W IV rundzie eliminacji do fazy grupowej Ligi Europy wzięły udział dwie polskie drużyny. Po trudnym meczu Lech Poznań pokonał na wyjeździe belgijski Royal Charleroi 2:1 i zameldował się w fazie grupowej Ligi Europy, natomiast Legia Warszawa po słabym spotkaniu uległa mistrzowi Azerbejdżanu 0:3.
Ze względu na panującą na świecie pandemię, UEFA zrezygnowała z meczów wyjazdowych w eliminacjach fazy grupowej Ligi Europy, dlatego o ostatecznym awansie Lecha i Legii decydować miało jedno spotkanie. Lech Poznań w pierwszych rundach eliminacyjnych prezentował się bardzo dobrze i gładko pokonał swoich rywali. Kolejorz w 3 meczach strzelił aż 11 goli, a nie stracił żadnego, jednak dopiero w 4 rundzie drużynę Lecha czekał prawdziwy sprawdzian. Mecz wyjazdowy z belgijskim Royal Charleroi.
Od początku spotkania Lech pokazywał się z dobrej strony, jednak cały czas musiał uważać na niebezpieczne kontry drużyny gospodarzy. W 33 minucie ze skrzydła Puchacz dograł do Daniela Ramireza, po którego strzale zza pola karnego piłka trafiła w plecy jednego z obrońców i znalazła drogę do bramki zaskoczonego Penneteau. Po chwili to Belgowie mieli dogodną sytuację, groźnym strzałem popisał się Gholizadeha, a piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku bramki Bednarka, jednak Lech nie odpuszczał. W 41 minucie po odważnym strzale Tymoteusza Puchacza z 30 metrów piłka tuż przy słupku wpadła do bramki i to piłkarze Dariusza Żurawia schodzili do szatni z przewagą dwóch bramek.
Drugą połowę lepiej zaczęli gospodarze. 5 minut po rozpoczęciu drugiej połowy w polu karnym Lubomir Satka sfaulował Falla, po czym niemiecki sędzia Felix Zwayer podyktował rzut karny. Na 11 metrze piłkę ustawił Kaveh Rezaei, jednak znakomitą interwencją na linii popisał się bramkarz Lecha Poznań — Filip Bednarek. Na tablicy świetlnej nadal utrzymywał się wynik 2:0 dla ekipy z Wielkopolski. Zawodnicy Charleroi dalej atakowali i w 56 minucie bramkę kontaktową po strzale pod poprzeczkę zdobył Fall. Z minuty na minutę Lech cofał się coraz bardziej, a drużyna z Belgii powoli przejmowała inicjatywę. W 77 minucie Satka otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną co jeszcze bardziej dodało pewności siebie gospodarzom. Końcówka dostarczyła wielu emocji. W poprzeczkę trafili Belgowie, a Kamiński zmarnował sytuację sam na sam. Warto dodać, że wspaniałą formę przez całe spotkanie pokazywał stojący pomiędzy słupkami Lecha Bednarek. Finalnie to właśnie Lech Poznań cieszył się z upragnionego awansu do fazy grupowej Ligi Europy. W fazie tej Lech zagra w grupie D razem z Bneficą Lizbona, Standardem Liège oraz Glasgow Rangers. Za sam występ w fazie grupowej drużyna z Poznania zarobi około 6 milionów euro.
W dużo gorszym stylu zaprezentowała się drużyna Legii Warszawa. W IV rundzie eliminacji drużyna ze stolicy podejmowała na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie mistrza Azerbejdżanu Qarabağ Ağdam. Gospodarze od początku prezentowali się dosyć nerwowo. Dużo pracy w bramce Wojskowych miał były reprezentant Polski — Artur Boruc. Z minuty na minutę napięcie rosło, jednak po pierwszej połowie obie drużyny schodziły do szatni bez zdobytej bramki. Zaskakiwała też decyzja trenera Legii Warszawa — Czesława Michniewicza, który nie zdecydował się na dokonanie żadnych zmian w przerwie meczu. W drugiej połowie było tylko gorzej, w 50 minucie pierwsze trafienie dla Qarabagu zdobył Ovusi do Andrade. W 60 minucie meczu bardzo dobrym indywidualnym rajdem popisał się Zubir i wynik wskazywał 2:0. Legia prezentowała się bardzo słabo i nawet przeprowadzone zmiany nie pomogły w poprawie jakości gry przy Łazienkowskiej. W 70 minucie wynik meczu ustanowił Ozobić, a Boruc po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki.
W tym meczu drużyna mistrza Azerbejdżanu zaprezentowała się zdecydowanie lepiej. Legia zagrała bez pomysłu i kolejny rok z rzędu nie znalazła dla siebie miejsca w fazie grupowej Ligi Europy.
Marek Cyganek
Fot.: cracovia.pl