Portret mordercy nie jest wyłącznie historią odkrywania odpowiedzi na pytanie, kto zabił. Czytelnik w tej powieści kryminalnej znajdzie miejsce na refleksję na temat motywacji, którymi kieruje się w życiu człowiek.
Akt morderstwa, opisany na kartach książki Anne Meredith (prawdziwe personalia autorki to Lucy Beatrice Malleson), zostaje dokonany na przełomie Wigilii i Bożego Narodzenia. Nie jest to wyrachowane morderstwo, o które nietrudno w kryminałach i tych ambitnych, i tych na poziomie klas B, C i niższych. Na dodatek zbrodnia zostaje dokonane przez postać, która potrafi kilkukrotnie wzbudzić w czytelniku współczucie a nawet sympatię. A o to momentami naprawdę trudno. Ba! Nawet ofiara, którą jest Adrian Gray, jest osobą egoistyczną, skupioną na dobrym imieniu swoim i rodu, która źle traktuje swoich potomków.
Generalnie w książce nie brakuje negatywnych postaci takich jak: polityk, dla którego liczy się tylko pozycja społeczna i wizerunek; finansista opierający swoją działalność na interesach na granicy oszustwa; czy artysta potrafiący zostawić swoje dzieci na rzecz tworzenia sztuki. Większość bohaterów to albo dzieci zamordowanego, albo ich małżonkowie. Nie zabrakło również sierżanta policji, który odegrał epizodyczną rolę detektywa.
Wszystkie postaci po zabójstwie Adriana, głowy rodu, przechodzą kryzysy i momenty refleksji, dzięki czemu bohaterowie zyskują ludzką twarz. Jednak dalej nie są to kryształowe, czyste postaci, dzięki czemu czytelnik wciąż ma miejsce na swoje własne, moralne oceny działań bohaterów.
To właśnie wewnętrznym rozterkom autorka poświęca sporą część Portretu mordercy. Już w opisie na tylnej okładce pojawia się fragment głoszący, że w dziele pojawi się „fascynujący portret psychologii mordercy”. I ta obietnica zostaje spełniona, choć nie jest to motyw rozegrany w oczywisty sposób.
Zresztą nietypowe są również inne aspekty składające się całą powieść. Tożsamość zabójcy jest poznawana wcześniej niż klasycznym kryminale, ale nie ukatrupia to przyjemności czytania. Dzięki temu z zaciekawieniem obserwuje się jak jedna z postaci dochodzi do prawdy. Ponadto sprawa jest rozwiązywana w dwóch fazach przez dwóch różnych bohaterów, a nie jednego detektywa. Trzecią mniej typową cechą jak na kryminał jest pojawiająca się wielokrotnie refleksja na temat znaczenia sztuki i bycia artystą. Nie zdradzimy już jednak kolejnych gatunkowych innowacji, bowiem w celu ich znalezienia najlepiej sięgnąć po książkę samodzielnie.
Warto wspomnieć, że fakt, iż historia rozpoczyna się w okresie świąt bożonarodzeniowych zdaje się nieprzypadkowy. Albowiem zestawia on pozytywny wizerunek dni radośnie spędzanych w rodzinnym gronie z paskudnym czynem jakim bez wątpienia jest zabójstwo. A ponadto pokazuje obraz familii, w której brakuje miłości i zdrowych relacji międzyludzkich.
Być może właśnie to literackie przedstawienie pozwoli tym bardziej docenić to jak wyglądają nasze święta albo przynajmniej stwierdzić, że zawsze mogło być gorzej.
Przetłumaczoną książkę mogliśmy przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka. Ale jako ciekawostkę wspomnimy fakt, że brytyjski oryginał powstał ponad 90 lat temu w 1933 roku i już wtedy zyskał uznanie.
Dariusz Kucharek
Fot.: Dariusz Kucharek