Formacja Lor dała niesamowity pokaz swoich umiejętności, który zachwycił wszystkich, a sala pękała w szwach. Jak wyglądał jeden z występów podczas trasy promującej ich najnowszą płytę – Żony Hollywood?

Koncert odbył się 23 listopada w sali kameralnej Narodowego Centrum Polskiej Piosenki. Około godziny 18:50 na scenie wypuszczony został biały dym, tworzący pełną aury tajemniczości mgłę. Mimo dziesięciominutowego opóźnienia, widownia nie wydawała się być zniecierpliwiona. Chwilę przed wejściem zespołu na scenę zapadła zupełna ciemność, którą rozproszyły promienie białego światła. Wchodzące na scenę dziewczyny wyglądały niesamowicie w tej poświacie, a wśród widowni dało się słyszeć głośne okrzyki zachwytu. Niemal od razu dziewczyny zaczęły grać intro: żony, a dźwięk skrzypiec rozległ się po całej sali.

Efekty świetlne towarzyszyły formacji przez cały performance, była to nie tylko zmiana koloru świateł ale i efekt 3D, który został wykorzystany podczas piosenki twój dom. Kolejnymi elementami wizualnymi były białe stroje dziewczyn, nawiązujące do tych z okładki Żon Hollywood, jednak ciekawy kontrast stanowił czarny strój perkusisty Mikołaja. Pozornie jego wygląd nie miał nic wspólnego z występującymi „żonami”, a jednak nic bardziej mylnego. Mężczyzna tak jak panie nosił naszyjnik z pereł.

Wydarzenie było wspaniałym przeżyciem. Dziewczyny stworzyły przyjazną, rodzinną  i ciepłą atmosferę, którą w szczególności zawdzięczano basistce, Paulinie Sumarze. Kobieta prowadziła rozmowę z publicznością, zadawała pytania i opowiadała anegdoty, które sprytnie nawiązywały do następnych utworów. Nie zabrakło zabawnych, ale i tych wzruszających momentów, które zapewniły nie tylko utwory takie jak Bombenda, drugi taniec czy Helcia. Serca wszystkich podbiły niespodzianki oraz rozmowy z zespołem Lor. Na wcześniejszą prośbę Macieja kwartet zagrał piosenkę Windmill, która jest ulubiona piosenką jego żony Marysi. Kolejną niespodzianką było wspólne zaśpiewanie Sto lat dla Julki, Ani, Amelii i Kasi, które miały urodziny w ciągu kilku ostatnich lub najbliższych dni. 

Publiczność nie pozostawała bierna wobec zaangażowania Loru. Momentami śpiewała głośniej niż wokalistka, prawie zawsze tańczyli, tupali, klaskali i podrygiwali w rytm muzyki. Wśród publiczności można było dostrzec kobiety w sukniach wieczorowych, w stroju panny młodej, mężczyzn w merchu zespołu a nawet z banerami, które zachwyciły formację oraz tłum. Te stroje nawiązywały do albumów Żony Hollywood oraz Panny Młode.

Energia tłumu była szczególnie widoczna podczas piosenek nanana, $hrek 2, my, „artyści”, fanfiction, przedwczoraj, uciekaj! czy PAM PAM PAM, które zostało zagrane na żarliwie wyproszony bis. Wspólne klaskanie oraz rywalizacja między prawą i lewą stroną sali, kto zaśpiewa głośniej jest tego najlepszym przykładem.

Tego mroźnego wieczoru wszystkich rozgrzały wspaniałe teksty, wokal, skrzypce, klawisze, perkusja, bas, ukulele, ksylofon, tamburyn i pamiętna rozmowa. Ilość utworów, które zaprezentował zespół jest wręcz ogromna, nie zabrakło chyba żadnego utworu z ich dwóch ostatnich krążków. Mamy nadzieję, że wszystkich uczestników koncertu jeszcze długo będą ogrzewały blask wspomnień i ciepła atmosfera, tak jak i nas. 

Paulina Ceglarz

Fot.: Justyna Dużyńska, Paulina Ceglarz