Ogromna dawka energii, wspólne śpiewy i niepowtarzalny klimat to cechy wyróżniające koncert zespołu Hunter, który zagościł w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki. Wraz z nimi na scenie pojawiła się Ziemia Zakazana oraz Corpus gromadząc pod sceną opolskich fanów cięższych brzmień.
Koncert rozpoczął się wejściem na scenę zespołu Corpus. W miarę upływu czasu sala zaczynała się napełniać, a widownia powoli rozkręcać. Z początku nieśmiałe podrygiwania i kołysanie głowami przerodziło się w świetną zabawę, która skutecznie zagęściła powietrze w Sali Kameralnej. Po ich przeszło półgodzinnym występie na scenę dumnie wkroczył cieszący się w Polsce opinią zespołu z ogromnymi perspektywami młody zespół Ziemia Zakazana. Pomimo zaledwie 3letniego doświadczenia udało im się wzbudzić uwagę publiczności na największych polskich festiwalach – GramOffOn, Góra Rocka, eliminacje do LuxFest, a i opolska publiczność nie była zawiedziona ich występem. Rozgrzali atmosferę na Sali do tego stopnia, że ludzie ze zniecierpliwieniem czekali na pojawienie się gwiazdy zespołu podczas krótkiej przerwy.
Hunter wyszedł na scenę kilkanaście minut po godzinie 20. Powitany salwą wrzasków i krzyków zachęty natychmiast rozpętał piekło pod sceną. Już pierwsze gitarowe riffy sprawiły, że publika oszalała. Momentalnie na środku Sali rozszalało się pogo a ludzie stojący po bokach śpiewali każdy utwór po kolei wraz z wokalistą – Pawłem „Drakiem” Grzegorczykiem, ścierając swoje gardła do granic możliwości. Szybsze utwory nie zostawiały publiczności żadnych szans na nadążenie za tekstem, zwłaszcza, że ciężko było stać w miejscu i śpiewać, gdy nogi same rwały się do skoków. Spokojniejsze otwory oraz mocne refreny, jak np. kochany przez publiczność w całym kraju Labirynt Fauna cała publika śpiewała wraz z zespołem, swoim zgraniem dorównując zapewne niejednemu zawodowemu chórowi.
W wielu przerwach między utworami dało się słyszeć krzyki i prośby o nieśmiertelne T.E.L.I. Pod koniec koncertu publika się doczekała po Sali przeszedł niesamowity ryk „I nastał czas, że wylał Hades” od którego stawały włosy na głowie a na ciele pojawiała się gęsia skórka. Sam Draku w rozmowie przed koncertem zapytany o fenomen tego utworu powiedział o nim kilka słów:
Oczywiście zespół na scenie obok Draka pojawił się również ulubieniec publiczności, Michał Jelonek, znany i kochany ze swojego zaczepiania publiki i robienia cudownych min, którymi raczy fanów chcących zrobić sobie z nim zdjęcie. Niezwykłe połączenie skrzypiec z gitarowymi riffami oraz perkusja sprawiały niewiarygodne wrażenie, lecz, w co wielu niedowiarków nie chce wierzyć, dopóki na własnej skórze się nie przekona, wrażenie idealnie do siebie pasujących. Jelonek oprócz działalności z Hunterem prowadzi również karierę solową. Wokalista Huntera wyjaśnił nam istotę zgrania metalu ze skrzypkami:
Podczas koncertu nie zabrakło oczywiście tak charakterystycznych dla Huntera strojów dopasowanych do poszczególnych utworów. Imperium uboju zespół odśpiewał w zakrwawionych kitlach kojarzonych z teledysku do tejże piosenki, podczas kilku innych piosenek w ręku Draka pojawił się miecz. Współpracujący z zespołem Arkadiusz „Letki” Letkiewicz co kilka utwór zaszczycał publiczność nowymi strojami od eleganckich aż po żołnierskie uniformy i hełm na głowie.
Kilka tygodni temu zespół opublikował nowy utwór promujący i zapowiadający ich nową płytę. Zatytułowany jest NieWolnOść, który odsłuchać możecie tutaj:
Pomimo tego, że na naukę tekstu publiczność miała niecały miesiąc, to większość ludzi podczas skakania i szaleństwa w pogo miała na ustach słowa tej piosenki. Na samym wstępie wokalista podkreślił trzy ważne dla tego utworu słowa: wolność, wiara i władza. Po kilkukrotnym ich powtórzeniu publika się rozszalała, co wskazuje na sukces nowego utworu. Wokalista zdradził nam kilka szczegółów odnośnie nowej płyty:
Po bisach zespół żegnał się z publicznością podając ręce, przytulając się przez barierki i zapewniając, że już za kilkanaście minut wyjdą do fanów na korytarz by zrobić zdjęcia i wypisać autografy. Wywołało to nową falę wiwatów a zadowolony, lecz zmęczony szaleństwem tłum zaczął wylewać się na korytarz Narodowego Centrum Polskiej Piosenki.
Patryk Korzec
Foto. Mateusz Rajczyk