Kino Meduza w Opolu zaprasza na seanse filmu „Moi synowie” – wzruszającego dramatu, który w subtelny sposób pokazuje, jak różne mogą być drogi do pojednania i zrozumienia.

Głównym bohaterem jest Andreas, mężczyzna po pięćdziesiątce, który po śmierci żony próbuje odbudować relację z dorosłymi synami. Każdy z nich radzi sobie z żałobą na swój sposób – starszy ucieka w naukę, pracę i perfekcjonizm, młodszy – w podróże i nieustanne poszukiwanie sensu życia. Niespodziewany wyjazd całej trójki do małego miasteczka nad morzem staje się pretekstem do rozmów, które przez lata odkładali. Film w delikatny, ale szczery sposób ukazuje, że prawdziwe pojednanie zaczyna się od odwagi, by wysłuchać drugiego człowieka.

Zapytaliśmy studentów, w jakim momencie według nich żałoba przestaje być cierpieniem, a staje się początkiem nowego życia:

– Myślę, że żałoba przestaje być cierpieniem wtedy, gdy zaczynamy rozumieć, że strata nie oznacza końca miłości, tylko jej przemianę. Na początku wszystko boli – wspomnienia, przedmioty, miejsca. Ale z czasem uczymy się żyć z pustką w taki sposób, że nie przesłania nam już całego świata. Pojawia się wdzięczność za to, co było, i spokój wobec tego, czego już nie da się zmienić. Moment przełomowy następuje wtedy, gdy wspomnienie o bliskiej osobie nie powoduje już łez, tylko uśmiech. Wtedy żałoba staje się częścią życia, a nie jego cieniem – mówi studentka pedagogiki.

 

– Żałoba to proces, który nie ma wyraźnego końca – nie można powiedzieć, że pewnego dnia po prostu się kończy. Ale przychodzi chwila, kiedy człowiek potrafi myśleć o osobie zmarłej bez uczucia rozdarcia. To nie zapomnienie, lecz pogodzenie się z nową rzeczywistością. W tym momencie cierpienie zmienia się w siłę – w zdolność do empatii, wrażliwości i doceniania życia. Myślę, że właśnie wtedy żałoba staje się początkiem nowego etapu, bo uczymy się żyć dalej, niosąc w sobie pamięć, ale już nie ból – mówi studentka położnictwa.

 

– Dla mnie żałoba przestaje być cierpieniem w momencie, gdy zaczynamy znowu odczuwać radość – nie dlatego, że zapomnieliśmy, ale dlatego, że pozwoliliśmy sobie na życie. Na początku strata wydaje się czymś nie do udźwignięcia, ale z czasem odkrywamy, że miłość nie kończy się wraz ze śmiercią. Ona zmienia formę – staje się wspomnieniem, obecnością w sercu, częścią tego, kim jesteśmy. Gdy zaczynamy żyć w zgodzie z tym doświadczeniem, bez poczucia winy, że znów potrafimy się uśmiechać, żałoba zamienia się w nowy początek – w mądrość, spokój i głębsze zrozumienie sensu życia – mówi studentka pielęgniarstwa.

 

„Moi synowie” to propozycja zarówno dla dorosłych, jak i dla młodzieży – wszystkich, którzy chcą zobaczyć, jak trudno, ale i jak warto budować więzi między ludźmi. Reżyserami filmu są Delphine Coulin oraz Muriel Coulin. Seanse filmu odbędą się w Kinie Meduza w Opolu w dniach 7–9 października 2025 roku o godzinie 20.

Szczegółowy repertuar dostępny jest na stronie TUTAJ.

Agnieszka Regiec

Fot.: Kino Meduza w Opolu