Listopad zdecydowanie nie należał do miesięcy, które rozpieszczały nas pod względem pogodowym. Całe szczęście, tego samego nie można powiedzieć w kwestii koncertów, gdyż do Opola zawitało w tym czasie kilka świetnych zespołów. Jednym z nich była istna legenda sceny metalowej. Mowa tu oczywiście o Decapitated i koncercie w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki.

Sobotni listopadowy wieczór w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki otworzył koncert zespółu Dormant Ordeal, pierwszy z trzech supportujących główną gwiazdę nocy. Na szczególną pochwałę zasługuje tu wokalista bandu Maciej Proficz, który wywiązał się ze swojego zadania perfekcyjnie, rozgrzewając publiczność do czerwoności. Następny na liście wykonawców był Mentor, który praktycznie od początku swojej działalności muzycznej zadziwia słuchaczy mieszanką hardcore’owego growlu z imponującymi pod względem skali partiami wokalnymi. Jako przedostatni na scenie pojawił się Belzebong, którego świetnie dopracowany warsztat instrumentalny niemal zahipnotyzował audytorium.

W końcu nadeszła ta chwila, gdy na scenę wkroczyli oni, główny headliner występu. Koncert zespołu Decapitated, był jednym z pierwszych promujących najnowszy album grupy – Cancer Culture. To był także pierwszy kawałek, który za sprawą: Wacława “Vogga” Kiełtyki, Rafała “Rasty” Piotrowskiego oraz Jamesa Stewarta otworzył widowisko formacji. Nic więc dziwnego, że fani, których do tej pory zdążyła się zebrać pod sceną naprawdę pokaźna ilość, momentalnie zaczęli bawić się w rytm muzyki oraz świetnych growli wokalisty. Całości dopełniały efekty pirotechniczne oraz świetlne, bez których nie byłoby typowego dla takich wydarzeń klimatu.

Atmosfera koncertu zaczynała robić się gorąca. Paru fanów zaczęło lać wodę w stronę zespołu możliwe, że z obawy, żeby ich ulubieni muzycy nie zajęli się metaforycznym ogniem, który wręcz wylewał się ze sceny. Koniec kawałka Cancer Culture powoli się zbliżał. Nie znaczyło to wcale zwolnienia tempa, wręcz przeciwnie, przez parę kolejnych utworów artyści je zwiększali. Na to wpływ zdecydowanie miał Rafał “Rasta” Piotrowski – wokalista grupy, który przez cały czas utrzymywał świetny kontakt z publiką, przybijając nawet okazjonalne piątki. Wtedy to głos zabrał Wacław “Vogg” Kiełtyka, co wywołało niemałe poruszenie wśród tłumu. Przypomnijmy, że to właśnie on jest jednym z założycieli bandu. Zapowiedział on swoisty powrót do przeszłości i zabrzmiały klimaty pierwszych albumów formacji.

Niestety nic nie trwa wiecznie. Sobotni koncert dobiegał końca. Złe nowiny przekazał publiczności Rafał “Rasta” Piotrowski. Osłodził jednak tą przysłowiową łyżkę dziegciu informując, że ostatnim numerem jaki zespół zagra będzie Iconoclast, mój osobisty faworyt jeśli chodzi o najnowszy album grupy. Utwór ten jest idealną mieszanką mocnych brzmień w postaci partii growlingowych z perfekcyjnie przemyślanym tłem instrumentalnym oraz świetnie zaśpiewanymi, spokojniejszymi partiami wokalnymi, które idealnie odcinają się na tle reszty kompozycji. Po zakończeniu występu Rafał poprzybijał kilka piątek, a Wacław zaprosił fanów do wspólnych pamiątkowych fotografii. Chętnych było co nie miara.

Koncert wywodzącej się z Krosna grupy był naprawdę rewelacyjnym wydarzeniem, które na pewno na długo zagości w pamięci publiczności. Nieustająca zabawa pod sceną, skandujący fani i mnóstwo świetnej muzyki. Było to niezapomniane wydarzenie, które z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim miłośnikom cięższych brzmień!

Olaf Marko

Fot.: Nikodem Lipczyński