Debiuty we współczesnym świecie potrafią mieć różne oblicza. Jest szansa, że artysta nigdy nie przebije się do szerszej świadomości. Co jednak jeśli mamy twórcę tworzącego już z definicji bardzo niszową muzykę, ale o wieloletnim doświadczeniu i sukcesach? Właśnie do takich projektów można zaliczyć duet REMINA, który zaczarował słuchaczy swoimi nieszablonowymi kompozycjami.

REMINA to duet złożony z wokalistki Heike Langhans  – znana również z takich zespołów jak: LOR3L3I, Light Field “Revire,Draconian oraz instrumentalisty Mike’a Lamba, który zasłynął z grania w Sojourner, Light Field Revire. Rozpoczęli swoją działalność w 2021 roku. Muzycy określają swój styl jako cosmic doom, będący połączeniem elementów doom metalu, metalu gotyckiego oraz muzyki elektronicznej, utrzymywanej w stylu darkwave.

Już od pierwszych singli wiedziałem, że długo wyczekiwane wydawnictwo będzie wyjątkowe. W końcu mamy do czynienia z parą profesjonalistów w swoim fachu. Album rozpoczyna się niezwykle klimatycznym Aeon Rains – pierwszym dziełem jaki duet udostępnił pod szyldem REMINY. Hipnotyczne elementy elektroniczne, z jednej strony łagodna, choć z drugiej przypominająca typowy doom perkusja i nieziemski głos Heike tworzą niesamowitą, eteryczną atmosferę. Polecam przesłuchać ten utwór pod rozgwieżdżonym niebem, doznania staną się wręcz nie do opisania!

Kolejne dwa utwory – Obsidian oraz Dying Sun – również znamy z singli, jednak chciałbym się skupić na tym pierwszym. Kiedy tylko usłyszałem go w dniu premiery, od razu wycisnął ze mnie potok łez i wgniótł głęboko w fotel. Na krążku mamy nieco inną wersję piosenki. Zwłaszcza w początkowej partii słyszymy kilka dodatkowych warstw dźwiękowych. Nie jest to absolutnie nic złego, gdyż kompozycja zyskuje więcej głębi. Niestety gubią się przez to niektóre elementy, które mnie urzekły przy edycji singlowej.

Druga część albumu była dla mnie jedną wielką niewiadomą. Ciężko było określić, czego można się spodziewać, jednak Icarus Signal w jednej chwili mnie uspokoił. Brzmienie piosenki jest delikatnie jaśniejsze, pojawia się też dość wyraźny riff prowadzący. Na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje Endless City, które rozpoczyna się ciężką gitarą i smyczkami, które do złudzenia przypominają twórczość takich zespołów jak Swallow The Sun czy Draconian – co należy zdecydowanie traktować jako komplement, bo pomimo podobnych pierwszych taktów, ta długa na 7 minut kompozycja zachowuje swój niepodrabialny charakter. W moim odczuciu absolutnie najlepszy utwór z gatunku doom metalu w tym roku.

Eterycznym, wręcz nienamacalnym Back in Time kończymy trwającą lekko ponad 40 minut podróż przez kosmiczny świat wykreowany przez artystów z duetu REMINA. Była to dla mnie trudna recenzja, jednak nie ze względu na wielowymiarowość materiału, a wręcz przeciwnie. Album zachwycił mnie na każdej możliwej płaszczyźnie, zaś utwory przy każdym przesłuchaniu odsłaniały kolejne warstwy piękna i czegoś mistycznego. Muzycy – w moim mniemaniu – ustawili poprzeczkę dla przyszłych wydawnictw niezwykle wysoko. Jednak śledzę ich twórczość na tyle długo by spać spokojnie – ta para młodych ludzi ma dla nas już przygotowane niespodzianki, które niewątpliwie nas zachwycą i oczarują. Wystarczy jedynie troszeczkę poczekać.

Nikodem Lipczyński

Fot.: remina.bandcamp.com/album/strata