Łatwo jest doceniać płyty te ukochanych zespołów czy te z obrębu ulubionych gatunków. Jeżeli jednak trafi się album, o którym człowiek by nawet nie pomyślał, że może mu się spodobać, bo zazwyczaj unika tego gatunku, to sprawa wygląda zupełnie inaczej. Można się mile zaskoczyć. 

Właśnie tak miałem z płytą młodego artysty z Poznania, Jaspera. Kiedy przesłuchałem po raz pierwszy What About This Love? promujące płytę o tym samym tytule (premiera 22.04.2022) miałem w sobie mieszankę dziwnych uczuć. Z jednej strony raczej proste progresje akordów, niemalże typowe zagrywki produkcyjne… przecież nie ma w tym nic odkrywczego. Jednak mówiąc kolokwialnie, jak to żre! Chwytliwe melodie, brak przekombinowania, mocno wybijające się basy, a refren wchodzi w głowę tak mocno, że nawet siłą nie da się go wyciągnąć. Singiel zrobił dokładnie to, co było jego zadaniem, przekonał mnie do tego, żebym dał szanse krążkowi z gatunku pop.

Słuchając jej moją uwagę przykuła kwestia frazowania, a idealnym przykładem tego jest utwór Dance With Me Now. W tak zwanym pre-chorus, (co można karkołomnie przetłumaczyć jako przed-refren) mamy teoretycznie prostą i przewidywalną linie wokalu, kiedy nagle po słowie just “słyszymy” ćwierćnutową przerwę, której nic nie zapowiadało. Zwiększa to dynamikę i urozmaica całokształt. Jeżeli chodzi o warstwę instrumentalną tego kawałka, jest raczej prosta i robi świetne tło obu głosom. Obu, ponieważ w drugiej części możemy odnotować gościnny udział Ani Łukaszewicz, której wokal był dodatkiem.

Na całej płycie znajduję się osiem kompozycji, z czego aż na pięciu możemy usłyszeć gości. Jest to wspomniana już Ania, która śpiewa nie tylko w Dance With Me Now, ale też w otwierającym album You I Hate To Lose i tam jej udział, jest dużo bardziej zauważalny. Ponadto możemy usłyszeć Kowsona w Real Life, który ze względu na specyficzny bit perkusyjny ma dużo bardziej “uliczny klimat”. Raperskie klimaty wyszły Panom bardzo dobrze, a miłym zaskoczeniem dla mojego ucha było outro. Solo gitarowe, które się tam znajduje było czymś, czego się nie spodziewałem a świetnie domyka ten kawałek.

W Till The Sky Turns Blue wystąpił saksofonista Tomek Rassek, który popisał się wspaniałą solówką. Choć trochę jest mi szkoda, że trafiła ona do kawałka, który niczym szczególnym (poza nią) się nie wyróżnia. Zupełnie inaczej jest z Talking With You, gdzie zaśpiewała Julia Rassek. Harmonia między ich wokalem jest bardzo przyjemna dla ucha a to intro… aż naszła mnie ochota, żeby złapać za gitarę i przerobić całość na wersję akustyczną. Obym się jej kiedyś doczekał w wykonaniu Jaspera! Jest to moim zdaniem najlepszy kawałek na całej płycie, przy okazji to chyba najspokojniejsza kompozycja i brzmi dla mnie najbardziej naturalnie.

Czas przejść do sedna sprawy, jak oceniam tę płytę i dlaczego? Jako osoba nie gustująca w pop/edm skupiałem się na brzmieniu, szukałem czegoś wyjątkowego i analizowałem rozwiązania produkcyjne. Coś co mnie mocno bolało to sztuczne brzmienie perkusji, zwłaszcza hi-hatu. Jednak słuchając całego spektrum dźwięków uważam, że tam pasował i nie wyróżnia się negatywnie w porównaniu z innymi produkcjami, których słuchałem. Tym co się natomiast wyróżniało, i to na plus, był wokal. Jasper Love ma niezwykle przyjemną barwę głosu a melodie, które układał szybko zapadały w pamięć. To głównie on przyciągnął, a później był w stanie utrzymać mnie przez 26 minut i 3 sekundy przy czymś, o co nikt by mnie nie posądzał. Czy jest to krążek, który zapętlę sobie w trakcie jazdy autem? Raczej nie, ale cieszę się, że dałem mu szansę i uważam, że każdy powinien to zrobić. Jest on na tyle uniwersalny, że prawie wszyscy znajdą w nim coś co docenią. Kto wie, może dla wielu stanie się najlepszą Polską płytą tego roku?

Filip Cierpisz

Fot.: Jasper Love