Perypetie miłosne Bridgertonów są znane ludziom na całym świecie. Ich fani z niecierpliwością czekają na kolejny sezon na Netflixie i historię miłośną Benedicta. Dla nich (i nie tylko) powstała niniejsza recenzja…

„Propozycja dżentelmena” Julii Quinn to historia Kopciuszka przeniesiona do uniwersum Bridgertonów, pełna czaru i uroku tej znanej rodziny. Zamiast pantofelka pojawia się rękawiczka, która może zdradzić tożsamość tajemniczej nieznajomej z balu, choć i trzewiki odgrywają tu pewną istotną rolę.

Opowieść pokazuje, że czasami serce dostrzega więcej, niż oczy, a o prawdziwej miłości nie da się zupełnie zapomnieć. Książka wręcz kipi emocjami, niewinnym (oraz „winnym”) flirtem, walką z samym sobą i swoimi uczuciami, próbą ich zrozumienia, a nawet stłamszenia. Romans Sophie i Benedicta jest burzliwy i przywodzi na myśl historię Pięknej i Bestii. W tej opowieści nie mogło zabraknąć również przetarczek słownych między rodzeństwem, które są tak dobrze znane fanom adaptacji Netflixa.

W przypadku tej historii miłosnej problem stanowi to, że zakochani pochodzą z różnych klas społecznych. Dodatkowo przebywają pod tym samym dachem (Sophie dostaje posadę pokojówki w Bridgerton House), co pozwala im na częste wpadanie na siebie. Daje to czytelnikowi wspaniały obraz rozwoju tej trudnej miłości, której losy śledzi się z zapartym tchem. Lektura wciąga i trudno się od niej oderwać, nawet osobom niebędącym fanami romansów. Książkę z powodzeniem można pochłonąć w jeden dzień, gdyż czyta się ją błyskawicznie, a pozorny niedosyt po jej skończeniu zaspokaja nie jeden, a dwa epilogi.

„Propozycja dżentelmena” jest propozycją nie do odrzucenia dla fanów książek, które wyróżnia lekkie pióro, wiele wątków oraz subtelna otoczka romansu, walki o lepsze jutro i tej z trudną przeszłością bohaterki.

Paulina Ceglarz

Fot.: Paulina Ceglarz