6 września dzięki uprzejmości Kina MEDUZA miałam okazję zobaczyć film „Iluzja” reż. Marty Minorowicz. Co najlepsze – widziałam go jako jedna z pierwszych osób, ponieważ premiera przewidziana jest dopiero 9 września.

Zawsze przed wyjściem do kina staram się obejrzeć zwiastun. Tym razem nie otrzymałam z niego zbyt wiele informacji, ale od razu wyczułam klimat filmu. Gatunek filmu to mystery dramat. Jest to więc pewnego rodzaju thriller, skupiający się na zagadce. I właśnie tą tajemniczość można odczuć już po zobaczeniu samego zwiastuna.

Klimat noir (czarne kino), który doskonale został wprowadzony poprzez operowanie cieniami, ukazanie silnych kontrastów i pewnego rodzaju panujący pesymizm, skupia się na nierozwiązanej zagadce jaką jest zniknięcie córki głównej bohaterki o imieniu Karolina.

Akcja filmu ukazuje życie Hanny (granej przez Agatę Buzek), jednakże celem filmu jest pokazanie tego, co dzieje się w jej „wewnętrznym świecie”. Jej ból, rozterki emocjonalne, bezsilność. Świat przedstawiony w filmie jest światem realnym – nauczycielka, lekcje, szkoła – ale do tego dochodzą elementy nierealne – takie jak sylwetka zaginionej córki, którą widzi kobieta czy łączenie każdego najmniejszego szczegółu i układanie z tego swoich przekonań

Zarówno mama, jak i ojciec (grany przez Marcina Czarnika) zaginionej dziewczyny przeżywają jej zniknięcie. Jak wiadomo, każdy człowiek jest inny i każdy reaguje w inny sposób.

Mężczyzna zachowuje się w sposób podejrzany, a następnie po wydobyciu się na zewnątrz nowych informacji, umiera.

Hanna nie potrafi zostawić sytuacji córki i na własną rękę stara się jej szukać. Kompletnie zatraca się w poszukiwaniach. Jej życie staje się iluzją, jak wskazuje sam tytuł filmu. Nie wiadomo już, co jest rzeczywistością, a co nie. Fakt, że zostaje sama, bez męża potęguje jej trudną sytuację.

Zimowe klimaty polskiego wybrzeża, a szczególnie wyludnione nadmorskie krajobrazy (uchwycone kamerą Pawła Chorzępy) wprowadzają napiętą atmosferę. Dodatkowo potęguje to muzyka (za którą odpowiada Jerzy Rogiewicz). Dramat ten ma cechy filmów z fenomenalnego, „zimnego” kina, jakim jest kino skandynawskie.

„Iluzja” to debiut fabularny reż. Marty Minorowicz. – Jest to „pełna tajemnic, przejmująca opowieść o sile ludzkiego ducha, próbie radzenia sobie z trudnymi przeżyciami i odkrywaniu siebie na nowo”.

Osobiście uważam, że film jest warty uwagi, ponieważ po jego zobaczeniu nie da się o nim łatwo zapomnieć. To właśnie jego klimat, chłód, tajemniczość, wywołuje wielkie wrażenie. Jako ciekawostkę dodam tutaj, że reżyserka urodziła się w Prudniku – jest więc związana z naszym województwem.

„Iluzja” nie jest łatwym, lekkim filmem do zobaczenia, pośmiania się i zapomnienia. Nie znajdziemy tutaj rzucanych żarcików, kolorowych kadrów, wesołej muzyki. Są tutaj natomiast proste, pozbawione dodatków kadry.

Oglądałam ten film z zapartym tchem. Film zamiast pokazywać gołe fakty, ukazuje wszystko przez pryzmat emocjonalnej opowieści. To umożliwia nam, widzom, zaangażować się w losy bohaterów, zrozumieć ich sytuację „od wewnątrz”.

Końcówka filmu nadal zostaje tajemnicą.

Jedno jest pewne – „Iluzja” to film zmuszający widza do przemyśleń.

Ale czy to właśnie nie jest podstawą dobrego filmu?

Natalia Sykoś

Fot. Kino Meduza