Mrozu, a właściwie Łukasz Mróz, zasłynął na scenie muzycznej w 2009 roku, gdy ukazała się jego debiutancka płyta na czele z popowym utworem Miliony monet. Od tej pory został okrzyknięty polskim Justinem Timberlakiem – i ten właśnie tytuł ciągnął się z nim przez dwie kolejne płyty Vabank oraz Rollercoaster, która pokryła się platyną. Piosenkarz, producent, kompozytor i autor testów, 24 lutego wypuścił na rynek swoją czwarta już płytę Zew. Wszyscy wyczekujący następnego albumu spodziewali się zapewne kolejnych utworów wpadających w ucho z banalnym tekstem, lecz nowy krążek Zew zadziwił wszystkich.
Pierwszy singiel – Duch rozpoczyna się klimatycznie, nieco mrocznie. Po przesłuchaniu w tle słyszymy niepokojący chór i już po przesłuchaniu tego kawałka możemy się spodziewać jak będzie brzmiała nowa płyta Mroza. Płynnie przechodzimy do piosenki Sierść, gdzie gitara wzbudza dreszcze i jak słyszymy „trafia w nasz czuły punkt”. Mgła już trochę spokojniejsza, nieco nostalgiczna i alternatywna, lecz z genialnym tekstem. Przelot i Rewolucje przypominają single z poprzednich płyt, popowe, przerysowane w porównaniu do pozostałych utworów, lecz z o wiele lepszym tekstem. Są one bardziej przystępne dla przeciętnego słuchacza. Pokazują ZEW od bardziej rozrywkowej strony i prawdopodobnie właśnie te kawałki będziemy mogli usłyszeć w rozgłośniach radiowych. Plan B to prawdziwa petarda, która prosi się by przesłuchać jej kilka razy. Rockowe brzmienie, ciężka gitara, perkusja i ryczący do mikrofonu Mrozu, że „na wszystkie pomyłki zostaje mi plan B” – to coś, co zwolennicy mocniejszych dźwięków przyjmą z uśmiechem. Asteroida i Houston mają w sobie rytmy, do których możemy śmiało zacząć się bujać i docenić tło muzyczne. Nieśmiertelni i Jak Ty obracają się w klimatach lat 70. Refren w utworze Jak Ty „nie mogę być, kim byś chciała, mogę ci dać, czego nie miałaś” przyprawia o dreszcze. Możemy się wsłuchać w tekst i bez problemu dać się wzruszyć. Płytę kończy singiel Szerokie wody gdzie przy pierwszych rytmach już noga wystukuje rytm i jesteśmy ciekawi, o czym dalej zaśpiewa nam Łukasz.
Od pewnego czasu polska muzyka przeżywa światy świetności. Młodzi, utalentowani artyści, jak Dawid Podsiadło, Sylwia Grzeszczak zawładnęli polskim rynkiem muzycznym i wszystko wskazuje na to, że Mrozu zasili ich szeregi. Cała płyta ZEW jest całkowitym przeciwieństwem tego, do czego przyzwyczaił nas Łukasz. Tandetny pop, syntezatory zamiast prawdziwego brzmienia – to wszystko poszło w odstawkę na rzecz pięknej i prawdziwej muzyki. Jest to album, którego nie powstydziłby się żaden artysta. Utwory opowiadają nam o tej drugiej nieco mrocznej i drapieżnej stronie człowieka. O talencie i potencjale Mroza mówi się już od dłuższego czasu, lecz płyta Zew pokazuje nam, w czym Łukasz Mróz jest naprawdę dobry.
Patrycja Rybotycka