Przyglądanie się karierom różnych artystów na przestrzeni lat potrafi być niesamowitym doświadczeniem. Można być świadkiem upadków i narodzin legend, a także śledzić długą walkę z przeciwnościami losu. Jedną z najciekawszych historii jest ścieżka Ailyn, która właśnie wydała debiutancki album pod szyldem Lunarian.

Lunarian jest tak naprawdę solowym projektem Pilar Giménez García, znanej pod pseudonimem artystycznym Ailyn. Początek jej kariery sięga 2007 r., a rozpoznawalność zdobyła jako wokalista norweskiej grupy gothic metalowej Sirenia, z którą występowała w latach 2008 – 2016. Obecnie poza działalnością solową odpowiada za wokal prowadzący w zespołach Her Chariot Awaits (od 2019) oraz Trail of Tears (od 2020).

Otwierający utwór Don’t Wait Until I’m Gone w dobry sposób pokazuje klimat wydawnictwa. Mamy bogate orkiestracje, melodyjne riffy oraz sopranowy wokal. Tutaj jednak pojawiają się schodki. Od samego początku możemy wyłapać, że Ailyn ma bardzo specyficzną barwę i manierę śpiewu. Jednym się spodoba, innych z miejsca odrzuci. Kolejnym kawałkiem w kolejce jest singlowy Dream Catcher. Kompozycja łapie nie tylko tytułowe sny, ale również samego słuchacza, a to wszystko za sprawą rytmicznej perkusji i żywego tempa rodem z klasyków power metalu.

Bleeding Out jest niezwykłym utworem, który mnie złapał za serce. Łączy w sobie spokojne zwrotki z monumentalnymi refrenami, w których słyszymy nakładające się głosy oraz zniewalające rejestry gwizdkowe, które są rzadko spotykane we współczesnej muzyce, a zwłaszcza w metalu. Wrażenia są wręcz niemożliwe do opisania, to trzeba usłyszeć!

Tytułowy utwór Burn the Beauty wita nas ponownie ciężkimi gitarami, smyczkami oraz gwizdkiem. Jest to bardzo rytmiczna kompozycja, może nawet z potencjałem radiowym. Invincible to moment, aby zwolnić. Subtelne smyczki i harfa harmonijnie łączą się z głosem wokalistki, który tym razem lekko skręca w stronę bliskiego wschodu. Ponownie jednak, dla niektórych problemem może być barwa głosu Ailyn.

Kolejną wartą uwagi piosenką jest Scarlet, z jednej strony oferująca piękne estradowe brzmienie, z drugiej przechodząca w bardzo gotyckie, ciężkie fragmenty z motywem pięknej i bestii, który wyraźnie słyszymy w chórkach. Krążek zamyka Sacrifice, kuszący świetnymi gitarami oraz stonowanym wokalem. Jest to chyba najbardziej przystępny pod tym względem utwór na całej płycie.

Po 50 minutach całość jest za nami. Przyszedł więc czas na refleksję. Czy jest to dobry debiut? Zdecydowanie tak! Po kilku latach na scenie Ailyn jest w pełni świadoma swoich mocnych stron i pokazuje, że umie je wykorzystać. Ten głos to coś, czego brakowało fanom gotyku od lat. Dodatkowo ta premiera rozpala wyobraźnię, gdyż zespół Trail of Tears niedawno wszedł do studia. Ciekawe czym tym razem zaskoczy nas niezwykła wokalistka, przez niektórych słusznie nazywana “Syreną metalu “.

Nikodem Lipczyński

Fot.: mystic.pl