“Człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać” – głosi cytat z filmu “Wniebowzięci”. Można śmiało sparafrazować ten tekst na “Człowiek musi sobie od czasu do czasu posłuchać spokojnych rytmów”. Dla takich ludzi Jonas Brothers ma coś wyjątkowego, ich najnowszy album to mieszanka różnych wariacji na temat delikatnego popu, która potrafi wprowadzić w miły nastrój.

Jonas Brothers to bardzo zasłużony zespół na międzynarodowej scenie muzycznej. Formację tworzą bracia – Kevin, Joe i Nick Jonas, którzy dotychczas stworzyli cztery albumy. Wykonują oni różny typ muzyki, głównie rock i pop. Ponadto grupa była nominowana do Nagrody Grammy za rok 2009, wystąpiła w wielu młodzieżowych filmach i angażuje się w różne działalności charytatywne.

Ich piosenki w głównej mierze mają  klimatyczny, delikatny vibe, który idealnie sprawdziłaby się jako akompaniament do przyjacielskich posiadówek. Wyróżnia się wśród nich Walls (feat Jon Bellion), który ma powolne, gitarowe rytmy, a wokalista śpiewa niezwykle czule i emocjonalnie. Pod koniec do warstwy wokalnej dołącza także chór oraz perkusja tworzące w połączeniu przyjemną całość. Podobnie brzmi numer Little Bird, który przypomina mi soundtrack z gry Life is Strange. Jego wyjątkowy klimat utrzymuje się przez cały czas, co jest jego niewątpliwą zaletą. Z kolei Miracle to utwór o wyjątkowym, nieszablonowym brzmieniu. Bez wątpienia jego stałym elementem jest wyraźnie odczuwalny chaos, który nie jest wadą, a wręcz przeciwnie może przyciągnąć słuchacza.

Niektóre aranżacje niezwykle intrygują. Za przykład można podać Vacation Eyes wchodzące w klimat letniej, melancholijnej ballady idealnej na ciepłe wieczory. Natomiast Celebrate! to przeciwieństwo swojego poprzednika. Jest to bardzo wesoły utwór wzbogacony o dźwięki trąbki i szkoda, że jest on dosyć krótki. Kawałkami podobnymi do wcześniej wymienionych są Sail Away oraz Summer in the Hamptons – obie to powolne melodie, bogate w keyboard i perkusje, choć słychać w nich przyjemne, popowe brzmienie z letnim charakterem.

Artyści korzystają również z gitar przy okazji Waffle House, jednak aranżacja ta ma niestety dosyć statyczny charakter. Choć jest ona przyjazna w odbiorze, to w ogólnym rozrachunku w ucho rzuca się jej pewnego rodzaju powtarzalność.

Na albumie znajdziemy także dwa kawałki, które bez wątpienia zasługują na wyróżnienie od pozostałych. Jednym z nich jest Montana Sky, którgo wesoły, elektroniczny rytm z pewnością przykuje na myśl klimat country. Z kolei Summer Baby to lekki, przyjemny letniaczek przypominający nastrojem znany boysband One Direction w latach swojego funkcjonowania.

Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jonas Brothers udowodnili tą płytą, że muzyka popowa w nieco spokojniejszej wersji nie jest im obca. Każda piosenka wpada ucho i ma w sobie coś wyjątkowego, co sprawia, że przez długi czas zawita na mojej playliście. Fakt, że zespół jest od kilkudziesięciu lat na topie, nie jest przypadkowy.

Mateusz Gruchot

Fot.: facebook.com/JonasBrothers