Polski filozof, logik i etyk Tadeusz Kotarbiński mawiał, że „Muzyka to sztuka cieszenia się i smucenia bez powodu”. Myślę jednak, że nawet słowa tak mądrego człowieka nie są w stanie ująć atmosfery oraz spektrum emocji, których doświadczyliśmy na tym wydarzeniu.

17:30 ciepły, słoneczny kwietniowy wieczór. W pobliskim parku ludzie jeżdżą na rolkach, podziwiają przyrodę, dzieci bawią się na placach zabaw pod okiem nieco nerwowych rodziców. Zgaduję, że żadne z nich nie podejrzewało, co za kilka godzin wydarzy się w znajdującej się nieopodal Arenie Gliwice.

Gdy godzinę później znaleźliśmy się w środku, wiedzieliśmy, że nie mamy do czynienia ze zwykłym koncertem, a wydarzeniem o wielkim budżecie. Scenografia i aranżacja wnętrza robiła wrażenie, a elegancko ubrani kelnerzy roznosili napoje oraz drinki. Zniecierpliwieni paparazzi czekali na przyjście zaproszonych gości. Gdy tylko pierwsze gwiazdy pojawili się na czerwonym dywanie, całą salę wypełniły odgłosy migawek.

Najwięcej uwagi na ściankach z pewnością zebrał Ralph Kaminski, który wkroczył na nie w białej sukni ślubnej oraz z bukietem kwiatów. Kontrastu całej kreacji dodawał kamienny wyraz jego twarzy, który nieprzerwanie utrzymywał przez całą sesję. Jednak to Doda w ciągu całego wieczoru zgarnęła najwięcej uwagi paparazzi. Mimo całego zamieszania wokół zgodziła się udzielić krótkiego wywiadu, który poprzez zagęszczenie mediów nie był prosty do przeprowadzenia.

 

Mieliśmy również okazję porozmawiać z Tribbsem. Wielu z nas może zaskoczyć prawdziwy cel dla którego zjawił się na Fryderykach. Sam zainteresowany jednak się z nim nie krył i postanowił się tym z nami podzielić.

 

Gdy cała sesja dobiegła końca udało nam się zwiedzić nieco kulis, a następnie udaliśmy się na płytę. To, co widzieliśmy na żywo nie umywało się do tego, co można było obejrzeć w telewizji. Gra światłem i efekty specjalne potrafiły w kilka sekund odmienić atmosferę o 180 stopni. Pirotechnika pompowała adrenalinę, a wielka statua Fryderyka oraz sam Marcin Prokop przytłaczali swoją wielkością.

Oficjalne otwarcie gali odbyło się wraz z występem Natalii Przybysz, która swoją piosenką Oko cyklonu rozgrzała gliwicką publiczność i dała przedsmak tego, co czekało przed nami. Następnie rozpoczęto przyznawanie statuetek, gdzie pierwszymi zwycięzcami za album roku w kategorii Muzyka Korzeni okazali się Zespół Pieśni i Tańca Śląsk.

Każde przyznanie statuetki było poprzedzone emocjonującym występem artysty, jednak to Mrozu okazał się rekordzistą, gdyż zgarnął ich, aż pięć. Zdobył je między innymi w kategoriach Artysta roku i Najlepszy Autor roku – Pop. Przy odbieraniu statuetek, usłyszawszy jednego z widzów, który krzyczał, że jest warty więcej niż Miliony Monet, sam ze śmiechem to przyznał i powtórzył.

Kolejni artyści na scenie coraz bardziej rozgrzewali publiczność i podnosili poprzeczkę całego widowiska. Wśród nich najmłodszą artystką była czternastoletnia Sara James, artystka znana z The Voice Kids, która, na scenie czuła się jak ryba w wodzie. Udało nam się nawet nagrać z nią krótki wywiad, w którym opowiedziała o wrażeniach z wydarzenia.

 

Wzruszające było odebranie statuetki fryderyka za ‘Album roku – Hip-Hop, przez Szczyla. Po odebraniu nagrody wyjął telefon i powiadomił mamę o swoim zwycięstwie. Reakcja mamy spowodowana dumą z syna poruszyła całą publiczność – „Synku z całego serca ci gratuluję”.

Innym wzruszającym i zarazem smutniejszym momentem było wręczenie Fryderyka rodzinie niedawno zmarłego Andrzeja Korzyńskiego – polskiego kompozytora, pianisty, a także twórcy piosenek o Franku Kimono oraz osoby, która wykreowała jego postać. Samą nagrodę odebrali jego wnukowie, uhonorowując swojego dziadka wzruszającą przemową.

Hołd zmarłemu artyście oddali jedni z najwybitniejszych gitarzystów muzyki jazzowej – Marek Napiórkowski oraz Artur Lesicki, którzy odegrali instrumental motywu z filmu Andrzeja Wajdy pt. Człowiek z żelaza. Gdy struny wydobyły z siebie pierwsze dźwięki, cała publiczność zamarła. Była to zdecydowanie najbardziej magiczna i nieszablonowa kompozycja, a także kontrastująca z pompatycznością całego wieczoru.

Na scenie nie zabrakło również kontrowersji. Po odebraniu statuetki w kategorii Album roku – Metal, Adam DarskiNergal w swoim przemówieniu w mocnych słowach odniósł się do kościoła katolickiego oraz rządzącej obecnie partii.

Poza wymienionymi wyżej artystami na scenie mogliśmy zobaczyć występy takich gwiazd jak: Smolasty, Julia Wieniawa, Rubens, Natalia Szroeder, Sara James, Lanberry, Grzegorz Hyży, Feel, czy też Muniek Staszczyk z Kasią Sienkiewicz, grający razem utwór Pochodnia.

Wokalista T.Love chętnie udzielił nam wywiadu, gdzie opowiadał o swoich relacjach z Kasią jak i wiele więcej.

 

Ten epicki wieczór musiał mieć swój koniec, wciąż jednak podtrzymując wywindowany do granic możliwości poziom. To właśnie będąca debiutem roku Zalia swoim kawałkiem Bezsensownie pożegnała Gliwicką publiczność i telewidzów. Nie był to jednak całkowity koniec imprezy, bo na nas jak i resztę zaproszonych gości czekało afterparty. Jednakże to, co się na nim działo pozostawimy w słodkiej tajemnicy.

Był to niesamowity wieczór, który udowodnił nam, jaką magię potrafi nieść muzyka. Pomimo mnogości tak wielu artystów i jej gatunków, sztuka ta pozostaje nieskończonym źródłem inspiracji, piękna i dobra. To wszystko w połączeniu ma niezwykłą moc łączenia ludzi. Mam nadzieję, że tak długo jak świat będzie istnieć, a ludzie nie utracą gustu do dobrej muzyki, Fryderyki wciąż będą trafiać do kolejnych pokoleń nowych artystów.

Udało nam się również porozmawiać z takimi artystami jak: Grzegorz Hyży, Daria Zawiałow oraz Lanberry. Wywiady z nimi znajdziecie poniżej.

Grzegorz Hyży

 

Daria Zawiałow

 

Lanberry

 

Piotr Baryła, Olivia Turek

Fot: Piotr Baryła, Olivia Turek