Po pięciu latach kanadyjski zespół Three Days Grace, ponownie pojawił się na polskich scenach, przyciągając do siebie masę fanów, gotowych bawić się do rockowych brzmień. Band przyjechał do Polski promując swój nowy album Explosions, którego premiera miała miejsce 6 maja 2022. Ostatni koncert formacji w naszym kraju odbył się w 2018 roku, więc nie da się ukryć, że był to wyczekiwany przez audytorium moment, o czym świadczyła nie tylko ogromna kolejka przed wejściem, ale też entuzjazm, który było czuć w powietrzu.
Koncert odbył się 8 października we Wrocławskim Centrum Koncertowym A2. Przed początkiem show zagrał zespół z Tennessee 10 years, który pozytywnie zaskoczył mnie swoim brzmieniem, ale przede wszystkim wokalem gitarzysty formacji Ryana Colliera.
Gdy wybiła godzina 20:30, scenę oświetliły światła, a członkowie zespołu: Neil Sanderson, Matt Walst, Barry Stock oraz Brad Walst, przywitali swoich fanów piosenką So Called Life, który również otwieraja płytę Explosions. Nie da się opisać słowami entuzjazmu, jaki pojawił się wśród fanów. Krzyki, śpiew, oklaski i gwar wypełniły całą halę A2.
Matt świetnie zagrzewał fanów do kolejnych piosenek. Ciągle utrzymywał z nimi kontakt, zadawał zagadki zapowiadające nadchodzące kawałki, zachęcał do śpiewania, tańczenia, a przede wszystkim dobrej zabawy. Co więcej nie da się ukryć, że podbił serca widowni świetnym polskim akcentem, dziękując im za przybycie w naszym ojczystym języku! Ludzie długo nie pozostali dłużni i przekazywali nieustannie dobrą energię zespołowi. Nie mogło zabraknąć żartów i opowieści ze strony formacji. That microphone just gave up… and now is back oraz opowieść o singing beard spowodowały śmiech na sali.
Wśród śpiewanych utworów pojawiły się takie kawałki jak: Animal I Have Become, Home, Pain, Break, The Mountain, I Am The Weapon, oraz Painkiller. Słowa piosenek nie schodziły z ust fanów, a dobra zabawa nie miała końca. Magiczna atmosfera pojawiła się kiedy zespół zagrał akustycznie piosenki The High Road oraz World So Cold, gdzie niejednemu zakręciła się łza w oku. Nieco później, już nieakustycznie, muzycy wykonali hit Lifetime. Atmosfera podczas wybrzmiewania tych piosenek uległa zmianie, stała się spokojna i melancholijna. Wszyscy na znak Matta wyciągnęli zapalniczki oraz latarki telefonów tworząc nieziemską atmosferę. Widownia kołysała się do rytmu, wymachując światłem, a tym samym budując układ nieba pełnego gwiazd.
Po krótkiej technicznej przerwie nastąpił moment, który zaskoczył bardzo pozytywnie wszystkich znajdujących się na hali. Zespół zaprosił na scenę trzech fanów, by wspólnie zaśpiewać piosenkę Just Like You. Dziewczyny bawiły się świetnie śpiewając i tańcząc na scenie wraz z muzykami. Na pewno to był dla nich niezapomniany moment!
Kolejnymi piosenkami, które wybrzmiały były Neurotic, The Good Life oraz I Hate Everything About You, utwór ten jest najpopularniejszym kawałkiem zespołu. Te hity zamykały koncert Three Days Grace we Wrocławiu… Oczywiście nie mogło odbyć się bez bisu! Band ponownie wszedł na scenę i wykonał kolejno Never Too Late oraz Riot, po których zapanował smutek z powodu niechcianego końca.
Koncert był naprawdę rewelacyjny. Fani świetnie się bawili, a na ich twarzach pojawiał się nie tylko uśmiech, ale i łzy. Atmosfera była wspaniała. Wydarzenie z pewnością zostanie zapamiętane na długo przez wszystkich obecnych. Osobiście uważam, że zespół tworzy niesamowite piosenki, które wprowadzają w dobry nastrój, porywają do tańca, a przede wszystkim potrafią wyciągnąć z dołka napełniając słuchacza naprawdę dobrą, nową energią. Niezapomniane show, które polecam każdemu kto słucha Three Days Grace lub jest fanem rockowej muzyki!
Kilka słów fanów, pełnych entuzjazmu, po koncercie Three Days Grace we Wrocławiu.
Ewelina Bryja
Fot.: Ewelina Bryja