Z wieloma rzeczami jest tak, że najtrudniej jest wykonać pierwszy krok. Jadąc na rowerze, kiedy już ruszysz to uczysz się utrzymywać równowagę. Jako dzieci wielokrotnie upadamy ucząc się chodzić, by potem osiągnąć w tym poziom mistrzowski. Dlatego zazwyczaj pierwsze płyty, kawałki nie osiągają szczególnego sukcesu i po prostu odbijają się od ściany, zamiast ją przebić. No chyba, że nazywasz się Dawid Tyszkowski.
EP’ka Nadal nie śpię zaczyna się od utworu Pomóż mi, na początku którego słyszymy charakterystyczny dźwięk wciskania przycisku lub wkładania kasety niczym w starej wieży. Pierwszą z melodii, które możemy odnotować jest głos Dawida Tyszkowskiego. Jego wdech przerywa cisze, a wraz z pierwszymi wersami kawałka do naszych uszu dobiega gitara akustyczna. Kiedy piosenka się rozwija dochodzą do nas kolejne warstwy instrumentalne, między innymi perkusja, jakieś klawisze czy więcej gitar. Apogeum dźwięku zostało osiągnięte w refrenie, gdzie wokal Dawida świetnie komponuje się z chórkami w wykonaniu Magdy Kluz. Warto zwrócić uwagę na zakończenie, gdzie do słów „Niestabilny, pomylony i to tchórz. Mamo, powiedz, czy to zawsze było czuć” słychać znów tylko gitarę akustyczną. Outro domyka klasyczną klamrę kompozycyjną zamykając tym samym kawałek. Słuchając płyty w odpowiednich warunkach przez pierwsze trzy i pół minuty zaczynamy wpadać w pewnego rodzaju stan hipnozy. Muzyka kołysze naszymi ciałami i nas pochłania, z tego transu wyrywają nas tylko nieoczywiste przerwy serwowane w trakcie zwrotek.
Następnie przychodzi czas na singiel promujący i zarazem debiutanckie nagranie samego Dawida, czyli Koszulka. Na pytanie o to czy jest to dobry numer, niech odpowiedzą liczby. Ponad 100 tysięcy wyświetleń, obecność na antenie Radia 357 i listach przebojów przebijając takie gwiazdy jak Kaśka Sochacka czy Ørganek. Nie da się lepiej zadebiutować niż takim hitem! Skoczne pianino, autokrytyczny tekst i ciekawe linie melodyczne przyciągają rzesze słuchaczy. Przeglądając komentarze pod teledyskiem, który świetnie oddaje klimat kawałka, nie znajdzie się ani jednego negatywnego słowa o tym utworze. To chyba wystarczająco dobrze odpowiada na pytanie, czy warto go posłuchać.
Moją ulubioną piosenką na tej płycie jest Zepchnij mnie, która wydaje się być też najcięższym utworem spośród dotychczasowych kompozycji Dawida. Mocny tekst, współpracujący z muzyką sprawiają, że mam ciarki za każdym razem gdy tego słucham. Cztery minuty mijają niesamowicie szybko, znów mamy tu rozwijającą się kompozycję i moim zdaniem najlepszy występ wokalny na całej EP’ce. Patrząc na liczbę wyświetleń jest to drugi po Koszuli najpopularniejszy kawałek i jest to w pełni uzasadniony wynik. Proste, ale niezwykle celne linie basu i powracający kilkukrotnie riff na akustyku jest tym, co z pewnością zostanie w głowie wielu słuchaczy.
Teledysku doczekał się też Tlen, który jest chyba najbardziej dynamicznym utworem tej płyty. Można zastanowić się czy nie jest przekombinowany, czy te wszystkie zabiegi są potrzebne. Odpowiedź jest dosyć oczywista, muzyka jest wyrazem artystycznym, ma nas czymś do siebie przyciągać, ale jest też jednostronnym nośnikiem emocji między artystą a nami. Powinna podążać za jego wizją i oddawać to, co chce nam przekazać. Tutaj mamy świetny przykład nieoczywistej warstwy muzycznej, która dobrze komponuje się z dosyć skomplikowaną linią wokalu. Singiel dosłownie pomaga złapać tchu.
Zamykający Odlot jest kolejnym przykładem potwierdzającym to, że muzyka powinna być spójna z tekstem. Pomimo tego, że utwór jest spokojny, cały czas coś się dzieje. To świetny moment, żeby docenić prace nie tylko Dawida. Patrick the Pan i Magda Piotrowska włożyli masę świetnej pracy w proces produkcji, miksu i masteringu. To nie brzmi jak debiutancka płyta studenta, tylko jak nagranie, które jest gotowe wygrywać nagrody. Na całe szczęście jedno nie wyklucza drugiego.
Dawid ma świetny głos, którego walory pokazał na wszystkich kawałkach. Ma też świetny zmysł kompozycyjny, charakter i siłę by stać się kimś wielkim. Na całej płycie jest wiele drobnych smaczków, które zmieniają całkowicie odbiór nagrania. Zaczynając od dźwięków wkładania kasety na początku, przez dźwięk jej wyciągania na końcu do takich rzeczy jak pojedyncze slajdy na gitarze w jednym z refrenów. To wszystko skłania nas do prostej konkluzji, przed Dawidem otworzyły się drzwi do zdobycia świata… chociaż nie. To on sam je sobie otworzył, poświęcając wiele czasu na treningi, ćwiczenia i słuchanie muzyki (a nie tylko jej słyszenie). Czas pokaże czy wykorzysta te szansę, ale jedno jest pewne już dziś. Jest to jeden z najlepszych debiutów na polskiej scenie muzycznej od lat. Więc może lepiej zamiast zastanawiać się co będzie za „X” lat po prostu włączyć po raz kolejny tą wspaniałą płytę i przenieść się do świata muzyki?
Filip Cierpisz
Fot.: Dawid Tyszkowski