Postać tego artysty może nie jest jeszcze bardzo znana na polskiej scenie hip-hopowej. Jednak każdy sympatyk, owego gatunku muzycznego wie, że Mateusz Przybylski -,,Gibbs”, jest zdecydowanie nieszablonowym muzykiem, która przyniesie wiele dobrego dla całej branży rap music.   

Czarno na białym to pierwsza solowa płyta, utalentowanego, młodego chłopaka pochodzącego z Kłobucka, silnie związanego z śląską sceną rapową. Tak też nazywał się koncert Mateusza Przybylskiego – Gibbs’aktóry odbył się 30.10.2021 roku. w Klubie P23 w Katowicach i był pierwszym, a także jedynym w tym roku. Gdy dotarłam pod klub okazało się, że liczba ludzi czekających na to wydarzenie była o wiele większa niż komukolwiek mogłoby się wydawać. .

Po wejściu do klubu, od razu czuło się niezwykłą atmosferę, może dlatego, że kiedyś mieściła się w tym budynku stara fabryka porcelany. Zapewne  to sprawiło, że każda osoba mogła poczuć nostalgiczny nastrój, który często towarzyszy twórczości Gibbsa. O godzinie 20:00 raper przywitał się z publicznością i rozpoczął swój występ od podziękowań za tak licznie przybyłe audytorium. Z pomocą przyszedł mu popularny youtuber – Yurkowsky. Ekscytującym momentem całego wydarzenia, było również pojawienie się takich wykonawców jak: Oliver Olson, Kacper HTA, Opał i grupa Fonosów jako gości specjalnych. Kiedy chłopaki wyszli na scenę, cała sala wypełniła się oklaskami i krzykami tłumu. To było niesamowite.

Event rozpoczął się od kawałka Vibe w wykonaniu Oliviera. Już od samego początku, ludzie głośno śpiewali kolejne wersy. Widać było, że świetnie się przy tym bawią. Później artyści wymieniali się, ciągle wchodząc to schodząc ze sceny. Kiedy w głośnikach rozbrzmiała Iluzja czy Mantra, tłum momentalnie zaczął się bujać w ich rytmie,  tak, że można było zobaczyć każdą emocję przenikającą ich ciało. Każdy wczuł się i przeżywał te utwory na swój indywidualny sposób razem z artystą. Nie mogłam powstrzymać się od zamknięcia oczu i wczucia się w oba numery.

Oczywiście, nie zabrakło także tych bardziej skocznych i energicznych przebojów, takich jak Bratushka, Palo Santo czy Namaste. Przy każdym z nich chłopaki dawali z siebie 110% i zachęcali publiczność do wspólnej zabawy, co zaowocowało tańcem pogo na środku sali klubowej. Po nich samych widać było, że dobrze czują się na scenie i lubią to, co robią.

Kulminacyjnym momentem całego koncertu były wybrane piosenki z płyty głównego artysty tego wieczoru – Gibbsa, które zostały odegrane dopiero w drugiej części wydarzenia. Wtedy można było poczuć jak oddani są fani tego niezwykle skromnego, ale pełnego pasji wokalisty. Mateusz Przybylski porywa nie tylko dobrym podkładem muzycznym i wykonem, ale przede wszystkim przemyślanymi i dobrymi tekstami, które są w stanie poruszyć niejedno młode serce.

Słuchać Mateusza na słuchawkach to jedno, ale emocje jakie towarzyszyły mi podczas jego występu na żywo, mają się nijak do tego. Już wcześniej wiedziałam, że jego piosenki są świetne , ale nie sądziłam, że mogą być aż tak rewelacyjne. Dopiero na koncercie poczułam, co naprawdę znaczy pasja.

Warto też podkreślić, że cały event oparty był na tej cudownej więzi, która łączyła artystę z publicznością, co sprawiło, że mogłam poczuć się przy nim, jak przy dobrym przyjacielu. Niesamowicie mi się to podobało. Wieczór zakończył się kawałkiem Pieśń dziękczynna z albumu Czarno na białym,  i bisem numeru Palo Santo, które głośno skandowała publika. Widziałam, że ludzie, tak samo jak i ja, bawili się bardzo dobrze i będą długo wspominać ten koncert. W niektórych momentach dało się zauważyć stres Mateusza, ale dzięki widocznej aprobacie tłumu, uśmiech nie schodził z jego twarzy.

Był to debiutancki, solowy koncert Gibbsa, ale mam nadzieję, że nie ostatni, ponieważ artysta wkłada serce i duszę w swoją pracę. Występ Mateusza przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania, a atmosfera sprawiła, że każdy uczestnik wychodząc z koncertu czuł się szczęśliwy. Z całego serca mogę polecić wszystkim twórczość tego nietuzinkowego, bardzo utalentowanego rapera.

Weronika Szadkowska

Fot.: Weronika Szadkowska