Na scenie Narodowego Centrum Polskiej Piosenki zagościły legendy polskiej muzyki punk. W ramach trasy zwieńczającej 30-lecie kariery Opole odwiedził zespół Farben Lehre, którym towarzyszył zaprzyjaźniony band ze Szczecina – The Analogs.

Koncert rozpoczął support energicznego, opolskiego zespołu Last Remained, który bardzo skutecznie napoił publiczność pozytywną energią. Występ z cała siłą rozbił mur skrępowania stojący publiczności na drodze do śpiewu, skakania oraz rozkręcania pogo pod sceną.

Sama publiczność, choć nie zapełniła Sali Kameralnej po brzegi, była wystarczająco liczna, by chóralnie śpiewać z artystami teksty piosenek, wykrzykiwać prośby o bisy oraz tańczyć szaleńcze pogo. Obserwowanie widowni z boku robiło wrażenie, gdyż sam przekrój przybyłych ludzi był niezwykły. Obok siebie, ramię w ramię szaleli ludzie reprezentujący różne subkultury, gdzie nie spojrzeć w oczy rzucały się oryginalne fryzury, kolorowe irokezy i spodnie w kratę. Dało się też odczuć drżenie podłogi spowodowane muzyką płynącą z głośników oraz dziesiątkami par glanów uderzającymi o posadzkę. Wydarzenie połączyło również pokolenia – pod sceną znalazły się kilkunastoletnie dzieci wraz z rodzicami, starsza młodzież, aż po ludzi dojrzałych, wspominających młodzieńcze lata.

Jako drugi na scenie pojawił się zespół The Analogs. Chłopaki ze Szczecina w ubiegłym roku obchodzili 20-lecie swojej działalności, natomiast teraz towarzyszą Farben Lehre w kilku koncertach na ich urodzinowej trasie. Publika podczas występu oszalała, a pogo trwało nieustannie od powitania, aż po ostatnie dźwięki gitar. Ze sceny „popłynęły” takie klasyki jak Dzieciaki atakujące policję, Strzelby z Brixton czy Era Techno, a także kilka utworów z najnowszej płyty – Ostatnia Kołysanka (2015). Niezwykle charyzmatyczny wokalista Harry potrafił nawet pojedynczymi słowami nakłonić publikę do zrobienia hałasu, klaskania i wybijania rytmu wraz z zespołem. Trzeba także zwrócić uwagę na utwór Powieś się, który z pomocą artystów chóralnie odśpiewała publiczność.

DSC_0021
fot. Mateusz Rajczyk

Wokalista zespołu Farben Lehre, Wojciech Wojda, na pytanie o powód dzielenia sceny z The Analogs podczas trasy koncertowej określił ich jako zespół pasujący do FL zarówno gatunkowo jak i osobiście. Co więcej zeszłego roku, podczas trasy wieńczącej 20 lat działalności szczecińskiej ekipy, FL również było na kilka koncertów zaproszone, a więc gest ten był swoistym podziękowaniem i odwdzięczeniem się.

Gwiazdą wieczoru, a więc ostatnim gościem na scenie, był solenizant tego wydarzenia – zespół Farben Lehre. Powstali równo 30 lat temu. Przez ten czas wydali 10 albumów studyjnych, zagrali setki koncertów, zarówno w kraju jak i za granicą. Występowali na wielu polskich festiwalach, m. in. na Festiwalu w Jarocinie, Ostróda Reggae Festiwal czy Przystanek Woodstock. Gościli również na Force Attack (Niemcy) czy Savske-Rock-Festival (Ukraina). Grali u boku takich formacji światowej klasy, jak Anthrax czy The Exploited.

Trasa koncertowa jest tylko jednym spośród wydarzeń związanych z okrągłą rocznicą istnienia zespołu. Została wydana już płyta z 15 utworami z serii „The best of…”, a jeszcze w tym roku, jak zapowiedział wokalista, ukaże się swoisty trójpak płytowy, będący nie lada gratką dla koneserów. Zawierać on będzie 3 płyty: nagranie koncertu Farben Lehre z Woodstock 2016 (Scena Kryszny), utwory nagrane w wersji unplugged, czyli akustycznej oraz te same utwory w tej samej kolejności w wersji tradycyjnej, tak aby słuchacz mógł sam ocenić, która wersja bardziej przypada mu do gustu.

DSC_0036
fot. Mateusz Rajczyk

Farben Lehre jest zespołem otwarcie mówiący, iż brzydzi się komercją, jednak nie przeszkodziło to w osiągnięciu ogromnego sukcesu na skalę europejską. Tysiące fanów, setki koncertów, płyty studyjne i nie tylko – czegoż można chcieć więcej? Zapytany o marzenia związane z zespołem wokalista z uśmiechem stwierdził, że to, co do tej pory osiągnęli już było dla nich dużym zaskoczeniem. Nie myśleli, że zajdą aż tak daleko, zagrają w większości krajów Europy i wydadzą tyle płyt. Pierwszym z marzeń, które jest już realizowane, jest nagranie płyty akustycznej, która jest dla artystów czymś zupełnie nowym, drugie natomiast to zagranie koncertu w USA i sprawdzenie się na obcym kontynencie.

Samo wejście zespołu na scenę wystarczyło, żeby ludzie odpoczywający po The Analogs stanęli pod sceną pełni sił. Zaczęło się od trzech energicznych utworów, po których nastąpiło przywitanie, a widzom podziękowano za udział w urodzinach. Zagrano takie klasyki jak Helikoptery, Spodnie z GS-u czy Egoiści, ale także wiele utworów z ostatnich lat, m. in. kochane przez publikę Anioły i demony, podczas których na sali nie było osoby, która by nie wystukiwała chociażby stopą rytmu, bądź nie śpiewała z wokalistą – ciszej lub głośniej. Niezwykłym doświadczeniem było również wykonanie utworu Nierealne ogniska, który wywołał na sali poświatę tajemnicy, nostalgii i sentymentu. Dało się zauważyć stojące obok siebie przypadkowe osoby unoszące wspólnie w górze ręce falujące w rytm muzyki oraz grupki osób wspólnie kołyszące się i śpiewające z zamkniętymi oczami wraz z wokalistą. Na sam widok tej magicznej sceny pokoju i jedności pojawiała się gęsia skórka.

DSC_0347

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

fot. Mateusz Rajczyk

Pod koniec występu rozpoczęły się negocjacje między publiką a artystami o ilość utworów, które zostaną zagrane na bis. Padło na nieśmiertelną liczbę 7, w której zmieściło się kilka utwór z ostatniej płyty Projekt Punk (2013), co publiczność przyjęła szczególnie entuzjastycznie. Sam krążek składa się z coverów polskich zespołów punkrockowych. W NCPP mieliśmy okazje usłyszeć słynny utwór bieszczadzkiej kapeli KSU – Pod Prąd, Wolność wykonywaną w oryginale przez Kult oraz… wraz z Harrym z The Analogs, Erę Techno, podczas śpiewania której publiczność najzwyczajniej oszalała.

Po zakończeniu koncertu wokalista poświęcił chwilę dla publiczności – dziewczyny miały okazję się przytulić, chłopaki zaś uścisnąć ręką. Można także było zamienić kilka słów, uwag i podziękowań. Przed salą rozstawione było małe stoisko, na którym można się było zaopatrzyć w bluzy, koszulki, naszywki i inne pamiątki upamiętniające to wydarzenie. Wśród wychodzącego tłumu wyraźnie słychać było słowa zadowolenia, pozytywne opinie oraz głosy ochrypnięte od śpiewu.

Patryk Korzec