Ewa Farna- artystka, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Zapewne każdy z nas kojarzy takie hity, jak Cicho, Znak, Ewakuacja czy Bez łez. Głos nie do pomylenia z żadnym innym, pazur i wielka charyzma. Taka właśnie jest artystka, a jak jest jej nowa płyta?

Ewa Farna to piosenkarka, która swoją muzyką podbija zarówno polski, jak i czeski rynek muzyczny od blisko dziesięciu lat. Na swoim koncie ma ponad dziesięć płyt- tych polskich, jak i czeskich, ale na najnowszą UMAMI kazała poczekać fanom około siedmiu lat.

Sympatycy Ewy Farnej (tak Farnej, a nie Farny) oraz wszyscy Farnoholicy, bo tak właśnie nazywają się fani Ewy, od niepamiętnych lat kojarzą ją z charakterystycznymi piosenkami w popowo-rockowych aranżacjach. Chciałoby się rzec, że właśnie takie brzmienia najbardziej pasują do tej artystki, ale jak się okazuje ona nie czuje się w nich jak ryba w wodzie. Era rockowej Ewy, takiej z pazurem w głosie i z towarzystwem elektrycznej gitary w tle, skończyły się na płycie (W)INNA (wyd. w 2013 roku) czy chociażby na utworze Na ostrzu z 2016 roku. Jeżeli zastanawiacie się, czy na najnowszej płycie usłyszymy chociaż małą cząstkę „starej” Ewy to koniecznie musicie przeczytać całą recenzję!

Płyta UMAMI rozpoczyna się bardzo interesującym intro, które możemy skojarzyć ze ścieżką dźwiękową do filmu Król Lew. Ewie towarzyszy chór gospel, podobnie jak i w pozostałych utworach na tym albumie. Jest to fajnie zapowiadający się początek tego krążka.

Następną piosenką jest No Nie– rytmiczny, lekko utrzymany w rapowym klimacie kawałek, który jakby ktoś puścił mi bez powiedzenia, kto jest jego autorem, sądzę, że nie zgadałabym, że śpiewa to właśnie Farna.

Na skróty– czyli piosenka, która przypadnie do gustu większości osób, nawet tym, którzy nie słuchają tej wokalistki. Utwór jest niezwykle rytmiczny, wręcz zachęcający do tańca! Z powodzeniem odniesie sukces w radio, które mam wrażenie coraz rzadziej gra piosenki Ewy, a szkoda…

Ciało– pierwszy singiel promujący tę płytę, a jednocześnie niosący najważniejszy przekaz. Już po samym tytule, możemy domyślić się, o czym zaraz usłyszymy. Ewa Farna tym utworem oddała swego rodzaju hołd wszystkim kobietom, które zmagają się z kompleksami dotyczącymi ciała. Dla samej artystki singiel ten jest bardzo ważny ze względu na to, że od niedawna jest mamą, a także ze względu, że już od jakiegoś czasu zmaga się z nieprzychylnymi opiniami dotyczącymi jej figury. Myślę, że każda kobieta, słuchając Ciała może odnaleźć cząstkę siebie.

Oprócz tego na płycie usłyszymy utwory, takie jak Mała Czarna, w którym to możemy doszukać się uwielbianego przez wielu z nas pazura w głosie Farnej, jak i lekko mocniejszego brzmienia. Nie jest to jednak taka rockowa Ewa, jak sprzed kilku dobrych lat, ale za to w nowym, odświeżonym wydaniu.

Kawałek Luz, moim skromnym zdaniem powinien zostać okrzyknięty hymnem studentów! Tekst mówi sam za siebie:

(…)” Weź oddech a potem troszeczkę powietrza spuść
I wrzuć na
LUZ LUZ LUZ
Tego nie zmienię, to płynie strumieniem więc
Wrzucam na LUZ (…)”.

Piosenka 2 min to duet z czeskim artystą Sofianem Medjmedj’em. Połączenie pewnego rodzaju rapu z głosem Ewy tworzą świetną i ciekawą całość, jednocześnie opowiadając o tym, jak to jest poznawać siebie nawzajem.

Kolejnym singlem promującym nowe dzieło Farnej jest Wersja 2.0. Artystka przekazuje tym utworem swoją tęsknotę za dawną wersją siebie sprzed lat. Słuchając tego numeru możemy wrócić pamięcią do naszych osobistych wspomnień i ponieść się lekkiej nostalgii.

Szalona to nie tylko tytuł kolejnej piosenki, ale także tego, jaka jest Ewa Farna. Osobiście widziałabym ten utwór w jakimś dobrym filmie obyczajowym. Jak już mowa o kinematografii, to następny kawałek już samym tytułem naprowadza nas na myśl, czego może dotyczyć. Ross i Rachel to utwór, który jest nawiązaniem do ulubionego serialu artystki, czyli oczywiście Friends. Sama jestem wielką fanką Przyjaciół i osobiście uważam, że zarówno tekst, jak i słowa idealnie odzwierciedlają tę dwójkę bohaterów z popularnego sitcomu. Perkusja w tej piosence jest po prostu sztosem!

Smutna piosenka i Umamy (Korzenie i skrzydła) to już dwa ostatnie dzieła, które stanowią niezwykle enigmatyczne zakończenie. Smutna Piosenka, to bezkompromisowo największe zaskoczenie, jak i najlepsze co powstało na tej płycie. Już od pierwszych minut słyszmy budujące napięcie. Ewa śpiewa tutaj z Krzysztofem Zalewskim, który swoim głosem dodaje pikanterii temu utworowi, a także drapieżności swoim rockowym, charyzmatycznym głosem. Jak dla mnie jest to najlepszy utwór, który możemy tutaj usłyszeć, chyba głównie ze względu na swoją nieprzewidywalność i ciekawe połączenie dwóch, tak mocnych głosów.

Dopełnieniem całego piątego smaku (UMAMI) jest piosenka UMAMY (Korzenie i Skrzydła), będąca pewnego rodzaju grą słow. Według Ewy tym piątym smakiem jest właśnie macierzyństwo- UMAMY, czyli to, co sama ostatnio miała okazję doświadczyć. Myślę, że nie tylko ja odbieram ten utwór, jako piękną balladę, opisującą to, czym właśnie jest bycie rodzicem, mamą. UMAMY daje do myślenia i głębszych przemyśleń, nie tylko związanych z piosenką, jak i całą najnowszą płytą Ewy.

(…) Jeśli chce być dziś z kimkolwiek to ze sobą sprzed lat (…) – śpiewa Ewa w Wersji 2.0. Płyta ta, to z pewnością inna, nowa i bardzo ciekawa wersja Ewy. Taka, która zaskakuje nowymi brzmieniami, ale dalej ukazuję małą cząstkę, tego co było charakterystyczne dla jej wcześniejszej twórczości. Przyznam szczerze, że bardzo brakuje mi chociaż rockowych wstawek gitarowych na tej płycie. Wtedy orzekłabym, że jest prawie idealna. Ale z pewnością nie zawiodła moich oczekiwań, a wręcz przeciwnie- przypomniała mi o mojej dawnej idolce sprzed lat, do której mam dalej wielki sentyment.

Julia Wenzel

Fot.: ewafarna.com