Szacuje się, iż w Polsce żyje pół miliona osób głuchych, a ich naturalną forma komunikacji jest język migowy, czyli język wizualno-przestrzenny. W środę, 30 listopada, mieliśmy przyjemność wziąć udział w szkoleniu Mów bez słów w ramach Cooltulariów.
Zajęcia prowadzone były przez Iwonę Błaszczyk, asystentkę osób niesłyszących z Polskiego Związku Głuchych, oddziału w Opolu. Do jej pracy można mieć dwa podejścia – być wyłącznie tłumaczem języka migowego, bądź być zagazowaną osobą, pomagać w codziennym sytuacjach krok po kroku. Ustawa o dostępności wyraźnie zaznacza minimalne wymagania dla instytucji publicznych – m.in. dostępności informacyjno-komunikacyjnej. Jednak wciąż niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, iż może złożyć wniosek o tłumacza.
Na pierwszej części spotkania dowiedzieliśmy się ważnych informacji o społeczności osób głuchych. Głuchych, a nie głuchoniemych bądź niesłyszących, gdyż te określenia wywołują negatywne emocje, wywierają wrażenie, że osobom głuchym coś odebrano, że są w pewien sposób niemi – a przecież komunikacja niewerbalna to także komunikacja. Społeczność głuchych można podzielić na osoby urodzone w rodzinie głuchych – kulturowo głuche oraz urodzonych w rodzinie słyszącej. Nie wszyscy jednak utożsamiają się z tą kulturą.
W drugiej części spotkania zapoznaliśmy się z podstawami języka migowego oraz alfabetem migowym. Alfabet ten nie jest często używany – służy najczęściej do komunikacji z osobami słyszącymi w sytuacjach tego wymagających. Chociaż oczywiście imiona w papierach istnieją, każda osoba w społeczności ma swój znak, nadany mu przez członków społeczności. Znak, będący odpowiednikiem imienia, którym się przedstawia, który definiuje danego człowieka.
Sam język migowy jest niezwykle żywy – znaki rodzą się i umierają, społeczności mogą przyjąć dany znak bądź wymyślić nowy, jak chociażby ten określający koronawirusa, który powstał dopiero w trakcie pandemii. Wariantowość także jest niesamowicie duża. W zależności od kraju, regionu, a nawet miasta bądź wsi, znaki się mogą różnić. Kiedyś wiele zależało od szkoły dla głuchych, w której się uczyło. W dzisiejszych czasach Internet wiele ujednolica, jednak wciąż są różnice. Jednak im więcej się miga tym większa szansa, że te różnice nie będą drastycznie znaczące w rozmowie.
W języku migowym niezwykle ważne jest wykorzystanie przestrzeni, mimika twarzy, a także postawa ciała. Niezwykle istotny jest także kontakt wzrokowy – jego utrata powoduje natychmiastowe przerwanie konwersacji. Jest odpowiednikiem wyjścia z pomieszczenia podczas rozmowy osób słyszących.
Na sam koniec nauczyliśmy się przedstawiać literując swoje imię oraz podstawowe gesty oznaczające Dzień dobry, Do widzenia, a także zwrot Kocham Cię. Grupa przedstawiła się sobie używając języka migowego.
O swoich wrażeniach opowiedzieli uczestnicy warsztatu, studenci Uniwersytetu Opolskiego.
Szkolenie było niezwykle pouczające. Dowiedzieliśmy się wiele o społeczności głuchych, a także poznaliśmy podstawy polskiego języka migowego. Jednak Pani Iwona wielokrotnie zaznaczała, że krótkie szkolenie to zdecydowanie za mało, by nauczyć się tego języka. Należy tysiąc razy wymigać dany znak, prowadzić rozmowy, aby poczuć się pewniej w miganiu. Prowadząca zachęcała także do udziału w kursach języka migowego, do poznawania społeczności, kultury. Półtorej godziny minęło bardzo szybko, a każda dawka wiedzy zostanie zapamiętana.
Emilia Pączko
Fot.: Pixabay