Prima Aprillis obfitowało w tym roku w niespodzianki ze strony zespołu Luxtorpeda. Po miesiącach oczekiwania w końcu doczekałem się premiery płyty MYWASWYNAS. Co prawda kolejne utwóry były publikowane przez Luxtorpede na Youtubie, ale wiadomo, że to nie to samo co krążek w ręce.
Dla 2000 “luxtorpedowiczów” już 28 marca okazał się szczęśliwy i udało im się zgarnąć pierwszą serię płyt z autografami na Luxowym koncie Allegro. Reszta musiała cierpliwie czekać do 1. kwietnia, by móc potrzymać jeszcze ciepły krążek w ręce. Zespół jak zawsze nie zawiódł fanów ani głębią tekstów, ani jakością samej muzyki.
Jest to 4. płyta zespołu, zachowana całkowicie w stylistyce, którą fani pokochali już przy pierwszym imiennym albumie wydanym w 2011 roku. W zaledwie 5 lat wydali 3 albumy studyjne, EP-kę oraz 3 albumy koncertowe. Do tego zagrali setki koncertów, dlatego, gdy usłyszałem plotkę o powstawaniu nowej płyty nie bardzo chciało mi się w to wierzyć. Pomyślałem o typowym żarcie prima aprillisowym, a w głowie miałem ogłoszenie 1. kwietnia przez zespół, że cały projekt był żartem. Moje wątpliwości rozwiało ukazanie się na YouTubie utworu, jak się okazało, otwierającego całą płytę: Pozdrawiamy! Pierwszy utwór i już było wiadomo, że Luxtorpeda nie traci formy. Gitarowy riff powodujący podrygiwanie kończyn oraz refren, podczas słuchania którego ma się ochotę krzyczeć – to cechy charakterystyczne Luxów.
Drugi utwór – Zerwali Sieć – rytmicznie ma za zadanie „wykończyć” widownię pod sceną. Nie ma ani chwili na odsapnięcie, wokal bez przerwy na pełnych obrotach. W Jak Husaria zdecydowanie urzec może gitara solowa, która szczególnie przyciąga uwagę słuchacza. Warto też zwrócić uwagę na tekst, który bez dwóch zdań zasługuje na dłuższą chwilę refleksji. To nie są słowa, które powinno się śpiewać bezmyślnie. Księgowy jest z kolei zdecydowanie mocniejszy, agresywny, pomagający się wyszaleć. Kolejne dwa utwory wyraźnie podkreślają w swoim tekście tytuł całego albumu jak również jego główny, jak się ma wrażenie, zamiar: podkreślenie więzi i jedności. Silnalina urzeka swoim tekstem oraz spokojem. Idealnie dopasowana perkusja współpracująca z gitarami sprawia, że słuchacz dosłownie „zatapia się” w tym utworze. Pierwszą myślą po odsłuchaniu singlowego i tytułowego utwóru MyWasWyNas jest “Chcę to usłyszeć na koncercie!”. Kojarzyć się może z legendarnym We Will Rock You grupy Queen, które podczas koncertów śpiewane jest wspólnie przez zespół i fanów. Na to samo liczę w przypadku tego utwóru – MyWasWyNas jest wręcz stworzone do chóralnego wykonywania.
Kolejne 3 utwory: Siódme, Mazanic i Iglo są klasyką Luxtorpedy. Inaczej tego nazwać nie można, gdyż wyraźnie w nich słychać naleciałości z poprzednich płyt i ten „Luxowy” smaczek, który wszyscy fani tak dobrze znają i za który ich tak kochają. Ostatnie 2 utwory – Dziury po ospie oraz Imago trochę zwalniają tempa, pozwalają delektować się świetnymi tekstami bez obaw o pocięcie się ostrymi riffami.
Jeśli miałbym ocenić duet Hans – Litza, to nic odkrywczego bym nie napisał. Działają bez zarzutu od 5 lat na każdej kolejnej płycie i z tą nie jest inaczej. Zespół zapowiedział, że każdy na tym krążku znajdzie przynajmniej jeden kawałek, dzięki któremu poczuje, że płyta jest stworzona specjalnie z myślą o nim. Osobiście znalazłem dla siebie kilka fragmentów idealnie obrazujących moje myślenie, myślę więc, że obietnicę spełnili tak, jak tego oczekiwałem. Wydawać by się mogło pozornie, że Luxtorpeda wydając kolejną płytę w tak krótkim czasie idzie na ilość, lecz po wysłuchaniu krążka i wsłuchaniu się w teksty jestem przekonany, że dalej na pierwszym miejscu stawiają jakość.
Patryk Korzec