„Oddech diabelskiej rockowej muzyki” – tak właśnie brzmiała pierwsza z dwóch zapowiedzi zespołu Misscore, czyli pierwszego wykonawcy ostatniego już dnia koncertowego tegorocznych Piastonaliów. Druga, bardziej oficjalna, przedstawiła zespół w samych superlatywach.
Co prawda wydarzenie rozpoczęło się nieco później niż zakładano, jednak czymże jest sześć minut dla wyznawców „studenckiego kwadransa”. Pierwszy utwór dość łagodnie wprowadził wszystkich w rockowe klimaty, a już w trakcie drugiej piosenki wokalistka zainicjowała kontakt z publicznością wołając „cześć Opole, jak się bawicie”. Trzecim utworem było HOW it GOES, które mnie oczarowało i mogę powiedzieć, że tutaj powoli zaczęło się dla mnie rozkręcać. Wokalista rzuciła, że cieszy się z tego ile widzi znajomych twarzy, rzuciła szybkie cześć, by już po chwili rozpocząć THINGS behind, które emanowało ciekawą energią.
Z każdym kolejnym utworem zespół dodawał wszystkim zebranym zastrzyku energii i pozytywnych emocji. Muzyczne odczucia potęgowała wspaniała gra świateł i dymu, które tworzyły niesamowite tło dla biegającej po scenie wokalistki. Słuchacze dawali ponieść się muzyce, jakby gdzieś daleko poza kampus, byli zahipnotyzowani głosem artystki, każdym dźwiękiem gitary oraz uderzeniem perkusji. Dość dużym zaskoczeniem okazał się dla mnie utwór Freaks, który szczególnie przypadł mi do gustu.
Misscore zagrali swoje już znane utwory, jak Aim, Never i Chimera, ale i te jeszcze niepublikowane w sieci, jak chociażby Fuck i What if. Co ciekawe wśród publiki znaleźli się członkowie zespołu DOPAMINA, który występował na tej samej scenie zaledwie dwa dni wcześniej. Chłopaki bawili się tak samo dobrze, co reszta zebranych.
Nie zabrakło podziękowania od wokalistki Misscore dla organizatorów, obsługi technicznej, Wojtka i Dominika, Szymona, który robił zdjęcia, a także tych którzy przyszli ich posłuchać. Jak sama wcześniej przyznała, marzyła, żeby móc kiedyś zagrać na Piastonaliach. Gołym okiem było widać, jak wielką sprawiło to radość całemu zespołowi.
Koncert był ciekawy, pełen wspaniałej muzyki, przede wszystkim nowych utworów, na których pojawienie się w sieci będziemy jeszcze musieli zaczekać, a także integracji w postaci klaskania, skakania, machania, a nawet tańca. Ostatnią piosenką, która rozbrzmiała było Endless, stanowiące pewną niewypowiedzianą prośbę, by te niezapomniane chwile jeszcze się nie kończyły, a wspomnienia z tego wydarzenia były wręcz wieczne w naszych pamięciach.
Paulina Ceglarz
Fot.: Mateusz Gruchot