Od siedmiu lat jesteśmy świadkami zmiany jaką przechodzi zespół Arctic Monkeys. Z pełnych ikry, buntowniczych chłopców, bawiących się ostrzejszymi dźwiękami, powstali dojrzali mężczyźni – artyści, ciągle szukający siebie i swojego brzmienia. Na swoim nowy albumie Brytyjczycy prezentują drugą, łagodniejszą stronę swojej twórczości.
Po dwóch latach od premiery Live at the Royal Albert Hall ukazał się kolejny album brytyjskiego zespołu Arctic Monkeys. Płyta The Car swoją premierę miała 21 października 2022 roku. Znajduje się na niej 10 kawałków, które mogą zaskoczyć słuchacza jazzowym brzmieniem. Komponowaniem piosenek zajmował się lider zespołu, wokalista Alex Turner.
To nie pierwszy raz, kiedy zespół z Sheffield sięga tego gatunku. Cztery lata wcześniej pojawił się również zadziwiający – pod tym względem muzycznym – album Tranquility Base Hotel & Casino. Zdaje się, że nowa płyta jest kontynuacją stylu z 2018 roku. Co więcej, oprócz pojawiających się w znacznej części elementów jazzu, artyści prezentują naprawdę szeroką gamę gatunków muzyki – Rock, Funk, Lounge music, Baroque pop. Niestety, nie usłyszymy na niej jednak takich chłopaków i ich temperamentu, jaki możemy znać sprzed kilku lat. Kwartet tylko momentami ukazuje swój dawny charakter, od którego odchodzi i do którego już najprawdopodobniej nie powróci.
Ważną rolę w nowych singlach pełnią instrumenty smyczkowe, które pojawiają się w prawie każdym numerze, dodając im charakteru. Stało się to za sprawą kompozytora Bridgeta Samuelsena, który wraz z wokalistą boysbandu wprowadził do utworów klasyczne dźwięki instrumentów. Nie można zapomnieć także o dominacji pianina oraz o dźwiękach gitar. Warto wspomnieć, że słuchając można zauważyć, że zespół czerpał inspiracje ze starych filmowych ścieżek dźwiękowych.
W numerze otwierającym krążek There’d Better Be A Mirrorball mamy świetny, melodyczny początek. Melodia przenosi ludzi do innego świata. Działa na emocje i wyobraźnie. Pozwala zapomnieć o rozterkach i codziennych problemach. Utwór wprowadza słuchacza w nastrój, jaki będzie mu towarzyszyć przez długi czas. Klimatyczne, nastrojowe brzmienie, ujawnia się już w pierwszych sekundach i utrzymuje się aż do końca ostatniego dzieła.
Kolejnym singlem jest I Ain’t Quite Where I Think I Am, gdzie główną rolę odgrywa gitara. Można wyczuć, że dawny styl bandu nie odszedł na dobre, lecz tkwi gdzieś głęboko zakorzeniony w muzykach. Jednak bardziej rockowy styl, z jakiego znam zespół, wyczuwam w Sculptures of Anything Goes, gdzie artyści pokazują swoją ciemniejszą stronę. W utworze wyłamującym się poza ramy przyjętej przez Arctic Monkeys drogi, kwartet prezentuje się w takim wydaniu jaki dobrze znam i jaki lubię. To właśnie ten kawałek najbardziej przypomina mi o najlepszym (według mnie) albumie AM, a dokładnie o piosence Do I Wanna Know?. Nowy singiel można porównać, z czystym sumieniem, do tego sprzed 8 lat. To samo można powiedzieć o Hello you, który również zawiera w sobie szczyptę starych dobrych Arctic Monkeys. Niestety jest to tylko chwilowe uczucie.
W kolejnych minutach, artyści ponownie wciągają nas na wcześniejszą drogę, za sprawą Jet Skis On The Moat oraz Body Pain, które przekazują słuchającym pozytywną energię. Tytułowy The car obniża dawkę werwy dostarczonej we wcześniejszych utworach. Uspokaja i wycisza. Wszystko to za sprawą skrzypiec i pianina, a przede wszystkim gitary akustycznej, której solowa część mocno wybrzmiewa, robiąc wrażenie na odbiorcy.
Myślę, że warto również wspomnieć w kilku słowach o Big ideas, gdzie istotą kompozycji jest tekst napisany przez wokalistę. Refren dotyczy twórczości zespołu. Ich muzycznej przeszłości i przyszłości, która być może wciąż będzie kreowana w takim stylu, z jakim mamy do czynienia w nowym albumie. Zbiór zawiera również przyjemną dla ucha balladę Mr Schwartz oraz melancholijny utwór, zakańczający cały krążek Perfect Sense.
Z każdym kolejnym odsłuchaniem można odkryć coś nowego w poszczególnych utworach. Z całą pewnością album ma w sobie to coś, co przyciągnie grono słuchaczy. Myślę, że z przyjemnością będę powracać do niego, ale nie jestem przekonana czy będzie on przeze mnie zapętlany. Pozostaje wierna brzmieniu zespołu z wcześniejszych lat i oczywiście odświeżam genialny album AM, który zajmuje wysoką pozycję na liście moich ulubieńców.
Ewelina Bryja
foto: instagram.com/arcticmonkeys/