Sadziliśmy kalafior, sadziliśmy go w nocy.

“Kalafior”- Fifdroki

Jest w Śląsku i muzyce Fifidroków coś wspólnego – magia, tajemnica, ciężka, ale przyciągająca, atmosfera. Ich twórczość może przynieść na myśl twórczość zespołu Brathanki, który jako jeden z pierwszych łączył elementy muzyki ludowej z popem czy rockiem.

Przesłuchałam ich debiutancki album pt.: „Blomkul”, co po śląsku oznacza po prostu kalafiora. To folklor w czystej postaci. Większość utworów zaczyna się wielbionym przez mnie basem, który wbija się w wnętrzności i sprawia, że wszystko w środku drży. Za bas odpowiada jest Eugeniusz Lenart. Moje ucho wychwyciło również dynamiczną gitarę elektryczną, na której rzeźbi dźwięki Bartek Pluciński. O tempa kawałków na perkusji dba Damian Machnik. Wokale rozłożone na głosy, pięknie i melodyjnie wyśpiewuje jedyna kobieta w tym zespole, Joanna Milka. Instrumentem dodatkowych i bardzo charakterystycznym dla tego rodzaju muzyki są skrzypce, na których płynnie i ciepło gra Łukasz Nowotka.

Utwory śląskich Fifidroków lekko i nienachlanie wpływają do małżowin usznych, aby potem zostać tam na zawsze i krzyczeć „ więcej, więcej!”.  Dźwięki, które tworzą są podobne do czarów, do hipnozy, które zawiodą nas, dosłownie, na manowce, a my nieświadomi damy się tam wyprowadzić. Kiedy wzięłam do ręki po raz pierwszy ich płytę i przeczytałam tytuły piosenek myślałam, że będą to piosenki napisane po śląsku – gwara ta jest tam jednak używana ze smakiem i bardzo wyważona: kilka piosenek po śląsku, kilka bez gwary, a niektóre utwory są nią przeplatane. Takie zabiegi są bardzo interesujące i tworzą z muzyki coś nieoczywistego. Harmonia wokalna, jaką tworzy wokalistka, jest zaśpiewana z pazurem, lecz zachowana przy tym została kobiecość, a to, jak dla mnie, jest strzałem w 10!

Serdecznie zachęcam do odwiedzenia ich Facebook’a  oraz strony internetowej.

Marzena Rakowska