Dzieło Juliusza Słowackiego od lat jest doceniane lub krytykowane. Nie bez głosu są tu znudzeni uczniowie w szkołach, ale klasyka da się lubić! Konrad Dworakowski dał przykład jak dobrze wyreżyserować dramat romantyczny, wyciągając z niego wszystko co najlepsze.
Ja akurat od czasów szkolnych lubiłam “Balladynę”. Całkiem przyjemnie mi się ją czytało jako lekturę i uważałam przedstawioną historię za ciekawą. A spektakl w reżyserii Konrada Dworakowskiego tylko umocnił moją sympatię do dramatu Juliusza Słowackiego. Właśnie na taki teatr warto chodzić z młodzieżą, bo w wykonaniu aktorów Opolskiego Teatru Lalki i Aktora “Balladyna” potrafi naprawdę zaintrygować.
Teatr lalek może nam się kojarzyć głównie z przedstawieniami dla dzieci, ale dorosły widz też znajdzie coś dla siebie. Bo spektakl “Balladyna” zdecydowanie dla dzieci nie jest. Widowisko jest prawdziwym przeżyciem, ponieważ podczas oglądania towarzyszy nam cała gama emocji. Przez śmiech i zachwyt do łez, a nawet strachu. Twórcy zadbali tu o balans. Gra dramatyczna niektórych postaci jest przeplatana zabawnymi gagami, co rozładowuje atmosferę. Na scenie mogliśmy obserwować dwie równoległe historie – poważny i dramatyczny wątek Balladyny (Karoliny Gorzkowskiej) oraz lżejszą historię Pani Jeziora – Goplany (Aleksandry Mikołajczyk). I tu nie brakuje dramatyzmu, ale wszystko okraszone jest zabawną formułą muzyki disco. Muzyczne popisy Grabca (Łukasza Bukowskiego), Chochlików (Zygmunt Babiak i Andrzej Szymański) i Goplany sprawiły, że nóżka sama chodziła, a dłonie same klaskały w takt piosenki.
Emocje były odczuwane tym mocniej za sprawą immersji, dla której niebagatelną rolę odegrała scenografia. Przestrzeń sceniczną tworzyły białe płachty wyznaczające pole do grania w kształcie sześcianu, w którym odbywała się akcja. Na początku trudno mi było wczuć się w klimat, bo jako widzka nie przywykłam do pustego, białego tła dookoła, ale nawet nie wiem kiedy zatopiłam się w tym pomyśle i uważam go za świetne rozwiązanie. Dzięki niemu mogłam maksymalnie skupić się na grze aktorskiej i pojawiających się w przestrzeni rekwizytach.
Spektakl wyreżyserowany był w konwencji teatru formy, co miało swoje odzwierciedlenie w scenicznej świadomości ciała aktorów. Zarówno ruchy poszczególnych bohaterów, jak i sceny zbiorowe (np. szarpanin) wypadały dobrze. Warto tu zwrócić uwagę także na kostiumy, które prezntowały się karykaturalnie i raczej oszpecały bohaterów. Ale właśnie taki był zamysł. “Balladyna” na deskach teatru stawia nam pytanie o piękno i brzydotę. Co czyni człowieka pięknym, a co szkaradnym. Podczas omówienia spektaklu wywiązała się rozmowa na temat masek aktorów, bowiem postacie mają założone na sobie białe maski. Ściągają je jedynie w momentach prawdy, w chwilach gdy pokazują swoją prawdziwą naturę – odbywają szczere rozmowy lub dopuszczają się niegodziwych czynów. Mamy tutaj paradoks, że nawet czyniąc zło bohaterowie są piękniejsi (bo widzimy ich twarze), niż gdy jedynie odgrywają bierną rolę jaką jest ich życie.
Spektakl bardzo mi się podobał i uważam, że był najlepszym dziełem zaprezentowanym podczas 46. Opolskich Konfrontacji Teatralnych. Na długo w pamięci pozostanie mi scena ślubu Balladyny i Kirkora (Jakuba Mieszała) dopełniona białym śpiewam Goplany. Trzymała mnie w napięciu i sprawiła, że łzy popłynęły po mojej twarzy. Fenomenalnie zakończyła pierwszą część przedstawienia, bo widzowie wychodzi na przerwę oszołomieni. Druga część nie była już tak dobrze ułożona dramaturgicznie, jednak wciąż robiła wrażenie. Nie sposób nie dodać, że gra aktorska głównej bohaterki od początku do końca była na bardzo wysokim poziomie.
Historia przedstawiona przez reżysera dość wiernie trzymać się oryginału, ale nie zabrakło oczywiście współczesnych nawiązań. Uwypuklone zostało, że Balladyna i Alina (Anna Wieczorek) to normalne nastolatki mieszkające na wsi, więc widzimy je z telefonami w ręku, słuchawkami na uszach i ubrane w specyficzną modę. Fabularne zaskoczenie spotyka nas na samym końcu [BEZ SPOILERÓW] w wieloznacznym zakończeniu.
Chyba nie tylko mi podobało się to widowisko, bo po ogłoszeniu werdyktu jury “Balladyna” otrzymała nagrodę główną festiwalu i nagrodę publiczności (ex aequo z “Dziadami”).
Zaraz po pokazie spektaklu udało mi się złapać kilka osób i zapytać jak wrażenia. Posłuchajcie sami:
Odtwarzacz plików dźwiękowych Odtwarzacz plików dźwiękowych Odtwarzacz plików dźwiękowych
Marta Konsek
Fot.: Grzegorz Gajos