Grubson to legendarna postać polskiej sceny muzycznej, która zapisała się już na kartach historii. Jego najpopularniejsze piosenki znają wszyscy. Nie dziwne więc, że kampus Uniwersytetu Opolskiego o godzinie 21 był pełen spragnionych rapu studentów.
Tej nocy bez wątpienia cała publika chciała wejść na szczyt razem z Grubsonem. Wszyscy oczekiwali świetnej zabawy i fakt, że artysta zaczął swój koncert dziesięć minut po czasie, nie robił żadnej różnicy. Zwłaszcza, że nie było to zwykłe spóźnienie, a znany motyw z koncertów artysty. W jego trakcie pojawiła się melodia, jakby z jakiegoś klubu, która powoli rozgrzewała ludzi obecnych na miejscu.
W końcu raper wyszedł na scenę, w obecności znanego wokalisty Jareckiego. W trakcie wykonywania piosenki Wyrywacz przywitał się z publicznością słowami „Dobry wieczór Opole”, a następnie przystąpił do robienia niesamotnego show. W rytm muzyki machał rękami raz w lewo, raz w prawo, zabawiając obecnych. Jednak był to jedynie przedsmak tego, co czekało nas tego wieczoru.
Niedługo potem Grubson po raz drugi przywitał się z obecną publiką, na co ona odpowiedziała niesamowicie głośno. Po krótkich rozgrzewających widownię okrzykach, zaczął śpiewać piosenkę Restart, wzbogacając ją tańcem. Podobne widowisko mogliśmy zobaczyć przy utworach Jedna z planet, Podróż i Szansa. Mimo, że nie są to jego najpopularniejsze kawałki, tłum dosłownie szalał. Z kolei numer Slajd był dosłownie festiwalem migających świateł, które idealne współgrały z muzyką, w której artysta czuje się jak ryba w wodzie. W trakcie chwili przerwy przedstawił jednego z członków swojego zespołu – perkusistę Michała Malickiego.
Następnym elementem występu była Złota Kula. W oryginale wokalista wykonał ja z Krzysztofem Zalewskim, który był obecny na Piastonaliach UO we wtorek. Mimo braku tego piosenkarza, Grubson poradził sobie doskonale. Z racji znaczenia utworu, raper bardzo podkreślał swój sprzeciw wobec aktualnego rządu.
W dalszej kolejności pojawił się bardzo lubiany i znany moment w koncertach artysty – taniec od lewa do prawa. Wokalista niezwykle zaangażował zebraną publiczność, która emanowała niezwykła energią. Po świetnej zabawie na chwilę zwolniliśmy za sprawą kawałka Manifest, czyli poważnego utworu o tematyce antywojennej. Raper zaznaczył, że nie grał go na koncertach od 7 lat, ale z racji pandemii i aktualne trwającej wojny, nie może zostać obojętny wobec tych tragedii. Po jej zakończeniu, zagrał jeszcze singiel Naprawimy to, mimo, że studenci nie mogli się doczekać tego, by zagrał przebój Na szczycie. Grubson jednak podkreślił w dosyć żartobliwy sposób, że najważniejsza jest droga na szczyt i życzył studentom powodzenia w ich karierach.
Finalnie przyszedł czas na wyżej wspomniany „gwóźdź programu” dla spragnionej wrażeń widowni. Wszyscy śpiewali i klaskali, dając się ponieść mocy panującej w tym utworze. Prawdopodobnie całe miasto słyszało okrzyki „Jestem tego pewny, w głębi duszy o tym wiem, że gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się”. Co więcej, cała publika wzniosła w górę latarki, co stworzyło niesamowity i niepowtarzalny klimat.
Na zakończenie, widzom zagrano W imię czego, które również nosi ze sobą antyprzemocowe przesłanie. Występujący artyści idealnie dopasowali się do znaczenia, sprytnie prowadząc własną aranżację – stanie na baczność, postrzał Jareckiego, samobójstwo Grubsona. Wszystkie te teatralne momenty komponowały się z treścią utworu, a przy okazji sprawiły, że zakończenie koncertu było niekonwencjonalne.
Grubson pod warstwą aranżacyjną nie ma sobie równych, co udowodnił w trakcie tego występu. Scena dosłownie zapłonęła, a jej energia przechodziła przez wszystkich obecnych, rozgrzanych do czerwoności. Błyskające światła, wspólne tańce, czy wspólna fotografia z publiką razem komponowały się w jedną niesamowitą całość. Szkoda, że czas tak szybko minął, bo to był jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłem.
Postanowiliśmy zapytać innych uczestników tego wydarzenia jak podobał im się ten występ:
Mateusz Gruchot, Myroslava Aman
Fot.: Michał Dolipski