Panta rhei – mówił Heraklit z Efezu. Co roku, przy okazji Dnia Wszystkich Świętych to stwierdzenie nabiera jeszcze głębszego znaczenia. Wtedy jakoś bardziej zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie zatrzymać pędu życia, nie możemy uchronić się przed końcem.
Zapraszamy na refleksję nad przemijaniem.
Julia Hartwig
Gorzkie żale
Trzeba ich opłakać
bo trzeba nam tych łez
trzeba ich opłakać
bo tak od wieków przystało
Ale tak na prawdę
oni tych łez nie potrzebują
Patrzą na nas z góry
i mówią dobrze dobrze
kiedy widzą
że wydobywamy z siebie naszą dzielność
Wiersz Julii Hartwig opowiada o bólu jaki przeżywa każdy z nas po stracie bliskiej osoby. Mówi o tych wszystkich wylanych przez nas łzach, odczuwanej potrzebie upamiętnienia oraz opłakania zmarłych. Łzy są wyrazem naszego cierpienia i goszczącej w nas pustki, są czymś naturalnym co pozwala rozładować emocje. Jednak jak sama autorka zwróciła na to uwagę, ci którzy odeszli, już ich nie potrzebują. Liczy się nasza pamięć i to, czy jesteśmy w stanie dzielnie kroczyć dalej przez życie.
Nadia Suchecka
Ryszard Przymus
Znicze
Palą się znicze…
Przypominają,
Że ktoś odchodzi,
Inni zostają.
Pośród cmentarzy
Cichych uliczek
Jak wierna pamięć –
Palą się znicze…
Wiersz jest rodzajem zadumy i refleksji nad upływającym czasem i śmiercią – szczególnie teraz, w pierwszych dniach listopada. Autor zwraca uwagę na płonące znicze, które są symbolem tych, których już z nami nie ma. Uświadamiają nas, że mimo śmierci pamięć o zmarłych wciąż płonie w tych, którzy zostali. Pali się nasza pamięć, jak palą się te znicze, które stoją pośród cmentarnych uliczek.
Nadia Suchecka
Wisława Szymborska
Pogrzeb
„tak nagle, kto by się tego spodziewał”
„nerwy i papierosy, ostrzegałem go”
„jako tako, dziękuję”
„rozpakuj te kwiatki”
„brat też poszedł na serce, to pewnie rodzinne”
„z tą brodą to bym pana nigdy nie poznała”
„sam sobie winien, zawsze się w coś mieszał”
„miał przemawiać ten nowy, jakoś go nie widzę”
„Kazek w Warszawie, Tadek za granicą”
„ty jedna byłaś mądra, że wzięłaś parasol”
„cóż z tego, że był najzdolniejszy z nich”
„pokój przechodni, Baśka się nie zgodzi”
„owszem, miał rację, ale to jeszcze nie powód”
„z lakierowaniem drzwiczek, zgadnij ile”
„dwa żółtka, łyżka cukru”
„nie jego sprawa, po co mu to było”
„same niebieskie i tylko małe numery”
„pięć razy, nigdy żadnej odpowiedzi”
„niech ci będzie, że mogłem, ale i ty mogłeś”
„dobrze, że chociaż ona miała tę posadkę”
„no, nie wiem, chyba krewni”
„ksiądz istny Belmondo”
„nie byłam jeszcze w tej części cmentarza”
„śnił mi się tydzień temu, coś mnie tknęło”
„niebrzydka ta córeczka”
„wszystkich nas to czeka”
„złóżcie wdowie ode mnie, muszę zdążyć na”
„a jednak po łacinie brzmiało uroczyściej” „było, minęło”
„do widzenia pani”
„może by gdzieś na piwo”
„zadzwoń, pogadamy”
„czwórką albo dwunastką”
„ja tędy”
„my tam”
Tym, co od razu przykuło mój wzrok, gdy pierwszy raz spotkałam się z tym wierszem, była jego konstrukcja. Złożony jest z krótkich fragmentów, urywków wypowiedzi wielu osób. Czas i miejsce rozmowy są nieznane, jednak po tytule i kilku pierwszych wersach możemy się domyślać, że mamy do czynienia z pogrzebem, prawdopodobnie jego końcowym etapem trwania. Uczestnikami rozmowy są zapewne najbliżsi przyjaciele, rodzina zmarłego. W miarę trwania ich rozmowy temat osoby zmarłej schodzi na bok na rzecz plotek i wymiany kulinarnych przepisów. Moment, który w założeniu powinien być poświęcany zmarłemu i pamięci o nim, zostaje przeznaczony na zwykłe pogaduszki – cóż za ironia. Co w ten sposób mogła chcieć przekazać autorka? Być może utwór jest wyrazem krytyki dla współczesnego człowieka i jego braku poszanowania tej podniosłej, pełnej smutku chwili. Jednak bardziej prawdopodobnym wydaje mi się, iż autorka chciała przedstawić szybkość, z jaką zmarły przechodzi w zapomnienie, a powiązani z nim ludzie wracają do swoich własnych spraw, rozchodzą się każdy w swoją stronę.
Weronika Sagan
Halina Poświatowska
czy świat umrze trochę…
czy świat umrze trochę
kiedy ja umrę
patrzę patrzę
ubrany w lisi kołnierz
idzie świat
nigdy nie myślałam
że jestem włosem w jego futrze
zawsze byłam tu
on – tam
a jednak
miło jest pomyśleć
że świat umrze trochę
kiedy ja umrę
Jak mały i kruchy jest człowiek w stosunku do całego świata? Rozważania na ten temat snute są od wieków. O wątek ten zahaczyła również Halina Poświatowska. Swoje zmartwienia ubrała w charakterystyczny dla swej twórczości prosty język, który bynajmniej nie ujmuje utworowi piękna.
Podmiot liryczny zaznacza swoją dotychczasową odrębność („zawsze byłam tu / on – tam”) od świata. „Dotychczasową”, gdyż porównuje się do włoska w noszonym przez niego futrze. Chociaż pozornie nic nieznaczący, jeden z setek, ma funkcję i jest częścią grupy. Jego los wpływa na losy pozostałych. Idąc tym tokiem myślenia, każdy z nas jest ważną częścią świata, po której odejściu nic nie będzie takie samo i którą ludzie będą tęsknie wspominać. Częścią, która w większy lub mniejszy sposób zmieni świat. Rzeczywiście, miło jest myśleć w ten sposób.
Weronika Sagan
Daniel Naborowski
Krótkość żywota
Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.
Przemijanie
Krótka rozprawa: jutro — coś dziś jest, nie będziesz,
A żeś był, nieboszczyka imienia nabędziesz;
Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt, żywot ludzki słynie.
Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie,
Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi,
Z którego spadł niejeden, co na starość godzi
Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś był, nieboże;
Między śmiercią, rodzeniem byt nasz ledwie może Matka, Dziecko, Śmierć
Nazwan być czwartą częścią mgnienia; wielom była
Kolebka grobem, wielom matka ich mogiła.
Utwór zawiera fundamentalną dla ludzi i dla doby baroku myśl o przemijaniu. ,,Krótkość żywota” to dowód na popularność w tej epoce motywu vanitas (wywiedzione z biblijnej księgi Koheleta przekonanie o marności ludzkich spraw). Daniel Naborowski, jako poeta metafizyczny zaznacza w utworze, że nie mamy wpływu na upływający czas. Uświadamia również, że śmierć to jedyny pewnik w ludzkiej egzystencji, a samo życie określa jako ,,czwarta część mgnienia”. Z utworu więc płynie gorzka refleksja- jesteśmy i miniemy.
Wiktoria Kramczyńska
Jan Kochanowski
O żywocie ludzkim
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
Utwór Kochanowskiego to swoista zaduma nad ludzkim losem. Ojciec polskiej literatury przedstawia człowieka jako kukiełkę w rękach przeznaczenia, nawiązując przy tym do antycznego toposu theatrum mundi. Poeta stwierdza, że życie ziemskie to tylko pewien fragment, prolog tego, co dopiero nas czeka. ,,Nie opłaca się” dążyć do sławy, pieniędzy i do wszelkich rzeczy materialnych. Ziemskie sprawy są marnością.
Wiktoria Kramczyńska
fot. Dominika Waloszek