Abodus to mieszanka różnych brzmień – od wirowania rodem z Alice in Chains, po melodyjne i swobodne wariacje z klawiszami – a wszystko to jest wyrazistym tłem dla drapieżnego kobiecego głosu
Nigdy wcześniej nie słyszałam o zespole Abodus. Spoglądając pierwszy raz na rozbrajającą okładkę przedstawiającą kobietę o kolorowych dredo-warkoczykach stwierdziłam, że jeśli to jest wokalistka, to ja koniecznie muszę dowiedzieć się, co jest grane! Oczy mi się zaświeciły jak pięciozłotówki, kiedy doczytałam, iż producentem płyty jest nie kto inny jak Tymon Tymański, a jednym z artystów, którzy gościnnie udzielili się w kawałku jest Paweł Małaszyński -nie tylko znany aktor, ale też wokalista zespołu Cochise.
Troszkę historii – Abodus powstał w maju 2007 roku. 4 lata później stworzył swoją pierwszą płytę pt. Szerwony Abodus. W 2013 roku zespół zawiesił działalność i wznowił ja trzy lata później. W sierpniu 2017 roku artyści podpisali kontrakt z Pronet Records i narodziła się ich nowa płyta – Labirynt.
Kiedy odsłuchałam otwierający płytę, tytułowy kawałek, targały mną sprzeczne odczucia. Początkowo ten pierwszy, ciężki riff i bębny, które zwiastowały, że kroi się coś wielkiego, dał mi pewne pozytywne wibracje, aż chciało się czekać na więcej. Wokal ekscentrycznej wokalistki – Aleksandry Król-Rogowskiej, pogrzebał jednak moje oczekiwania. Co prawda lekka chrypka w stylu kochanej przez Polaków Kasi Nosowskiej jest jak najbardziej „na propsie”, jednak efekt drugiego, nałożonego wokalu dla jednych może brzmieć old schoolowo i fajnie, dla mnie był jednak trochę kiczowaty.
Abodus – Labirynt (promo singiel 2017)
Na szczęście reszta płyty nieco rozwiała moje wątpliwości: dalej pojawiają się coraz barwniejsze kompozycje. W Izotopii w duecie z Pawłem Małaszyńskim dają się we znaki mantryczne powtórzenia, które czynią ten utwór niepowtarzalnym, teatralnym i jakby zza światów – a wszystko to w depresyjnej aurze.
Najwięcej emocji z całą pewnością wzbudza utwór Kokon. Niewątpliwie można go podzielić na kilka części: początkowo słychać połączenie „przyjemnej gitarki” i basu – niebywale spokojna kompozycja ze szczyptą psychodelii. Wokal jest łagodny, jednak tekst jest kompletnym odzwierciedleniem tej sielanki:
„Gdy w pustym pokoju sypię biały proszek, ty oblep mnie mocno swoimi mackami.
Bądź jak płaz obślizgły, przebiegły, zuchwały”.
Atmosfera tego kawałka jest niepokojąca – brzmi jak rozpaczliwe wołanie o pomoc. Wszystko przedstawia scenę z horroru – narkotyczną paranoję, ucieczkę do wolności, a wszystko to pokrapiane jest bólem, krwią i śmiechem niemocy.
Abodus – Kokon (promo singiel 2017)
Każdy utwór opowiada inną historią, jednak wspólnym elementem tych wszystkich puzzli jest niepokój.
Pośród spokojnej ballady z kawałkiem D., instrumentalnej przygody ze skocznymi riffami i klawiszami z AGCH, pyskatym Idę dalej oraz anglojęzycznymi numerami takimi jak Chance i mhroocznym Schizofrenic, znalazłam swojego faworyta na płycie.
Kawałek Jestem rozpoczyna się typowym brudnym bluesowym riffem, który uwielbiam i który wręcz zmusza słuchacza do kiwania łbem w jego rytmie. Ale to jeszcze nie jest wisienka na torcie: w połowie utworu następuje cisza, wyłania się perkusja w typowo jazzowym rytmie i improwizacja na gitarze Piotra Podlewskiego i klawiszach Adama Meryka. Nazwę to takim wehikułem czasu – dorosłość zmusza do realistycznego myślenia i brania wszystkiego na swoją biedną głowę, a tymczasem można się przenieść do takiego słodkiego dzieciństwa, gdzie częściej idzie się za głosem serca – tym bardziej wzbudziło to we mnie urokliwe odczucia gdyż wyraźnie słychać inspirację The Doors czy nawet Led Zeppelin.
O Abodusie mogę powiedzieć, że jest to zespół niejednoznaczny, nietypowy. Mimo tego, że niekoniecznie podoba mi się wokal, to i tak otworzyło mi się serducho na myśl, że to kobieta jest szefową tego gangu – i pod względem swojej ostrości mogłaby spokojnie stanąć koło Kasi Nosowskiej, a nawet Agnieszki Chylińskiej. Co do samej płyty uważam, że brzmi niezwykle autorsko, jednak niekiedy pod względem technicznym brakowało mi dynamiki i energicznego rozpędu. Wbrew wszystkiemu pozostaje mi trzymać kciuki i życzyć powodzenia na polskim rynku muzycznym.
Amelia Gieża