W to chłodne, poniedziałkowe popołudnie nieco ponad trzystu ludzi zebrało się w Sali Widowiskowej Studenckiego Centrum Kultury. Nie było ani jednego wolnego miejsca, a wszyscy przybyli co chwilę wybuchali śmiechem.
Już o 19:20, czyli przed otwarciem bramek ludzie tłumnie gromadzili się w okolicy Studenckiego Centrum Kultury, w większości szukając ciepła w jego wnętrzu. Gdy w końcu przybyli zaczęli wchodzić do Sali, wyglądało to jakby na rzece została otwarta zapora. Rzesza fanów stand upu zaczęła wręcz wlewać się do środka i zajmować miejsca.
Parę minut po 20 na scenę wszedł Cezary Piżewski, którego zadaniem było rozgrzanie publiki. Swój występ zaczął od pytania „Czy ktoś z was mnie zna?”, na które odpowiedziała mu głucha cisza. To jednak wywołało u niego pozytywną reakcję i tylko rozbudziło entuzjazm. W ciągu kilkunastu minut, które spędził z audytorium zaczarował nas kompletnie. Spora część jego show była oparta na tym, jak wygląda życie niektórych młodych singli. Były poruszane tematy imprez, pracy, czasów pandemii czy nawet komisji wojskowej. Pod koniec swego programu zaprosił na scenę gwiazdę wieczoru.
Adam van Bendler wszedł na scenę przy ogromnym aplauzie. Charakterystyczna czapka, uśmiech na twarzy i wszyscy już wiedzieli, że to będzie dobry wieczór. Występ standardowo rozpoczął się od paru pytań do publiczności. Żywe reakcje z pewnością zachęciły artystę do działania i wspominania. Opowiedział chociażby historię o tym, że ostatnio, kiedy był w Opolu dostał mandat.
Program Zło konieczne w znacznej części poświęcony jest pracy, więc ten temat też był jednym z motywów do rozmowy z widzami. Podobnie jak mandaty, policja czy randki. Było parę nawiązań do wcześniejszego występu Czarka i bardzo dużo komentarzy politycznych. Jak to zazwyczaj bywa na występach stand up’owych padło sporo krytyki i wiele prywatnych historii.
Jednym z elementów, na który z pewnością wszyscy zwrócili uwagę, były fenomenalne efekty dźwiękowe generowane przez samego Adama. To wraz z fizyczną prezentacją niektórych fragmentów występu sprawiło, że cała sala zachowała maksymalny poziom skupienia przez cały występ. Czas mijał bardzo szybko i nie wiadomo kiedy nadszedł czas na koniec show. Komik podczas końcówki występu wyraził swoje zamiłowanie do zwierząt dosyć osobliwą opowieścią, którą po prostu trzeba usłyszeć na żywo.
Po wszystkim ludzie niespieszno kierowali się do wyjścia. Słuchając tłumu można było wyłapać komentarze odnośnie występu, przemyślenia słuchaczy i po prostu radośnie brzmiące głosy. To chyba największy dowód na to, że Adam świetnie się spisał, a nowy materiał jest dobrze przyjmowany.
O samym materiale i wielu innych rzeczach komik porozmawiał z nami jeszcze przed występem.
Filip Cierpisz
fot.: Filip Cierpisz