka korzystała z przesteru na mikrofonie, aby pozostać nierozpoznaną, ale wraz z pozostałymi członkami BOKKI, chciała zabrać głos w sprawie napaści Rosji na Ukrainę. Ze sceny wybrzmiało mocne przesłanie i krytyka działań Putina. Słowa dopełniły przekaz, na który wiele osób zwróciło uwagę już przed koncertem, przyglądając się rozłożonym instrumentom.
Zabierając głos wokalistka zapowiedziała także ostatnie kawałki, co wywołało u mnie zdziwienie, bo zupełnie straciłam rachubę czasu. Spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że faktycznie, set trwa już godzinę. Jako ostatni utwór wybrzmiał The Abyss– bardzo spokojny, melodyjny, magiczny. Piosenka sprowadził na nas atmosferę spokoju i zamyślenia, jednak publiczność nie pozwoliła tak szybko zniknąć zespołowi ze sceny i po ostatnim numerze nastąpiły jeszcze 3 bisy. Nastąpiło tu kolejne zaskoczenie, bo znany utwór Secret Void pochodzący z poprzedniej płyty artystów został zaprezentowany w wolniejszej wersji. Wykonanie miało swój charakter, ale chyba wolę numer w oryginalnym tempie. Po wszystkim oklaskiwana BOKKA zeszła ze sceny, a ludzie zaczęli się rozchodzić.
Dla mnie ten koncert był rewelacyjną okazją, żeby na żywo posłuchać elektronicznego brzmienia BOKKI, a nawet poczuć tę muzykę na skórze. Wykreowany klimat oczarował mnie od początku i wychodząc z sali chciałam więcej.
Marta Konsek
Fot.: Filip Cierpisz