W piątkowy wieczór Opole zamieniło się w stolicę polskiego rocka. Na scenie kultowego amfiteatru spotkali się artyści, których muzyka przez dekady rozbrzmiewała z kaset, winyli i radiowych list przebojów. Superjedynki 2025 to był powrót do korzeni – głośny, sentymentalny i pełen energii.

Piątkowy koncert rozpoczął występ zespołu IRA, który zabrał nas do Szczęśliwego Nowego Jorku. Band, który debiutował w Opolu w 1988 roku, wykonał także kawałki takie jak Mój Dom czy Taki Sam. Zaraz po zespole pochodzącym z Radomia, na scenie pojawił się zespół Varius Manx wraz z jego frontmenką Kasią Stankiewicz. Opolska publiczność usłyszała największe przeboje, takie jak Orła cień, Zanim zrozumiesz, Zabij mnie, Ruchome piaski czy Księżycową Piosenkę. W pewnym momencie cały opolski amfiteatr rozświetliły setki lamp błyskowych, a zgromadzona publiczność wspólnie z wokalistką, ile sil w płucach zaśpiewała utwór Zamigotał świat. Przechodząc dalej, po podwójnej dawce zespołowego grania nadszedł moment na wykonanie jednej z najbardziej charyzmatycznych polskich wokalistek. Mowa tutaj o Patrycji Markowskiej, która od młodzieńczych lat związana jest ze stolicą Polskiej Piosenki. Tym razem na deskach kultowego amfiteatru piosenkarka w swoim rockowym, pełnym rock and rollowego stylu zaśpiewała Jeszcze raz i Księżycowy.

Po Patrycji Markowskiej na scenę wszedł Myslovitz z melancholią wpisaną w DNA. Zespół dał czadu i rozgrzał zebranych fanów do czerwoności! Długość dźwięku samotności zabrzmiała jak list z przeszłości – nie obyło się bez wzruszeń oraz wspomnień starych, dobrych lat. Jedną z największych niespodzianek była Doda, która wraz ze swoimi najświeższymi singlami Melodia Ta i Nie żałuję wystąpiła w zupełnie nowej odsłonie. Zamiast popowego blichtru – mocne brzmienie gitar oraz rockowa stylizacja. Jej głos, pewność siebie, obecność sceniczna zyskały uznanie nawet wśród tych, którzy wcześniej nie należeli do grona jej fanów. Doda nie tylko śpiewała – przypomniała również o ważnej społecznej akcji DKMS, zachęcając do rejestracji jako dawcy szpiku.

Po tak mocnym akcencie, jakim był występ wokalistki, powtórzenie czegoś równie mocnego było nie lada wyzwaniem. Jednak nie dla tak kultowego zespołu, jakim są Elektryczne Gitary. Jak zawsze pokazali, że satyra i rytm mogą iść w parze. Kuba Sienkiewicz przerobił swój kultowy Kiler na współczesną satyrę polityczną. Oczywiście zrobił to z właściwą sobie lekkością, nie tracąc przy tym siły przekazu. Ponadto usłyszeliśmy legendarne Dzieci wybiegły oraz Człowiek z liściem na głowie. Jak się okazuje nostalgii nigdy za wiele. Na scenę wkracza Urszula, śpiewając słynne Dmuchawce, latawce, wiatr oraz Niebo dla Ciebie, i sprawia, że w Opolu ponownie wyczuwamy magiczną atmosferę. 

Pojawia się także buntowniczy i charakterny Maciej Maleńczuk, przypominając swoje największe przeboje – Synu oraz utwór wykonywany z zespołem Yugopolis, Gdzie są moi przyjaciele. To, na co go stać pokazał również Piotr Kupicha, znany szerszej rzeszy fanów pod pseudonimem Feel. Podczas wykonywania W blasku słońca udowodnił, że Swoje szczęście zna, a także zaprezentował, jak brzmi Anioła Głos. Na tegorocznym festiwalu pojawił się także legendarny zespół Voo Voo, ze swoim hitem Gdybym. Panowie, szczycący się czterdziestoletnim doświadczeniem na rynku muzycznym, zaśpiewali kawałek pt. Nim stanie się tak – w oryginale nagrany z Kasią Nosowską. Liczba czterdzieści nie bez wątpienia jest magiczną dla wielu artystów występujących na deskach opolskiego amfiteatru. To właśnie cztery dekady temu, Danuta Błażejczyk debiutowała tutaj z piosenką Taki cud i miód.

Wisieńką na torcie okazał się występ zespołu Golden Life. Dobra, dobra, dobra zestawione z hitem Helikopter dopełniły piątkowy wieczór, zostawiając opolską publikę z nutką niedosytu i wielkich emocji. Finał? Owacje na stojąco, łzy, śmiech oraz wybrzmiewające wspólnie refreny. Choć nie obyło się bez drobnych niedociągnięć, to właśnie ta niedoskonałość sprawiła, że wieczór był taki ludzki, prawdziwy. SuperJedynki pokazały, że mimo upływu czasu – muzyka ma wciąż tę sam cel: jednoczyć.

Julia Wenzel

Fot. Julia Wenzel