Kolejny koncert zorganizowany przez Politechnikę Opolską był inny od poprzedniego. Mniej w nim było autorskich linijek, więcej zaś zabawy z dźwiękiem i remiksowaniem klasycznych kawałków. W końcu z tego i ze swoich niebieskich włosów słynie DJ i producent muzyczny Tribbs.
Zanim na Politechnice rozpoczął się trzeci koncert, miała miejsce urocza sytuacja, w której konferansjer wdał się w rozmowę z dziewczynką, którą zapytał o to czy jest księżniczką i czy zostanie do końca występów. Ta odpowiedziała krótko, że tak. W końcu muzyka na żywo jest piękną sprawą niezależnie od wieku. Poza tym nie zabrakło namowy zgromadzonej publiki, aby namówili sowich znajomych na uczestniczenie w koncertach. W pewnej chwili ze sceny zaczęły padać nawoływania prowadzącego: „Piastonalia! Piastonalia!”, które szybko zostało podjęte przez zgromadzonych studentów.
W końcu, wśród licznych okrzyków, na scenę wyszedł on – Tribbs, dla bliższych osób Mikołaj. Pierwszą piosenką z wybranego setu DJ-skiego był hit Nad wodę stworzony z infulencerką Wersow. Ale to był dopiero początek muzycznej podróży podczas, której poleciało kilka utworów. Swoje momenty miało kilka kawałków, które, mimo że nie były stworzone przez niebieskowłosego DJ-a, to jednak zostały elegancko i trafnie wstawione do całego występu. Były to przekładowo Taxi od Kizo i Bletki czy Chyba, że z tobą od grupy Modelki, zwłaszcza ten drugi utwór rozruszał publiczność, ale w obu przypadkach studenci z chęcią przyłączyli się do śpiewania razem z Tribbsem.
Z kolei w nieco spokojniejszy nastrój mogła wprowadzić piosenka Duże oczy, ale to był tylko moment przed burzą, bowiem za chwilę artysta zaraz miał wykonać coś o wiele cięższego. Chwilę po tym niespodziewanie rozbrzmiały pierwsze dźwięki przetworzonej wersji kawałku Smells like teen spirit kultowego zespołu rockowego Nirvana. Przy tej wyjątkowej okazji muzyk zaprezentował także publiczności swoje umiejętności gry na gitarze.
Jednak to nie był jedyny rockowy akcent. Niedługo potem został puszczony remiks kawałka Bal wszystkich świętych od Budki Suflera, do którego śpiewania ponownie przyłączyli się studenci. Przy okazji można było poskakać, bowiem Tribbs zapowiedział zabawę z publiką, która polegała na tym, że miała skakać, ale to w jaką stronę zależało od niebieskowłosego muzyka.
Nadszedł też czas na kawałek Solo stworzony dla piosenkarki Blanki, a potem wybrzmiał kultowy kawałek od Grubsona Na szczycie, który wprowadził bardziej magiczną atmosferę. Jednakże ta została przerwana przez kolejne rockowe nawiązania w postaci Wehikułu czasu od Dżemu i remiks Krakowskiego spleenu od Maanamu.
W pewnym momencie przyszła pora na kolejną zabawę ze zgromadzonymi studentami. Kiedy Tribbs mówił green light publika miała tańczyć i się bawić, ale po haśle red light miała przestać się ruszać. Zabawa trwała jakiś czas, ale w końcu się skończyła, tak samo jak cały koncert. Ostatnim kawałkiem była piosenka Ostatni raz zatańczysz ze mną. Po niej artysta zaczął się żegnać, ale na definitywny koniec uraczył publiczność kilkoma gitarowymi riffami i melodiami.
Dariusz Kucharek
Fot.: Justyna Dużyńska